Cenckiewicz znów w tarapatach. Tym razem wkracza ABW

3 tygodni temu
Zdjęcie: Sławomir Cenckiewicz


Sławomir Cenckiewicz, niegdysiejszy prominentny historyk i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, ponownie znalazł się w centrum kontrowersji. Jego nazwisko od kilku lat pojawia się w mediach w kontekście sporów o dostęp do informacji niejawnych, jednak teraz sprawa nabiera poważniejszego wymiaru – udział Cenckiewicza w zastrzeżonym spotkaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego (RBN) zostanie wyjaśniony przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Minister koordynator służb specjalnych, Tomasz Siemoniak, w wywiadzie dla Radiowej Jedynki wyraźnie zaznaczył, iż „ABW, jako instytucja odpowiadająca w państwie za ochronę tajemnic, wystąpiła o informacje w sprawie udziału Sławomira Cenckiewicza w zastrzeżonym spotkaniu RBN do pionu informacji niejawnych Kancelarii Prezydenta RP. Ta sprawa będzie wyjaśniana”. Słowa ministra brzmią jak zimny prysznic dla wszystkich, kto dotychczas traktował działalność Cenckiewicza jako bezpieczną przestrzeń ekspercką.

Problem nie sprowadza się jedynie do formalności. Cenckiewicz, jak podkreślił minister, „nie ma dostępu do informacji niejawnych i takich informacji od służb nie otrzymuje”. W praktyce oznacza to, iż udział w posiedzeniu RBN w trybie zastrzeżonym mógł naruszać fundamentalne zasady bezpieczeństwa państwa. Siemoniak dodał: „Nie jest tak, iż może powiedzieć, iż ma dostęp i go ma. O tym, kto ma dostęp decyduje ABW i SKW. I tak jest w całym NATO, jest cały system do tego, żeby chronić tajemnice”.

Chociaż minister starał się tonować sytuację, podkreślając, iż „w jego ocenie podczas tego posiedzenia tajnych informacji tam nie było”, sam fakt obecności osoby nieuprawnionej budzi poważne wątpliwości. Jak zauważył, każdy uczestnik rządowy miał pełną świadomość ograniczeń: „Samemu naraża się na zarzut przestępstwa, gdy wie się, iż nie można takiej osobie tych informacji udzielać”.

Kłopoty Cenckiewicza są jednak szersze i mają charakter systemowy. Już 31 lipca ubiegłego roku historyk otrzymał decyzję Służby Kontrwywiadu Wojskowego o odebraniu poświadczenia dostępu do informacji niejawnych. W mediach społecznościowych opisał całe zdarzenie jako „bezprecedensowe” i skandaliczne, zwracając uwagę na zawarte w decyzji wrażliwe informacje dotyczące jego zdrowia – fragment wywiadu lekarskiego z 2020 roku. Niezależnie od tego, iż Cenckiewicz prezentował sprawę jako atak na siebie, faktem pozostaje, iż odebranie poświadczenia wynikało z procedur bezpieczeństwa i obowiązujących przepisów.

Sprawa nie zakończyła się jednak na tym etapie. Cenckiewicz poinformował 23 lipca, iż otrzymał osiem wyroków z 17 czerwca 2025 roku, uchylających „bezprawne decyzje Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska oraz SKW (…) o cofnięciu poświadczenia bezpieczeństwa”. Wydaje się, iż dla historyka jest to argument do przedstawiania siebie jako ofiary machin państwowych, jednak krytycy wskazują, iż wyroki nie zmieniają faktu, iż jego wcześniejsze działania stwarzały realne ryzyko naruszenia tajemnic państwowych.

Publiczne dyskusje na temat Cenckiewicza mają swój wymiar społeczny. Wielu Polaków zastanawia się, jak możliwe jest, iż osoba bez odpowiednich poświadczeń uczestniczy w kluczowych spotkaniach dotyczących bezpieczeństwa kraju. „Prezydent jest najważniejszym ogniwem we władzy i musi takie informacje otrzymywać. Natomiast skoro pan Cenckiewicz nie ma poświadczenia, takich informacji nie otrzymuje i tyle” – podkreślił minister Siemoniak, pokazując jasno, gdzie leżą granice bezpieczeństwa i odpowiedzialności.

W kontekście tej sprawy coraz trudniej zachować neutralność wobec działań Cenckiewicza. Jego obecność na zastrzeżonych posiedzeniach, ignorowanie zasad dotyczących dostępu do informacji niejawnych i kontrowersyjne interpretacje wyroków sądowych sprawiają, iż wizerunek historyka staje się problematyczny. Publicysta czy obywatel nie mogą nie zauważyć sprzeczności między wizerunkiem eksperta a realnym ryzykiem, jakie jego działania mogą generować.

W najbliższych tygodniach ABW podejmie kolejne kroki w celu wyjaśnienia sprawy. Fakt, iż instytucja odpowiadająca za bezpieczeństwo państwa musi weryfikować udział Cenckiewicza w spotkaniu RBN, pokazuje, jak poważne są konsekwencje jego decyzji. Dla opinii publicznej jest to przestroga, iż status eksperta czy historyka nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności za przestrzeganie zasad bezpieczeństwa państwowego.

Sławomir Cenckiewicz – człowiek, który miał być strażnikiem historii – sam znalazł się w ogniu krytyki za nieostrożność i lekceważenie procedur. Jego kolejne kłopoty przypominają, iż w państwie prawa obowiązują jasne granice, których nie sposób ignorować, choćby mając na karku własną legendę ekspercką.

Idź do oryginalnego materiału