Były prezydent bez przyszłości. Po dwóch kadencjach nikt nie chce Andrzeja Dudy

3 dni temu

Po dwóch kadencjach w Pałacu Prezydenckim Andrzej Duda znalazł się w punkcie, w którym brak mu nie tylko pomysłu na dalszą karierę, ale i zainteresowania ze strony potencjalnych partnerów.

Fiasko z kandydaturą do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego – organizacji dalekiej od politycznych napięć – jest wymownym sygnałem. Skoro nie chce go MKOl, trudno sobie wyobrazić, by realne zaproszenia przyszły z instytucji o znacznie większym znaczeniu i wymaganiach, takich jak NATO czy Unia Europejska.

Duda kończy swoją prezydenturę jako drugi w historii III RP polityk, który sprawował ten urząd przez pełne dziesięć lat. Choć formalnie zachowuje tytuł byłej głowy państwa, w praktyce nie dysponuje siecią wpływów, która zapewniłaby mu miękkie lądowanie po odejściu z urzędu. W odróżnieniu od Aleksandra Kwaśniewskiego, który po 2005 roku skutecznie odnalazł się w świecie międzynarodowych forów, debat i organizacji, Duda zdaje się nie mieć realnej oferty od żadnej z liczących się instytucji.

Ostatnie dni przyniosły szczególnie kłopotliwą wiadomość – sprawa członkostwa w MKOl, którą promował Polski Komitet Olimpijski, okazała się nieaktualna. Kandydatura nie trafiła choćby na porządek obrad podczas marcowej sesji organizacji w Grecji. Według źródeł, ustalenia dotyczące nominacji przestały obowiązywać w związku ze zmianami personalnymi i końcem kadencji dotychczasowego przewodniczącego. W efekcie proces, który jeszcze niedawno przedstawiano jako prestiżową szansę, zakończył się wizerunkowym fiaskiem bez oficjalnego wyjaśnienia.

Problem polega na tym, iż MKOl to struktura, w której wymogi wobec kandydatów są stosunkowo niewielkie w porównaniu do instytucji stricte politycznych. jeżeli były prezydent nie jest w stanie uzyskać akceptacji w organizacji sportowej o umiarkowanym znaczeniu w globalnej dyplomacji, trudno sobie wyobrazić, by mógł zyskać poważne stanowisko w NATO, UE czy ONZ. Tam o nominacjach decyduje nie tylko reputacja, ale też dorobek i zdolność do budowania kompromisu ponad podziałami – cechy, które w przypadku Dudy wielokrotnie były kwestionowane.

Lata prezydentury Dudy upłynęły pod znakiem silnego powiązania z obozem Prawa i Sprawiedliwości. W oczach wielu obserwatorów krajowych i zagranicznych był raczej wykonawcą partyjnych decyzji niż niezależnym arbitrem. To w naturalny sposób ogranicza jego atrakcyjność jako kandydata do roli, która wymaga odcięcia się od bieżącej polityki i prezentowania ponadpartyjnego autorytetu. Brak samodzielności w kluczowych momentach – od nominacji sędziowskich po podpisywanie ustaw budzących wątpliwości konstytucyjne – utrwalił wizerunek polityka zależnego od jednej formacji.

Kontekst międzynarodowy także nie działa na jego korzyść. Po latach napięć z instytucjami unijnymi, w których prezydent odgrywał rolę obrońcy działań rządu PiS, trudno oczekiwać entuzjazmu po stronie Brukseli. W NATO czy ONZ kluczową walutą są relacje, reputacja i zdolność do mediacji – elementy, w których Duda nie zdołał wypracować przewagi. Jego aktywność międzynarodowa, choć momentami widoczna, nie przełożyła się na trwałe więzi czy inicjatywy, które mogłyby stanowić przepustkę do dalszej kariery.

Fiasko w MKOl może być więc sygnałem bardziej ogólnym – brakiem zapotrzebowania na polityka, którego dorobek postrzegany jest jako ściśle krajowy i silnie upolityczniony. W świecie, gdzie międzynarodowe organizacje coraz częściej wymagają neutralności, kompetencji dyplomatycznych i umiejętności budowania szerokich koalicji, taka charakterystyka działa jak obciążenie, a nie atut.

Brak propozycji dla byłego prezydenta jest więc nie tylko kwestią przypadku, ale logiczną konsekwencją jego dotychczasowej kariery i sposobu sprawowania urzędu. Odrzucenie kandydatury przez MKOl pokazuje, iż choćby instytucje o ograniczonym politycznym ciężarze nie widzą w nim wartości dodanej. W tym kontekście ewentualne zainteresowanie ze strony NATO czy Unii Europejskiej – struktur wymagających dużego autorytetu, kompetencji i zdolności budowania konsensusu – wydaje się jeszcze mniej prawdopodobne. To sytuacja, w której brak dalszych perspektyw jest naturalnym skutkiem braku zaufania.

Idź do oryginalnego materiału