Donald Trump rozwiał złudzenia. W wywiadzie dla Fox News powiedział, iż owszem, Polska dostanie pomoc, ale dopiero po wojnie. Żadnych eskadr F-16, żadnej błyskawicznej interwencji – jedynie informacje wywiadowcze i ostrzeżenia. To zimny prysznic dla wszystkich, którzy wierzyli w „amerykański parasol bezpieczeństwa”. Zostaliśmy sami.
Od lat politycy PiS karmili społeczeństwo narracją, iż Waszyngton będzie bronił Polski do ostatniego żołnierza. Dziś okazało się, iż to baśń dla naiwnych. Stany Zjednoczone nie zamierzają ginąć ani za Warszawę, ani za Wilno, ani za Tallin. „America First” oznacza jedno – Europa musi radzić sobie sama. Sytuacja jest brutalna: jeżeli nie zbudujemy własnej tarczy, zostaniemy sami wobec Kremla. Potrzebujemy wspólnego europejskiego dowództwa, natychmiastowej tarczy powietrznej i cybernetycznej, a także wspólnych zakupów broni. To nie może być projekt z folderów w Brukseli – to musi być realna siła, zdolna zareagować w minutę, a nie po telefonie z Białego Domu.
Berlin, Paryż, Londyn i Warszawa – tylko taki sojusz może stać się fundamentem nowej europejskiej obrony. Polska, posiadająca dziś największą armię lądową w UE, powinna wyjść z roli petenta i stać się liderem. Inaczej dalej będziemy klękać w korytarzach Waszyngtonu, błagając o kolejne bazy i obietnice.
Trump powiedział wprost to, czego wielu bało się nazwać: USA nie będą umierać za Europę. Cała polityka PiS – oparta na ślepej wierze w cudzą ochronę – rozpadła się w jednej chwili.
Teraz decyzja należy do nas: albo stworzymy silną, zjednoczoną Europę zdolną do obrony własnych granic, albo obudzimy się w świecie, w którym będzie już za późno.
Europa musi się zbroić. Polska musi przewodzić. Koniec złudzeń.
Ostrzegaliśmy, iż PiS chce oddać Polskę w łapy Putina. Dziś widać to bardziej niż kiedykolwiek.