Były prezydent o spotkaniu Duda-Trump. „Trzeba się szanować”

news.5v.pl 2 godzin temu
  • — Zamiast godzinnej rozmowy było dziesięciominutowe spotkanie, podniesienie kciuka w górę i chyba żadnych istotnych spraw z punktu widzenia bezpieczeństwa czy rozstrzygnięcia wojny na wschód od Polski — podsumował były prezydent
  • Bronisław Komorowski zwrócił uwagę na problem prestiżu Polski w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Wskazał na dwa przypadki, które jego zdaniem były upokarzające dla Polski
  • — Prezydenci Stanów Zjednoczonych bardzo wcześnie się zorientowali, iż Polskę i Polaków można, tak powiem, kupić za poklepanie po plecach — powiedział
  • W kontekście zagrożeń geopolitycznych Komorowski stwierdził jednoznacznie: „nie, my nie mamy prawa czuć się w stu procentach bezpiecznie”
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onet

Były prezydent Polski, Bronisław Komorowski, był gościem poniedziałkowego programu „Onet Rano.”, gdzie odniósł się do ostatniego spotkania Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem, ocenił prestiż Polski na arenie międzynarodowej oraz skomentował kwestie bezpieczeństwa narodowego w obliczu potencjalnego powrotu Trumpa do Białego Domu.

„Symboliczne” spotkanie Dudy i Trumpa

Komorowski odniósł się do niedawnego krótkiego spotkania Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem, które miało miejsce podczas konwencji konserwatystów w USA. Obaj politycy pokazali wówczas kciuki w górę, a Trump określił Dudę mianem „fantastycznego przyjaciela”. Sęk w tym, iż spotkanie odbyło się z ogromnym opóźnieniem, a po długim oczekiwaniu Duda mógł porozmawiać z Trumpem zaledwie kilka-kilkanaście minut zamiast przewidzianej godziny. Zdaniem byłego prezydenta, spotkanie to miało różne znaczenie dla obu stron.

— Myślę, iż każdy z panów prezydentów trochę co innego chciał powiedzieć przez podniesienie tego kciuka w górę. Prezydent Duda chciał zrobić wrażenie, iż coś załatwił z Trumpem w czasie tych 10 minut rozmowy. A Trump chyba chciał powiedzieć: „o, patrzcie, choćby na taki konwent radykalnych konserwatystów amerykańskich przylatuje prezydent z Polski” — powiedział Komorowski.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Przyznał, iż samo spotkanie z Trumpem nie było błędem, jednak jego efekty wydają się żadne.

— Zamiast godzinnej rozmowy było dziesięciominutowe spotkanie, podniesienie kciuka w górę i chyba żadnych istotnych spraw z punktu widzenia bezpieczeństwa czy rozstrzygnięcia wojny na wschód od Polski — podsumował.

Komorowski o prestiżu Polski na arenie międzynarodowej

Bronisław Komorowski zwrócił uwagę na problem prestiżu Polski w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Wskazał na dwa przypadki, które jego zdaniem były upokarzające dla Polski.

— Raz to słynne kucanie przy biurku rozpartego prezydenta Trumpa przy podpisywaniu dokumentu. Polski prezydent choćby krzesła nie dostał. Trump rozwalony, zadowolony z siebie i udaje, iż traktuje po partnersku Polaka — wspominał.

Drugim przypadkiem była wizyta Joego Bidena w Polsce, podczas której — jak wspomina Bronisław Komorowski — „to nie prezydent Duda, ale ambasador USA, Mark Brzeziński, pełnił rolę gospodarza”.

— Ja może do tej pory nie mogę się z tego otrząsnąć. (…) W wystąpieniu prezydenta polskiego prezydenta Dudy prezydent Biden w ogóle nie był obecny. No, to są rzeczy niedopuszczalne — podkreślił.

Komorowski ostrzegł, iż brak dbałości o prestiż może prowadzić do lekceważenia Polski.

— Prezydenci Stanów Zjednoczonych bardzo wcześnie się zorientowali, iż Polskę i Polaków można, tak powiem, kupić za poklepanie po plecach — powiedział. — o ile chce się być szanowanym, to trzeba siebie samego też szanować — podkreślił.

Czy Polska jest dziś bezpieczna?

W kontekście zagrożeń geopolitycznych Komorowski stwierdził jednoznacznie: „nie, my nie mamy prawa czuć się w stu procentach bezpiecznie”.

Podkreślił, iż Polska od wieków znajduje się w trudnym położeniu geostrategicznym, a rosnące ambicje imperialne Rosji są poważnym zagrożeniem. Były prezydent zaznaczył, iż najważniejsze jest nie tylko członkostwo w NATO, ale także realna siła militarna, której w tej chwili brakuje.

— Polska dysponowała nie tylko silnymi sojuszami, ale także i silną armią, której dzisiaj nie ma, bo armia jest zdezelowana przez politykę PiS-owską, która tę armię w znacznej mierze rozbroiła — powiedział.

Komorowski zaznaczył, iż nadchodzące lata będą najważniejsze dla odbudowy potencjału militarnego oraz zabezpieczenia interesów Polski w obliczu niepewnej polityki USA pod ewentualnym przywództwem Trumpa.

— Ja trochę powątpiewam w wartość tych zapewnień. Myślę, iż z Polski też żołnierze amerykańscy będą wycofani. Myślę, iż z całej Europy — mówił.

Były prezydent apelował, by Polska nie opierała swojej strategii bezpieczeństwa wyłącznie na obecności wojsk amerykańskich, ale inwestowała we własne zdolności obronne i współpracę europejską.

Idź do oryginalnego materiału