Jak informowaliśmy, rzecznik MSWiA poinformował w czwartek rano, iż agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) przeszukują siedzibę Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl). Akcja obejmuje 16 lokalizacji, znajdujących się w czterech województwach. Funkcjonariusze weszli m.in. do mieszkania prezesa PKOl, Radosława Piesiewicza. Tutaj jest więcej na ten temat.
"Pan był capo di tutti capi całej tej mafii". Spięcie Kaczyńskiego i Nitrasa w Sejmie
Sprawę w Sejmie skomentował także minister sportu i turystyki Sławomir Nitras. – Sprawa jest niezmiernie poważna. Wyobraźcie sobie państwo, iż udział polskich sportowców na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu kosztował PKOl 7,5 mln zł. A w latach 2022-2024 pan Piesiewicz wystawił sobie faktury na prywatną firmę na kwotę niemal 11 mln zł, a dodatkowo wypłacił sobie wynagrodzenie na poziomie 1,5 mln zł. Razem 13,5 mln zł. Dla sportowców na całe igrzyska: 7,5 mln zł, dla pana Piesiewicza 13 – mówił.
Jak podkreślił, "to dopiero początek, bo skala wyprowadzenia tych pieniędzy z instytucji, którymi zarządzał, jest znacznie większa". – Koledzy, spółki zaprzyjaźnione panie prezesie Kaczyński, mówię to do pana. To pana ludzie stworzyli ten korupcyjny, złodziejki system. Mówię "złodziejski", bo ludzie na ulicach inaczej niż Piesiewicza tej sitwy nie nazywają jak "złodzieje" – dodał.
Jak wskazał, "to wy jesteście winni temu, iż okradliście polskich sportowców" – Okradliście ludzi, którzy z biało-czerwoną flagą zdobywają dla nas medale i daliście te pieniądze takim ludziom – uznał.
W międzyczasie do marszałka Szymona Hołowni podszedł prezes PiS Jarosław Kaczyński. Został udzielony mu głos. – Niech ten osobnik, który tu przemawiał, powie to samo, tylko nie korzystając z immunitetu materialnego. Będzie miał procesy i wtedy będzie musiał udowodnić, jakie ja mam związki z panem Piesiewiczem – padło z jego strony.
Odpowiedział mu także Nitras. – Panie prezesie, ja panu powiem, jakie pan miał związki. Pan był capo di tutti capi (po włosku oznacza "szef wszystkich szefów" lub "główny szef"-red.) całej tej mafii PiS-owskiej. To są pana związki z panem Piesiewiczem. Gdyby nie pana władza, to tacy ludzie nigdy by nie zajmowali funkcji publicznych w Polsce – grzmiał minister sportu.