To, iż Hołownia wysforował się przed cały wielki peleton tzw. polityków, a po prawdzie ludzi, którzy dopchali się do władzy i nie wiedzą co z nią uczynić, dlatego po prostu gonią i walą po karkach przeciwników, zwłaszcza tych, którzy przed nimi coś dla Polski zrobili, a co oni po prostu przeputali. Gdybym był podobny do Tuska czy Giertycha, o Bodnarze nie wspominając, czyniłbym podobnie. Człowiek, niestety, jest ułomny i taka łatwizna go wabi.
Hołowni nie doceniliśmy, ja w pierwszym rzędzie. Wykiwał wszystkich, swoją nonszalancją, donkiszoterią, niekiedy kabaretowym sposobem bycia. Dano mu marszałkowstwo sejmu w przekonaniu, iż z nim można będzie wszystkiego dokonać, o wiele więcej niż Kosiniakiem-Kamyszem i Czarzastym władającym resztówką rozpadającej się lewicy.
Historia płata figle. Dla Hołowni i Tuska czas próby nadszedł 1 czerwca 2025 roku, kiedy Karol Nawrocki, a nie Rafał Trzaskowski został wybrany prezydentem RP. Zapanowała panika. Wiadomo, które ze zwierząt wyszarpuje innym kęsy, kiedy widzi wśród stada zamieszanie – hiena.
Tym razem jest to Roman Giertych, który już w pięć dni po wyborach zgłasza swój akces do PO. Jego arogancja, diabelska wprost pycha i pewność siebie dawała mu pewność, iż potrafi nie tylko uratować, ale sobie podporządkować gnijący system lewicowo-liberalny, który kiedyś sam zwalczał. Oto, co niedługo po swoim akcesie mówił: Koalicja Obywatelska „ma plan na zwycięstwo”. Polska jest w dobrych rękach, Tusk jest mistrzem wygrywania wyborów. To takie tanie pochlebstwo, jak wmawianie damie do sześćdziesiątce, iż ma szanse w konkursie na miss Europy. Kto rozumie przewrotny język Giertycha, wie jedno: chce uśpić Tuska, uważa go za przegranego w Polsce i w Brukseli i z łatwością zasiądzie w jego fotelu. A plan na zwycięstwo, to zamach stanu i wejście we władanie Polskę właśnie poprzez Hołownię, który odświeży Targowicę i miast woli Narodu odda kraj w ręce nowej Katarzyny, czyli Giertycha i ewentualnie okazjonalnej spółki. Okazjonalnej, gdyż uczciwych sojuszy Giertych nie uznaje, uważając siebie za FÜHRERA wszech czasów.
Kto mógł przypuścić, iż Hołownia wierzgnie? Taki Hołownia – homo novissimus? Nie dociekam, co zdecydowało o jego postawie. Domniemanie, to myślenie polityczne i niechęć do współudziału w paskudnym draństwie, w oszustwie nie mającym sobie równego. Giertych potrafił, ustawić do pionu Tuska. Hołownia zrozumiał, iż po udanym zamachu stanu odszedł by w cień i zapomnienie, a może choćby stanąłby przed jakąś dętą komisją. W moim przekonaniu to jest istotne. Przecież napaść na niego, iż spotyka się z opozycją? Czy to znaczy, iż marszałek sejmu ma bezwzględnie słuchać tylko jednej strony Sali sejmowej? Źle trafili. To by zadziałało na Tomczyka, Witczaka, ale nie na Hołownię, który może sklecił niezbyt spójną partię, ale siebie w polityce widzi całkiem poważnie. To co pisze Jacek Gądek, iż w Koalicji mają dość Hołowni. Ego przesalania mu cały świat jest powtarzaniem tych, którym Hołownia zaszedł za skórę, bo okazało się, iż rola kukły mu nie wystarcza. Prawda o nim jest inna, może nie taka jak ją sam nakreśla, ale ta jego prawda bardziej przekonuje, niż biadanie jego dotychczasowych sponsorów. Na temat swego spotkania z Kaczyńskim mówi on: Rozumiem złość elektoratu i mediów, Platformy Obywatelskiej. Znaczna część tożsamości tego środowiska - mówię to, nie oceniając - scalona jest przede wszystkim postawą radykalnej konfrontacji z obozem PiS. Rozmowa z kimś z drugiej strony barykady jest dla nich przekroczeniem granic egzystencjalnego wroga, zdradą. Ja w PiS-ie widzę politycznego przeciwnika, którego należy rozliczyć ze zrobionego zła, niegotowego do wykonania radykalnych kroków wprzód, wciąż chyba myślącego, iż wystarczy puścić starą piosenkę, którą przerwaliśmy im w 2023 roku i będzie, jak trzeba. Nie będzie. Tak myślę. Nie umiem natomiast nienawidzić. Nie jestem dobry w pogardę. Nie umiem odwracać się tyłem, nie umiem nie podawać ręki. To może wada, ale inny nie będę i być nie zamierzam”.
Można by bez wahania podpisać się po wieloma z tych zdań, ale Hołownia musiałby wyjaśnić jak rozumie następujące zdanie: Ja w PiS-ie widzę politycznego przeciwnika, którego należy rozliczyć ze zrobionego zła, niegotowego do wykonania radykalnych kroków wprzód. Co to znaczy rozliczenie ze zrobionego zła? Konkretnie jakiego zła? Skoro po 15 XII 2023, kiedy Hołownia wszedł do kręgów władzy, kwitnący pod rządami PiS kraj obraca się niemalże w ruinę? I jeszcze jedno: jaka to jest ta niegotowość do wykonania radykalnych kroków wprzód? Hołownia może zabrać głos w polityce, bo okazuje się, iż nie brak mu zdrowego rozsądku. Musi jednak odejść od operowania ogólnikami i wejść na drogę konkretów. Tego w Sojuszu nie mógł nabyć, gdyż tam panuje moda na slogany i walkę – stąd demokracja walcząca – ze wszystkimi, którzy są innego zdania. To nie powiodło się nikomu, ani Napoleonowi, ani Hitlerowi, dlaczego miałoby się powieść Tuskowi i Giertychowi?