CBA nie da się już „naprawić”. To nie instytucja – to relikt państwa mafijnego, zbudowanego przez PiS dla inwigilacji, zastraszania i niszczenia ludzi. Wystarczy odebrać jej funkcjonariuszom poświadczenia dostępu do tajemnic państwowych, by ta pseudo-służba przestała istnieć z dnia na dzień. Żadnych ustaw, żadnych decyzji parlamentu – tylko prosty ruch administracyjny i po CBA.
Po ujawnieniu, iż funkcjonariusze Biura włamali się na telefony około 3 tysięcy osób, sprawa jest przesądzona. Szpiegowali wszystkich – biskupów, adwokatów, polityków, przedsiębiorców, dziennikarzy, a choćby zwykłych obywateli. Każde włamanie, każde nielegalne kopiowanie danych, każde podsłuchane słowo – wszystko to służyło jednemu celowi: utrzymaniu władzy przez ludzi Jarosława Kaczyńskiego.
To nie była walka z korupcją. To był systemowy terror informacyjny, w którym państwowa służba stała się narzędziem partii. CBA pod kierownictwem ludzi Ziobry i Kamińskiego było prywatnym aparatem do zbierania haków, produkowania „afer” i niszczenia przeciwników.
Dziś nikt już nie ma złudzeń: CBA musi zostać zlikwidowane. Nie „zreformowane”, nie „zresetowane” – zlikwidowane, rozliczone, a funkcjonariusze odpowiedzialni za nielegalne działania powinni trafić przed sąd.
To, co wyszło na jaw, pokazuje skalę upadku państwa pod rządami PiS. Ludzie, którzy mieli stać na straży prawa, sami stali się przestępcami. A politycy, którzy dali im do tego narzędzia – od Ziobry po Kaczyńskiego – powinni ponieść konsekwencje.
Nie ma powrotu do czasów, gdy władza używała służb specjalnych do szantażu i manipulacji. CBA to symbol tej patologii. Im szybciej zniknie z polskiego życia publicznego – tym lepiej dla demokracji.
Bo państwo, które pozwala, by policja polityczna podsłuchiwała obywateli, przestaje być państwem prawa. A ci, którzy to zbudowali, muszą odpowiedzieć – w więzieniu, nie w studiu telewizyjnym.

1 dzień temu











