Bzdety, skarpety i dyktatory

jacekh.substack.com 1 rok temu

Dawno, dawno temu, gdy Donald Tusk był premierem, zachciało mu się zwiedzić Amerykę Południową. Według jego własnych słów odbył podróż życia, był w Chile i w Peru, oczywiście w sprawach wagi państwowej. W trakcie wizyty w Peru 14 maja 2008 podpisano Umowę o współpracy w dziedzinie turystyki, bardzo ważną, niewątpliwie kluczową dla naszej przyszłości. W Chile umowy nie podpisano. I nie wiadomo, czy bardziej Donalda Tuska ucieszyło otrzymanie Krzyża Orderu Słońca Peru, czy sfinansowanie takiej fajnej wycieczki przez podatników. Z euforii kupił sobie pamiątkową czapkę peruwiańską, kolorową pilotkę z wełny lamy. Na swoje nieszczęście pokazał się w tej czapce mediom, które od tej chwili nie miały już ważniejszego tematu. Nagle ustały wszelkie wydarzenia międzynarodowe, aby zwolnić czas antenowy na to, co najważniejsze, czyli czapkę premiera. Jakoś zawartość czapki nigdy nie wzbudziła zainteresowania. Na różne sposoby zarzucano Tuskowi brak elegancji i zastanawiano się, czy to wypada, aby premier pokazał się tak niepoważnie przyodziany, mimo iż nie było to akurat żadne oficjalne wystąpienie, tylko rodzinna wycieczka, a on sam poza czapką był w garniturze.

Niezwykle poważne dyskusje i komentarze na temat kolorowej wełnianej czapki wylewały się ze wszystkich wylotów medialnych. Najwięcej do powiedzenia mieli oczywiście eksperci od mody i elegancji, dosyć zgodnie chłoszczący premiera za plebejskie gusta i totalny brak właśnie elegancji. Wreszcie wytoczono najcięższe działo. W jakiejś popularnej telewizji wystąpiła dziwacznie przyodziana ofiara chirurga plastycznego i kategorycznie stwierdziła, iż żadne nakrycie głowy nie jest eleganckie. prawdopodobnie miała na myśli męską elegancję, więc zostańmy przy niej. Swoim dobitnym i prostym stwierdzeniem ekspertka rozwiązała narastający problem. Siła i logika jej jednozdaniowego stwierdzenia są nieodparte, ale nieco rozwinę, aby wyjaśnić, jak ja to rozumiem. Otóż elegancki pan wsiada do eleganckiego samochodu we własnym garażu, a wysiada z niego w garażu eleganckiego hotelu lub instytucji, którą zarządza. Eleganckiemu panu żadne nakrycie głowy nie jest potrzebne. Gdyby takie miał, mogłoby to sugerować, iż bywa wystawiony na działanie żywiołów, jak to się zdarza osobom nieeleganckim. Brak nakrycia głowy jest koniecznym składnikiem elegancji tak, jak śnieżnobiała nietknięta promieniami słońca cera dawnych dam była niezbędnym świadectwem ich wysokiej pozycji.

Dodatkowo tym samym lakonicznym stwierdzeniem, niezwykle pewna siebie ekspertka unieważniła tysiące lat historii ludzkości. Żadne nakrycie głowy nie jest eleganckie. To, iż Hercules Poirot w meloniku, albo Humphrey Bogart, Cary Grant, czy muszkieterowie w swoich kapeluszach byli nieeleganccy, można ostatecznie przeboleć. Jak jednak wytłumaczyć licznym papieżom i władcom, iż tiary i korony są dobitnymi dowodami braku elegancji. Powinni się ich wstydzić, a nie obnosić na oficjalnych uroczystościach.

Prezes Rady Ministrów został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Słońca Peru, najwyższym odznaczeniem peruwiańskim.

Dziwnymi ścieżkami chadzają dyktatory mody, a głębia ich myśli jest nieprzenikniona dla zwykłych ludzi. Ogłaszają raz po raz bezwzględne, nieprzekraczalne granice, po to, tylko aby za czas jakiś móc okazać swą wyjątkową, niedostępną dla ludu kreatywność granice te przekraczając. Przez długie lata absolutnie zakazane były skarpetki do sandałów, symbol obciachu i buractwa. Całkowicie bez znaczenia były względy praktyczne takiego zestawienia, na przykład potrzeba i chęć ukrycia zniszczonych stóp. Także bez znaczenia był fakt lepszego lub gorszego zharmonizowania tych elementów ze sobą i resztą ubioru, okoliczności i czego tam jeszcze, co w bogactwie i różnorodności życia można oczekiwać. Po prostu bezwzględne nie. Bez uzasadnienia.

Tymczasem niezwykle modne dziurawe dżinsy, stały się tak popularne, iż noszone bywają przy rozmaitych okazjach i nie słyszałem opinii o braku elegancji tego stroju, choć w mojej nieoświeconej opinii jest to zwykłe dziadostwo, choćby jeżeli bywa kosztowne. Także nie było niczym nagannym ani śmiesznym paradowanie zimą w kusych tenisówkach prawie (stopki) lub całkiem bez skarpet. Nogawki spodni też nie mogły być zbyt długie, aby nie zakrywały tej pięknoty. Taka głupota podobno była elegancka, ale skarpety do sandałów? Absolutne i wieczne nie.

Jednak w modzie, wieczne oznacza do czasu, aż kolejny dyktatorek wymyśli kolejny dyktacik, odważnie łamiąc wymyślone jakiś czas temu przez siebie lub podobnych jemu konwencje. Oto więc mamy skarpety do sandałów w wielkim świecie.

Co prawda modowy sprawozdawca Polityki kończy swój tekst takimi słowami: „jest w tej hardkorowej normalności coś ironicznego, rodzaj masowego żartu. Także z dobrego smaku”. Zatem jeszcze jego poczucie dobrego smaku się wzdraga, ale już niedługo. Kapłani dobrego smaku wytłumaczą mu co i jak. Tymczasem ja zaczynam się obawiać, iż już niedługo skarpety do sandałów staną się obowiązkowe, a bez skarpet można będzie nosić tylko jakiś specjalny model.

Idź do oryginalnego materiału