Ceny prądu 2024 – czy w końcu będzie taniej?

enerad.pl 1 rok temu

Większość gospodarstw domowych nie odczuło aż tak bardzo wysokich cen prądu w 2023 roku, a wszystko dzięki zamrożeniu ich na poziomie z 2022 roku. Niestety działanie to mocno zachwiało hurtowym rynkiem energii. Co może stać się z cenami prądu w 2024 roku?

Fotowoltaika – Bezpłatne Porównanie Ofert

Spis treści – Czego dowiesz się z artykułu?

Ceny prądu dotychczas – krótkie podsumowanie
Ceny prądu 2024 dla gospodarstw domowych
Polski prąd najdroższy w Europie
Co ma wpływ na rosnące ceny prądu w Polsce?
Ceny prądu dla gospodarstw domowych ustala URE
Co będzie się działo na rynku energii w 2024 roku?
Cena prądu dla firm 2024
Ceny energii elektrycznej 2024 – jak je skutecznie obniżyć?

Ceny prądu dotychczas – krótkie podsumowanie

W Polsce zmierzch wieloletniej epoki taniej energii elektrycznej nastąpił już kilka lat temu, kiedy to wzrosły koszty produkcji energii elektrycznej (wpływ na to miały m.in. rosnące ceny gazu i węgla, z którego wytwarza się 70 proc. energii), a ceny uprawnień do emisji CO2 poszybowały mocno w górę (w lutym 2023 roku, po raz pierwszy pękła bariera 100 euro za tonę). Tylko w 2021 roku średnia cena 1 kWh wyniosła 0,63 zł/kWh, w 2022 roku było to już 0,77 zł/kWh, zaś w roku 2023 – 1.27 zł/kWh:

Opracowanie: enerad.pl na podstawie danych URE

Rządowe tarcze na ratunek Polakom

Jednak zarówno wtedy, jak i dzisiaj zmiany te nie były dla gospodarstw domowych tak bardzo odczuwalne ze względu na liczne ingerencje rządu w wolny rynek energii, w tym zamrożenie cen prądu, również i tych tegorocznych (na poziomie cen z 2022 roku). Zgodnie bowiem z przepisami, w 2023 roku maksymalna cena prądu wynosi średnio ok. 0,77 zł/kWh. Aby płacić tyle za prąd należy jednak zmieścić się w określonym limicie zużycia energii:

  • do 2.000 kWh rocznie dla wszystkich gospodarstw domowych;
  • do 2.600 kWh rocznie dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami;
  • do 3.000 kWh rocznie dla rodzin trzy plus, czyli rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz rolników.

Po przekroczeniu powyższych limitów, zgodnie ze stawkami zatwierdzonymi przez Urząd Regulacji Energetyki (URE), trzeba zapłacić już ok. 1,27 zł/kWh, wraz z kosztami dystrybucji.

Każdy odbiorca pobierający prąd, ponosi nie tylko opłatę za zakup energii elektrycznej (wyrażoną w zł/kWh), ale i za usługi jej dystrybucji dzięki infrastruktury do punktu jej poboru (jest to m.in. opłata przesyłowa stała, opłata sieciowa, opłata abonamentowa, opłata jakościowa i opłata przejściowa).

Tak więc w 2023 roku ceny prądu w taryfach i w rozliczeniach stanowią dwie różne sprawy, jak zaznaczał niedawno dla serwisu WNP Rafał Gawin, prezes URE:

Patrząc na taryfy przedsiębiorstw obrotu, które zatwierdziliśmy (na 2023 rok – red.), to w tych taryfach ceny są całkiem inne niż ceny stosowane w rozliczeniach z odbiorcami końcowymi w gospodarstwach domowych. Te ostatnie wynikają z przepisów prawa, są to ceny zamrożone.

Aby skorzystać z zamrożenia cen prądu do limitów 2.600 kWh i 3.000 kWh rocznie, niezbędne jest złożenie oświadczeń o spełnieniu warunków. Można to zrobić osobiście, za pośrednictwem poczty lub w postaci elektronicznej (przez ePUAP, z wykorzystaniem profilu zaufanego), do dnia 30 czerwca 2023 roku.

Ustawa o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku, która weszła w życie 18 października przewiduje dla nich również jeszcze jedno udogodnienie. Mianowicie, o ile między 1 października 2022 roku, a 31 grudnia 2023 roku odbiorca zmniejszy swoje zużycie energii, o co najmniej 10 proc. w porównaniu z okresem 1 października 2021 – 31 grudnia 2022 roku, to wówczas w 2024 roku sprzedawca musi mu zaoferować upust w wysokości 10 proc. kosztów energii elektrycznej z okresu październik 2022 – grudzień 2023.

Należy jednak pamiętać, iż rozwiązanie nazywane Tarczą Solidarnościową obowiązuje do końca bieżącego roku (dotyczy to również dodatku osłonowego, który w wysokości 1.000-1.500 zł był jednorazowo wypłacany tylko w tym roku). Przy czym taktyka manualnego sterowania cenami energii może zakończyć się w każdej chwili, czy to ze względu na skutki działań wojennych w Ukrainie, czy z powodu innych bliżej nieokreślonych czynników. Wówczas sprzedawcy energii mogą zacząć skokowo podnosić ceny, zarówno w zakresie kosztów prądu, jak i dystrybucji lub przesyłu, w celu wyrównania strat z poprzednich lat.

Sprawdź bezpłatnie oferty fotowoltaiki

Ceny prądu 2024 dla gospodarstw domowych

Wielu specjalistów z branży, podkreśla, iż rok 2024 może przynieść dla gospodarstw domowych wyższe rachunki. Stanie się to jednak wówczas, gdy ponownie nie zostaną wznowione energetyczne tarcze osłonowe dla gospodarstw domowych. Przy uwzględnieniu bowiem oferty sprzedaży detalicznej i cen hurtowych na przyszły rok (jeszcze do niedawna były one na poziomie 700 – 800 zł za megawatogodzinę), ceny prądu dla gospodarstw domowych wzrosną w 2024 powyżej obecnych cen maksymalnych. Należy tu jednak zaznaczyć, że tak, będą one niższe niż taryfy zatwierdzone przez prezesa URE na rok 2023. Jak bowiem w uproszczeniu wyjaśnia to dla WNP Rafał Gawin, prezes URE:

To rzeczywiście tak jest, iż gdybyśmy zastosowali w przyszłych taryfach te ceny, które są dzisiaj notowane na giełdzie, to byłyby z dużym prawdopodobieństwem niższe niż te, które są zatwierdzone w taryfach. Natomiast gdyby były stosowane w rozliczeniach z odbiorcami końcowymi, to prawdopodobnie płatności by wzrosły, ponieważ dzisiaj w rozliczeniach z odbiorcami końcowymi stosowane są ceny z ubiegłego roku, czyli te dużo niższe.

W zeszłym roku prezes URE zatwierdził spółkom obrotu ceny sprzedaży energii dla gospodarstw domowych na 2023 rok na poziomie nieco ponad 1.000 zł/MWh (grupa taryfowa G11). Jednak jak wiemy, na skutek zamrożenia cen prądu do określonego ustawowo limitu zużycia energii elektrycznej, do końca roku stosowane są ceny z 2022 roku (na poziomie nieco ponad 400 zł/MWh, natomiast powyżej tych limitów w wysokości 693 zł/MWh (ceny netto).

Również prezes Urzędu Regulacji Energetyki, w marcu tego roku podczas 15. Forum Gospodarczego TIME w Warszawie, uspokajał:

Ceny prądu w 2024 roku powinny spaść w stosunku do tych stawek, które zostały zatwierdzone na ten rok. Zastrzegł jednak, iż ceny, w stosunku do 2020 roku prawdopodobnie będą wyższe.

Zdaniem jednak eksperta Santander BM Pawła Puchalskiego, na którego powołuje się Business Insider, przyszłoroczne ceny energii mogą okazać się rekordowe:

Biorąc pod uwagę bardzo silny wzrost cen węgla energetycznego w Polsce oraz obecne ceny energii elektrycznej na polskim rynku spot na poziomach około 500-600 zł/MWh, cena energii elektrycznej na rok 2024, moim zdaniem, powinna ukształtować się znacząco powyżej zeszłorocznych (naturalnych) i tegorocznych (zamrożonych) cen energii.

Na ostateczne decyzje trzeba jednak poczekać do końca tego roku, kiedy to prezes URE podejmie decyzje w sprawie stawek za energię elektryczną na 2024 rok.

Nowe deklaracje dotyczące ochrony Polaków przed wysokimi cenami

Gdy nie dojdzie do ponownego zamrożenia cen prądu, gospodarstwa domowe tak czy owak, zapłacą za prąd więcej niż w tym roku. Należy jednak pamiętać, iż rok 2024, to rok wyborczy i rządząca partia nie może pozwolić sobie na straszenie podwyżkami cen prądu i tym bardziej dopuszczenie do wzrostu rachunków za energię elektryczną od stycznia 2024 roku. Zwłaszcza teraz, gdy rośnie poziom niezadowolenia społecznego spowodowany wzrostem inflacji przy braku wzrostu pensji (problem ten dotyka 64 proc. osób biorących udział w badaniu serwisu pracuj.pl – „Postawy finansowe Polaków w czasach inflacji”).

Nie trzeba było zatem długo czekać na nowe deklaracje dotyczące ochrony Polaków przed wysokimi cenami prądu. Złożył je minister aktywów państwowych Jacek Sasin, podczas niedawnej konwencji PiS, obiecując pakt energetyczny. Opierać się on ma na trzech filarach. Pierwszym ma być transformacja energetyczna „w kierunku taniej, pewnej i czystej energii”, drugim – ochrona polskiego węgla, trzecim natomiast kontynuowanie w 2024 roku działań osłonowych, mających na celu ochronę gospodarstw domowych, instytucji wrażliwych czy też małych i średnich przedsiębiorstw przed dużym wzrostem cen energii. Wicepremier zaznaczył, że:

Tak jak dotychczas chroniliśmy Polaków przed nadmiernymi cenami energii, tak będziemy czynić w następnych latach. Polacy nie mogą cierpieć za zaniedbania naszych poprzedników.

Minister aktywów państwowych zaznaczył bowiem, iż jeżeli termin nie zostanie przedłużony, to wiele gospodarstw domowych, zobaczy w przyszłym roku drastyczne podwyżki cen na rachunkach. Z drugiej jednak strony podkreślił, iż kontynuowanie polityki stałych stawek za energię oznacza kolejne koszty poniesione z budżetu państwa.

Jaki będzie łączny koszt ochrony Polaków przed drastycznymi podwyżkami cen prądu?

Podczas konferencji w Polskiej Grupie Energetycznej poświęconej cenom energii, wicepremier Jacek Sasin mówił. że:

W ciągu najbliższych dwóch lat polskie państwo wyda ok. 100 mld zł na ograniczenie podwyżek cen energii, czyli gazu i prądu dla gospodarstw domowych, ale też szerzej dla instytucji wrażliwych. Środki te będą pochodzić z budżetu, ale i państwowych spółek energetycznych.

Tylko w 2023 roku na zamrożenie cen energii elektrycznej 10 mld zł przekaże PGE Polska Grupa Energetyczna. Środki te zostaną wykorzystane w ramach rządowej tarczy solidarnościowej, dzięki której na swoich rachunkach za prąd większość polskich rodzin zaoszczędzi ok. 2.000 zł rocznie (w tym duże rodziny i rolnicy choćby 3.000 zł). Jak wynika z szacunków rządu, tylko w 2023 roku, całkowite koszty przeznaczone na ochronę Polaków przed drastycznymi podwyżkami cen energii elektrycznej wyniosą ok. 46 mld zł. Są one przekazywane przede wszystkim sprzedawcom prądu w ramach rekompensaty za zaniżanie stawek odbiorcom końcowym.

Polski prąd najdroższy w Europie

Od kilku dni ceny hurtowe energii elektrycznej w Polsce są najwyższe w Unii Europejskiej. Tylko pod koniec maja tego roku, płacono za nią 109,10 euro za MWh (jest to średnia arytmetyczna na podstawie cen godzinowych – najwięcej bo aż 160,04 euro, prąd kosztował w godzinach 20.00-21.00, najmniej, bo tylko 75,15 euro, w godzinach 14.00-15.00). Drugie miejsce po Polsce w kategorii najdroższej energii w Europie zajęła natomiast Grecja (94,33 euro za MWh).

Oznacza to, iż polski prąd był w zeszłym tygodniu najdroższy w Europie (w tym o 56 proc. droższy od prądu niemieckiego). Najmniej natomiast płaciła za energię elektryczną Finlandia, w której średnia cena wyniosła 7,01 euro za MWh (prąd w tym kraju w 47 proc. pochodzi z elektrowni nuklearnych, a w 44 proc. z energii odnawialnej). Na niskie ceny za energię elektryczną na starym Kontynencie wpływ mają przede wszystkim coraz niższe:

  • ceny gazu. Tylko pod koniec maja, europejskie kontrakty na czerwcowe dostawy gazu notowane były na giełdzie ICE po choćby 24,275 zł euro za megawatogodzinę (tak niskie ceny były 27 września 2021 roku, jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę);
  • ceny węgla w Europie (ARA), w ostatnim czasie po raz pierwszy od niemal równo dwóch lat, jego koszt spadł poniżej 100 dol. za tonę (jeszcze na początku kwietnia było to 148 dol.);
  • ceny prawa do emisji CO2 (do 81 euro za tonę).

Przy czym, to coraz niższa cena gazu (od początku roku gaz staniał o aż 64 proc.) ma odbicie w coraz niższych cenach prądu w Europie (finalnie jest on o ok. 4 proc. tańszy w produkcji energii). Jego coraz niższe ceny spowodowane są m.in. coraz mniejszym zużyciem gazu przez przemysł, a także wspólnym zakupem gazu przez kraje UE w ramach Platformy Energetycznej UE.

Należy tu również wspomnieć o tym, iż zarówno w Finlandii, jak i w innych krajach, takich jak Niemcy, Austria, czy Holandia, występuje zjawisko ujemnych cen godzinowych. Ceny energii spadają poniżej zera, wówczas gdy ma miejsce nadprodukcja energii z odnawialnych źródeł. Wówczas to producenci muszą dopłacać konsumentom za korzystanie z prądu. Czy również w Polsce mogą wystąpić ujemne ceny energii? Owszem, zezwala bowiem na to prawo, w którym nie ma od czterech lat określonej ceny minimalnej ani maksymalnej.

W Polsce mogą wystąpić ujemne ceny energii. Wynika to z art. 10 rozporządzenia 2019/943 z dnia 5 czerwca 2019 r. w sprawie rynku wewnętrznego energii elektrycznej (Dz. U. UE z 14.06.2019 L 158 s. 54), który dostosował polskie prawo do unijnych wymogów. Dotąd jednak do takiej sytuacji jeszcze nie doszło, albowiem PSE stosowało zasadę ograniczania mocy, żeby nie dopłacać zagranicy za wymuszony odbiór polskiego prądu.

Jednak, w przeciwieństwie do wymienionych wcześniej państw, w Polsce nie ma możliwości takiego ograniczenia produkcji prądu. Dlaczego? Wszystko przez energetykę konwencjonalną. Dla przykładu – działanie elektrowni atomowej można dość gwałtownie ograniczyć do 6-7 proc. nominalnej mocy cieplnej i w ten sposób ustąpić rynkowi np. energii z wiatru, gdy tej jest dużo. Natomiast elektrownie węglowe (stanowiące w Polsce połowę czynnych elektrowni), muszą wytwarzać prąd w sposób ciągły, albowiem ich wygaszanie i rozpalanie trwa zbyt długo (przez kilka dni). Dopóki więc, nie zwiększy się u nas udział bardziej elastycznych elektrowni (w tym gazowych, nie mówiąc o powstaniu w końcu elektrowni atomowej i małych modułów SMR), to nie ma szans na ujemne ceny prądu.

Sprawdź bezpłatnie oferty fotowoltaiki

Co ma wpływ na rosnące ceny prądu w Polsce?

Nie pocieszający jest również fakt, iż ceny prądu będą rosły również w kolejnych latach, a wszystko ze względu na przywiązanie polskiego rządu do węgla. W przeciwieństwie bowiem do pozostałych państw UE, Polska nie intensyfikuje działania na rzecz klimatu, przez co coraz bardziej pogłębia się rozdźwięk, pomiędzy nami, a pozostałymi krajami wspólnoty. Za rosnące ceny energii elektrycznej w Polsce odpowiada m.in.

  • niestabilna sytuacja na rynkach surowców, głównie węgla i gazu, przekładająca się następnie, na wysokie ceny prądu w obrocie hurtowym;
  • zwiększające się ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla w związku z polityką klimatyczną Unii Europejskiej (w lutym 2023 roku cena uprawnień do emisji CO2, jakie muszą kupować unijne przedsiębiorstwa funkcjonujące w ramach systemu EU ETS, osiągnęła 100 euro za tonę, w przyszłym roku może to być już choćby 150 euro za tonę);
  • rosnące zapotrzebowanie na energię elektryczną, za które w dużej mierze odpowiada chociażby rozwój technologiczny i wzrost zamożności społeczeństwa. Coraz więcej osób chcąc podnieść komfort życia inwestuje m.in. w ogrzewanie elektryczne (w tym pompy ciepła), klimatyzację, czy inteligentne systemy sterowania;
  • stałe wysokie koszty krajowego węgla i coraz mniejsze jego wydobycie. W Polsce przez cały czas głównym źródłem energii elektryczne (mimo rosnącej produkcji z OZE), jest węgiel, którego udział w miksie wytwórczym, wynosi ok. 70 proc. Jego ceny na polskim rynku dla elektroenergetyki (Indeks PSCMI 1), tylko w marcu 2023 roku wzrosły o 2,5 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem (wynosząc 707,90 zł/t) i aż o 143,9 proc. w porównaniu z marcem 2022 roku. Ponadto w Polsce nie funkcjonuje transparentny obrót węglem kamiennym. Nie mamy bowiem, tak jak dla rynku gazu ziemnego czy energii elektrycznej, notowań kontraktów terminowych. Zatem zarówno, czy to PGE, czy PGG mogą żonglować łączonym poziomem marży związanej z wydobyciem węgla i wytwarzaniem energii elektrycznej;
  • luźna polityka monetarna banków centralnych, czyli “dodruk pieniądza” przez amerykański FED oraz utrzymywanie latami niskich stóp procentowych przez prawie wszystkie banki centralne (w tym także NBP);
  • w sektorze dystrybucji są to natomiast, takie czynniki, jak: wzrost taryfy operatora systemu przesyłowego (a wiec Polskich Sieci Elektroenergetycznych), wysokie koszty zakupu energii elektrycznej na pokrycie strat sieciowych, rosnąca inflacja, jak również wysokie koszty wytworzenia energii elektrycznej, które wynikają z rosnących wydatków związanych z utrzymaniem, inwestycjami w rozwój i modernizację linii dystrybucyjnych (dzięki temu możliwe będzie przyłączenie kolejnych instalacji OZE, w tym przydomowych mikroinstalacji PV). Według szacunków URE, do 2030 roku na dostosowanie sieci do OZE trzeba będzie zainwestować 130 mld zł.

Ceny prądu dla gospodarstw domowych ustala URE

Kraje Unii Europejskiej, w obliczu kryzysu energetycznego podejmują różne działania. Od wielu miesięcy robi to również polski rząd przez przedstawioną wcześniej taktykę manualnego sterowania cenami energii elektrycznej. Ponadto Polska jest jednym z ostatnich państw UE, w którym zdecydowana większość gospodarstw domowych korzysta z taryfowych cen energii elektrycznej (ceny prądu dla odbiorców indywidualnych nie zmieniają się bowiem rynkowo tak, jak ma to miejsce np. w przypadku ceny paliw).

Znaczącą rolę w procesie stanowienia cen energii elektrycznej odgrywa prezes URE, który stoi na straży procesu taryfowego i dba o to, by ostateczne ceny płacone przez odbiorców, stanowiły odzwierciedlenie wyłącznie uzasadnionych kosztów działalności firm energetycznych, a także co równie ważne – odpowiadały aktualnym warunkom rynkowym. Postępowanie mające na celu zatwierdzenie taryf za energię elektryczną na kolejny rok, prowadzone jest przez regulatora w ostatnim kwartale roku go poprzedzającego. Prezes URE dokonuje tego na podstawie taryf wyliczonych i przedłożonych przez spółki dystrybucyjne i tzw. sprzedawców z urzędu (Enea, Energa, Tauron i z grup PGE), które świadczą usługi dla przeważającej większości odbiorców energii elektrycznej w kraju.

Takie postępowanie prowadzone jest także w sytuacji, kiedy przedsiębiorcy chcą wnioskować o zmianę taryfy obowiązującej w roku bieżącym. Zakres kompetencji przyznanych regulatorowi przez ustawodawcę opisuje poniższy schemat:

Przebieg procesu zatwierdzania taryf na energię dla gospodarstw domowych, źródło: URE

Sprawdź bezpłatnie oferty fotowoltaiki

Co będzie się działo na rynku energii w 2024 roku?

Nadal w tej kwestii jest dużo niewiadomych, ponieważ jak się okazuje, dotychczasowy model ustalania taryf jest już niemożliwy do zastosowania. Wszystko przez:

  • zniesienie obliga giełdowego, bo handel na giełdzie utrzymał się, a choćby osiągnął rekordowe wyniki;
  • słabą płynność na najważniejszym do tej pory rynku kontraktów rocznych (jest ich o połowę mniej niż w 2022 roku).

Należy tu przypomnieć, że w celu zapobiegnięcia energetycznej drożyźnie, nie tylko wprowadzony został specjalny pułap na rynku bilansującym (część rynku hurtowego), ale również zmuszono spółki energetyczne do oddawania „nadmiarowych” zysków, z różnymi wskaźnikami dla najważniejszych technologii. Wszystkie te regulacje zupełnie zmieniły strukturę handlu energią i przyczyniły się do niepewności dotyczącej rynku energii w 2024 roku.

Na ten moment rządzący nie są w stanie potwierdzić, czy kryzysowe regulacje zostaną przedłużone. Coraz częściej jednak słyszy się, iż rząd będzie interweniował, gdy ceny znowu dojdą do nieakceptowalnych poziomów (chociażby przytoczone wcześniej zapowiedzi ministra aktywów państwowych). Niestety, przez obniżenie cen prądu w 2023 roku, kompletnie rozchwiany został hurtowy rynek energii, w rezultacie czego konieczne będzie stworzenie nowego modelu układania taryfy dla gospodarstw domowych. Jak podaje Wysokie Napięcie – URE już prowadzi rozmowy z firmami sprzedającymi prąd dla gospodarstw domowych, w sprawie taryf na przyszły rok, jak tłumaczy bowiem osoba w to zaangażowana:

Potrzebny jest nowy model, bo stary zupełnie się nie sprawdzi wobec tego co się dzieje na rynku.

Albowiem, w przypadku, gdy nie da się zakontraktować energii „naprzód” i cały prąd trzeba byłoby kupować na rynku z dnia na dzień, kompletnie niemożliwe okazałoby się wyznaczenie ceny dla takiej taryfy. Co ważne, brak takiego modelu sprawi, iż gospodarstwa domowe korzystać będą z taryfy indeksowanej rynkiem spotowym. Rozwiązanie to jednak grozi: permanentnymi korektami i sporymi podwyżkami z miesiąca na miesiąc.

Tak ważne jest zatem, aby ustalony został sensowny model taryfy, za pomocą którego zniknie chociaż jeden element niepewności. Jak się okazuje prezes URE określiłby w modelu taryfowania procentowy wskaźnik udziału kontraktów terminowych i spotowych. Najlepiej gdyby był to wskaźnik 70-30 (70 proc. wagi kontraktów terminowych i 30 proc. spotowych). Bardziej prawdopodobne, jest jednak to, iż spółki energetyczne zgodzą się na wagę 50-50.

Im większa ilość kontraktów terminowych, tym mniejsze wahania cen prądu dla konsumentów.

Zaproponowany powyżej model taryfy G przypominałby ten już obowiązujący dla spółek dystrybucyjnych. Oznacza to, iż w sytuacji gdyby cena spotowa rosła, to spółka występowałaby do regulatora o wzrost taryfy (mogłoby to odbywać się raz na miesiąc, czy kwartał), a gdyby spadała – firma oddawałaby pieniądze konsumentom.

Należy tu jednak podkreślić, iż bez względu na to, jaki model taryfowania będzie funkcjonował od 2024 roku, to jak wskazuje WysokieNapiecie.pl, nie ma szans na powrót do obowiązujących przez ostatnie kilkanaście lat, taryf na sprzedaż samej energii (bez dystrybucji) na poziomie 25-30 gr/kWh netto. Wpływ na to mają przede wszystkim rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 i węgla. Łączny udział obu tych elementów w kosztach produkcji energii elektrycznej wynosi w tej chwili 65 gr/kWh (do tego doliczyć trzeba również marżę sprzedawców oraz koszty związane z zielonymi i błękitnymi certyfikatami).

Źródło: WysokieNapiecie.pl

Kiedy uwolnienie cen energii elektrycznej?

Od lat dyskutuje się też o uwolnieniu cen prądu, co jest nierozerwalnie związana z nieodwracalnym procesem tworzenia otwartego i konkurencyjnego rynku energii elektrycznej (już w 1995 roku Komisja Europejska w tzw. białej księdze wyznaczyła kierunki koniecznych reform w sektorze energetycznym). Działanie to oznacza odstąpienie przez prezesa URE od zatwierdzania taryf na energię elektryczną dla spółek działających na rynku konkurencyjnym (a więc dla wytwórców i przedsiębiorstw obrotu handlujących tą energią). W gospodarce wolnorynkowej bowiem, ceny prądu (jak również innych usług i produktów) odpowiadają efektywnym kosztom, a zatem zobiektywizowanym z punktu widzenia ekonomicznego.

Należy tu podkreślić, iż Polska musi wprowadzić w życie unijną dyrektywę, która zakazuje odgórnego zatwierdzania taryf. Przy czym termin wprowadzenia w życie tych przepisów minął z końcem 2020 roku (mowa tu o dyrektywie 2019/944 w sprawie zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej). Polska jest w tej chwili jednym z ostatnich państw UE, w którym zdecydowana większość gospodarstw domowych korzysta z taryfowanych cen energii elektrycznej. Już kilkanaście lat temu, pełnej liberalizacji rynku dokonały m.in. Niemcy i Wielka Brytania, w ostatnich latach zaś Rumunia, Bułgaria, Cypr, Łotwa, czy Portugalia.

Jak podkreślają przedstawiciele Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE):

Taryfowanie ogranicza konkurencyjność ofert na rynku energii. Im większa część odbiorców jest objęta regulowaniem cen energii, tym dla wszystkich spółek obrotu energią mniejsza jest możliwość przedstawienia atrakcyjnych ofert, konkurujących ze sobą cenowo. Niemal jednolite stawki dla odbiorców końcowych w regulowanych grupach taryfowych G1X, praktycznie eliminują zasadność zmiany sprzedawcy pomiędzy spółkami obrotu i hamują aktywność klientów w dobieraniu najlepszych dla siebie ofert.

Podobnego zdania jest również think tanku Forum Energii:

Zasady taryfowania nie przystają do dzisiejszych warunków rynkowych. System taryf jest nieelastyczny, nieefektywny, nieprzystosowany do zmieniającej się rzeczywistości na rynku energii i przyspieszającej transformacji energetycznej. Polski model taryf sieciowych, czyli system opłat za dostarczenie energii elektrycznej do odbiorców, musi zostać zmieniony. Projektowanie taryf jest integralną częścią polityki publicznej, która powinna wspierać, a nie utrudniać, transformację energetyczną. Inteligentne taryfy dają konsumentom bodźce do podejmowania adekwatnych działań: oszczędzania energii czy korzystania z niej wtedy, kiedy jest to dla nich najbardziej opłacalne. Dobrze zaprojektowane dynamiczne taryfy mogą pomóc zoptymalizować wykorzystanie już istniejących sieci i zminimalizować przyszłe inwestycje.

W 2024 roku uwolnione zostaną taryfy dla gospodarstw domowych na rynku gazu ziemnego. Do tej pory nie wiadomo, kiedy nastąpi to w przypadku uwolnienia cen na rynku energii elektrycznej (trudno również spodziewać się jakiejś bardzo szybkiej decyzji w tej kwestii). Jasne jest jednak, iż działania w tym kierunku powinny być wielowarstwowe, przy uwzględnieniu m.in. punktu widzenia centrum rządowego i konsumentów. Jak wynika z doświadczenia na tym polu innych państw UE, zakończenie taryfowania nie powinno mieć negatywnego wpływu na sytuację gospodarstw domowych. Ponadto ze względu na wysoki poziom konkurencji nie musi też wiązać się ze wzrostem cen prądu. Jednak ze względu na spodziewany dalszy wzrostu cen energii w UE, zmiana modelu taryfowania w Polsce powinna być zdaniem PKEE, powiązana z wprowadzeniem dodatku energetycznego dla najbardziej wrażliwych odbiorców energii.

Co z tzw. godzinowymi cenami energii elektrycznej?

Ponadto zwolnienie z taryfowania pozwoli na stopniowe przygotowanie odbiorców do nadchodzących zmian na rynku energii. Mowa tu o m.in. o możliwości korzystania z taryf dynamicznych oraz podejmowaniu odpowiednich decyzji inwestycyjnych i zakupowych w oparciu o sygnały cenowe płynące ze sprawnie działającego rynku.

O ile klasyczna taryfa prądu bazuje na stałych cenach za zakup 1 kWh energii elektrycznej (może ona wahać się jedynie w wariantach kilkustrefowych), o tyle już taryfa dynamiczna pozwala rozliczać prąd według bieżących stawek na rynku energii ustalonych na Towarowej Giełdzie Energii dla każdej godziny w ciągu domu.

Do tej pory taryfy dynamiczne były rozwiązaniem dostępnym wyłącznie dla największych odbiorców, których zużycie prądu wynosi miesięcznie nie mniej niż 5 MWh. W ostatnim czasie jednak rząd przyjął projekt nowelizacji prawa energetycznego, zakładający wprowadzenie taryfy dynamicznej dla odbiorców indywidualnych. Dzięki niej będą oni mogli regulować wysokość swoich rachunków, śledząc ceny prądu i dostosowując do nich swoje zużycie. Aby jednak system dynamicznych taryf funkcjonował dobrze, konieczne jest m.in.

  • wdrożenie Centralnego Systemu Informacji Rynku Energii (CSIRE), w którym gromadzone będą wszystkie techniczne i handlowe informacje niezbędne do obsługi detalicznego rynku energii elektrycznej. Jego uruchomienie zaplanowano przez OIRE do 01.07.2024 roku;
  • zmiana liczników na urządzenia posiadające możliwość zdalnego odczytu. Na ten moment posiadają je właściciele instalacji fotowoltaicznych. Do 4 lipca 2031 roku, mają być jednak zainstalowane u wszystkich odbiorców.

Jak więc można zauważyć, proces ten będzie długi. Wprowadzenie taryf dynamicznych niesie jednak za sobą potencjał uzyskania realnych oszczędności w korzystaniu z energii elektrycznej. Dzięki temu zarówno firmy, jak i gospodarstwa domowe będą mogły w większej części korzystać z taniej energii odnawialnej (w tym słonecznej i wiatrowej, których dostępność jest przecież zależna od pogody).

Cena prądu dla firm 2024

Stawki za energię elektryczną dla przedsiębiorców różnią się od tych, które płacą odbiorcy indywidualni. Taryfy dla firm nie podlegają bowiem ochronie prezesa URE i ustalane są w sposób indywidualny. Oznacza to zatem, iż przy gorszej ofercie można przepłacić, a przy lepszej dużo zaoszczędzić. Klienci biznesowi w zależności od wielkości mogą korzystać z taryf A, B i C. To właśnie w krajowy przemysł najbardziej uderzają zarówno coraz wyższe ceny uprawnień do emisji CO2, jak i ceny hurtowe energii elektrycznej, które będą również rosły w kolejnych latach. Wszystko to ma niekorzystny wpływ na wyższe koszty prowadzenia działalności gospodarczej i mniejszą konkurencyjność firm na arenie międzynarodowej. Ponadto w celu utrzymania rentowności, wielu przedsiębiorców jest zmuszonych do przerzucenia rosnących kosztów energii elektrycznej na klientów. W ramach próby odciążenia firm z sektora MŚP, na początku grudnia 2022 roku zamrożone zostały ceny energii również dla małych i średnich firm i tzw. podmiotów wrażliwych.

Jak się okazuje, odbiorcy biznesowi muszą być przygotowani na wyższe ceny prądu w 2024 roku. Pomimo bowiem, obowiązujących w tej chwili na giełdzie kontraktów rocznych na 2024 rok, na poziomie ok. 750 zł za MWh, sprzedawcy energii elektrycznej w Polsce proponują na przyszły rok oferty firmom ze stałą ceną w okolicach 1.000 zł za MWh. Skąd taka rozbieżność w cenie hurtowych kontraktów na giełdzie energii na przyszły rok, a ofertach przedstawianych przedsiębiorcom? Otóż wszystko przez wprowadzone przez rząd hamulce, których zadaniem było powstrzymanie wzrostu cen energii (pod postacią pułapu cen na rynku bilansującym i specjalnego domiaru, który muszą płacić wytwórcy energii jeżeli sprzedają prąd powyżej określonej ceny). W rezultacie, ceny hurtowe spadły (zwłaszcza na rynku spotowym). Przez jednak wysokie ceny uprawnień do emisji CO2 i węgla, firmy muszą sprzedawać prąd poniżej kosztów (tracą przy tym na każdej megawatogodzinie). Tegoroczne straty, jak i ryzyko wzrostu cen hurtowych, państwowe spółki przenoszą na odbiorców, podnosząc ceny prądu w kolejnych latach. Jak wyglądały oferty prądu dla małych i średnich firm na 2024 rok, pod koniec kwietnia br., w najpopularniejszej taryfie C11? W przypadku:

  • PGE Obrót, było to 945 zł (spółka ma również ofertę indeksowaną giełdą);
  • Energii Obrót, było to 2.290 zł za MWh. Jak podaje jednak firma – większością jej klientów zawiera indywidualne porozumienia cenowe, które są na niższym poziomie;
  • Taurona, było to powyżej 2.100 zł za MWh, lub 1.200 zł za MWh w przypadku dwuletniej umowy na „produkt z gwarancją ceny”.

Zatem stawki powyżej 2.100 zł, na 2024 rok mogą dotyczyć jedynie przedsiębiorców, którzy nie zwracają uwagi na rachunki za prąd lub też nie robią nic, żeby je obniżyć (chociażby negocjując ceny z sprzedawcą, czy go zmieniając).

Sprawdź bezpłatnie oferty fotowoltaiki

Ceny energii elektrycznej 2024 – jak je skutecznie obniżyć?

W związku z rosnącymi cenami prądu konsumenci muszą zmienić swoje zachowania i działania tak, aby zużywać jak najmniej prądu lub też uniezależnić się od wzrastających cen nośników energii. Mowa tu o m.in.

  • bardziej świadomym korzystaniu z urządzeń i wybieraniu wyłącznie tych pobierających kilka prądu;
  • wybraniu odpowiedniej taryfy na zakup energii elektrycznej (wielu sprzedawców prądu ma kalkulatory, umożliwiające sprawdzenie tego, która taryfa jest dla odbiorcy najkorzystniejsza);
  • zmianie sprzedawcy prądu;
  • inwestycji w instalacje OZE (w tym w fotowoltaikę i przydomowe elektrownie wiatrowe). Coraz większą popularność zyskują również pompy ciepła, które są najtańszym źródłem ciepła. Koszt takiej inwestycji można obniżyć dzięki dostępnym dotacjom OZE.

Więcej na ten temat w naszym artykule: Jak obniżyć rachunki za prąd w domu i firmie?

Idź do oryginalnego materiału