Centralny Port Kompromitacji. W PiS zaczyna się panika

17 godzin temu
Zdjęcie: PiS


Na Nowogrodzkiej znów czuć dym. Nie z pochodni patriotycznych obchodów, ale z pożaru, jaki wybuchł w samym sercu partii. Afera wokół sprzedaży działki pod Centralny Port Komunikacyjny to już nie tylko kolejny epizod z długiej serii pisowskich „niedopatrzeń”. To moment, w którym PiS zaczyna płonąć od środka – trawiony przez własne grzechy, lojalności i moralne bankructwo.

Wszystko zaczęło się od publikacji Wirtualnej Polski. Portal ujawnił, iż tuż przed wyborami, gdy władza PiS trzeszczała już w szwach, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wydało zgodę na sprzedaż 160 hektarów ziemi w miejscowości Zabłotnia (Mazowsze). Kupcem został Piotr Wielgomas, wiceprezes firmy przetwórczej Dawtona, a cena – 22,8 miliona złotych.

Na pierwszy rzut oka – legalna transakcja. Problem w tym, iż teren leży na planowanej trasie kolei dużych prędkości do CPK, więc jego wartość niedługo może sięgnąć 400 milionów złotych. To nie biznes, to złoty strzał w ostatnich dniach rządów.

W dodatku minister Robert Telus, którego resort wydał zgodę na sprzedaż, wcześniej odwiedzał firmę Dawtona w ramach kampanii wyborczej. Przypadek? Według opozycji – raczej nie. Według samego PiS – „sprawa do wyjaśnienia”. Ale w Polsce każdy wie, co oznacza to sformułowanie w ustach partii, która przez osiem lat zapewniała, iż „nie ma świętych krów”.

Reakcja Jarosława Kaczyńskiego była błyskawiczna. W poniedziałek rzecznik partii Rafał Bochenek poinformował o zawieszeniu Roberta Telusa, Rafała Romanowskiego, Waldemara Humięckiego i Jerzego Wala. Oficjalnie – do czasu wyjaśnienia sprawy. Nieoficjalnie – żeby ratować wizerunek partii, która jeszcze niedawno chciała wracać do władzy jako moralny arbiter.

Według Onetu, w partii zapanował chaos. Jeden z parlamentarzystów przyznał: – „Jestem zszokowany, iż prezes zareagował tak gwałtownie i gwałtownie. Ale z drugiej strony aż tak bardzo mnie to nie dziwi.” Inny działacz opisał sytuację dosadniej: – „Jak się Telus nie wytłumaczy, to go Jarosław zamorduje. Dostaliśmy cios w splot słoneczny. Ale tego się nie da wytłumaczyć.”

Słowa o „zamordowaniu” brzmią brutalnie, ale dobrze oddają atmosferę – strach, rozpad i desperację. Po raz pierwszy od lat w PiS nie mówi się o spisku Tuska, o Unii Europejskiej ani o niemieckich mediach. Mówi się o sobie nawzajem.

Portal Onet podsumował sprawę krótko: „Działania Nowogrodzkiej świadczą o jednym – sprawa wywołała w partii prawdziwy pożar.” To nie metafora. Kaczyński wie, iż afera CPK uderza w samo serce jego narracji o „uczciwej władzy”.

Bo jak wytłumaczyć wyborcom, iż w państwowych instytucjach, nadzorowanych przez zaufanych ludzi, można sprzedać strategiczny teren za ułamek przyszłej wartości? Jak obronić partię, która w ostatnich miesiącach swoich rządów zachowywała się tak, jakby chciała jeszcze „zabezpieczyć” się na przyszłość?

PiS zawsze chwalił się lojalnością i dyscypliną. Dziś ta lojalność zamienia się w milczenie podszyte strachem, a dyscyplina – w chaos i wzajemne oskarżenia.

W kuluarach mówi się, iż Jarosław Kaczyński traci kontrolę nad własnym obozem. „Dzisiaj nikt już o konwencji nie pamięta. Wszyscy są na maksa wkurzeni” – przyznał anonimowo jeden z posłów PiS. Trudno się dziwić. CPK, które miało być symbolem potęgi i modernizacji, staje się dziś metaforą upadku. Zamiast centralnego portu – centralna kompromitacja.

Partia, która przez lata rządziła strachem i lojalnością, nie potrafi już utrzymać własnych szeregów. A prezes, który przez dekadę rozdawał karty, gasi dziś pożar benzyną.

Bo jeżeli Jarosław Kaczyński naprawdę wierzy, iż kilku zawieszonych nazwisk wystarczy, by zatrzymać rozkład – to znaczy, iż nie widzi już, jak bardzo jego partia się wypaliła.

PiS może jeszcze próbować kontrolować narrację, ale coraz trudniej ukryć fakty. To nie „atak polityczny” z zewnątrz, to autodestrukcja. CPK miało zjednoczyć kraj. Zjednoczyło tylko gniew, wstyd i poczucie, iż władza, która obiecywała „uczciwość i porządek”, kończy w oparach własnego cynizmu.

Bo jak mówi klasyk polskiej polityki: „Pożar w domu nie wybucha od zapałki przeciwnika, tylko od własnej iskry.”

Idź do oryginalnego materiału