Były premier poucza Tuska. Własne błędy skrzętnie pomija

5 godzin temu
Zdjęcie: Morawiecki


Mateusz Morawiecki — jeszcze niedawno szef rządu, dziś jeden z najgłośniejszych recenzentów pracy swojego następcy — ponownie wkroczył w przestrzeń publiczną z połajan­ką pod adresem Donalda Tuska. Z adekwatną sobie swadą i pozorną troską o wizerunek państwa, były premier oznajmił: „Ten urząd to nie kabaret, panie Tusk”. Ale im dłużej słucha się tej tyrady, tym łatwiej dostrzec, iż prawdziwy kabaret zaczyna się tam, gdzie Morawiecki próbuje pouczać kogokolwiek w kwestii powagi urzędu.

Punktem wyjścia jego najnowszej wypowiedzi stała się koszula — a dokładniej, rzekomo „pognieciona koszula” Donalda Tuska podczas wizyty w Angoli. Według Morawieckiego, był to dowód na niewłaściwe sprawowanie urzędu. „Musicie to zobaczyć. Wczoraj ten obrazek podbił internet” — zachwycał się swoją własną ironią, usiłując przekonywać, iż to właśnie wygląd premiera jest jednym z najistotniejszych problemów polskiej polityki zagranicznej.

W dalszej części wpisu Morawiecki przypomniał też nagrania Tuska z TikToka. „Czy tak zachowuje się premier?” — pyta, jakby zapomniał, iż rola premiera polega głównie na prowadzeniu polityki państwa, a nie na recenzowaniu mediów społecznościowych swojego następcy. Dodał przy tym mentorsko: „Umówmy się, kolejnego głupkowatego TikToka nagrasz, jak deficyt się zmniejszy, dług spadnie, a sytuacja w służbie zdrowia się poprawi”.

Tu jednak pojawia się szkopuł. To przecież rządy Morawieckiego doprowadziły do rekordowego zadłużenia państwa ukrywanego po kątach instytucji okołobudżetowych. To jego gabinet doprowadził do tego, iż „deficyt” nabrał cech pojęcia filozoficznego — wieloznacznego, elastycznego i trudnego do uchwycenia. To on korzystał z nieprzejrzystych funduszy, a nie Tusk. Zatem kiedy Morawiecki poucza o finansach publicznych, brzmi to raczej jak powtórka maturalnej lektury, której sam nigdy nie przeczytał ze zrozumieniem.

Były premier poszedł jeszcze dalej: „Za granicą wojna, po kraju grasują rosyjscy sabotażyści, Europa i USA debatują o Ukrainie bez udziału Polski – a premier Rzeczypospolitej nagrywa tiktoki…” — napisał dramatycznie. Sęk w tym, iż dramatyzm Morawieckiego wydaje się raczej projekcją jego własnych zaniedbań niż rzetelną diagnozą obecnej sytuacji.

To przecież za jego rządów Polska systematycznie traciła pozycję w europejskiej dyplomacji, a relacje z USA były utrzymywane głównie dzięki bezkrytycznej postawie wobec Waszyngtonu, bez realnej politycznej inicjatywy. Gdy dziś Morawiecki wytyka Tuskowi rzekomą marginalizację Polski, zapomina dodać, iż był jednym z architektów tej marginalizacji.

Tusk przebywał w Angoli na szczycie UE–UA, a na marginesie wydarzenia zaplanowano specjalne spotkanie europejskich liderów dotyczące planu zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej. To nie kabaret, ale dyplomacja — i choć Morawiecki usiłuje wmówić Polakom, iż TikTok jest kluczowym elementem tej układanki, to Tusk wykonuje pracę, z którą jego poprzednik nie zawsze sobie radził.

Trudno nie zauważyć, iż obsesja Morawieckiego na punkcie internetowych aktywności Tuska staje się coraz bardziej groteskowa. Były premier zachowuje się tak, jakby platformy społecznościowe były najważniejszym instrumentem polityki państwa — co mówi więcej o jego własnej wizji rządzenia niż o obecnych praktykach rządu.

Złośliwe docinki o koszuli, kabarecie i TikTokach to próba odwrócenia uwagi od faktycznej spuścizny rządów Morawieckiego. A ta bynajmniej nie jest wesoła: chaos legislacyjny, gigantyczny dług, konflikty z instytucjami europejskimi, skandaliczne upolitycznienie państwa i zapaść w wielu sektorach usług publicznych.

Jeśli gdzieś w polskiej polityce był kabaret, to raczej w okresie, gdy rządzący z PiS opowiadali o „polityce godnościowej”, podczas gdy system finansów publicznych chwiejął się w posadach, a państwowe instytucje przeobrażały się w partyjne folwarki.

Dlatego gdy dziś Morawiecki udziela lekcji powagi, trudno oprzeć się wrażeniu, iż to nie tyle komentarz polityczny, ile próba wybielenia własnej przeszłości. A tej nie da się już wyprasować — choćby lepiej niż koszuli Tuska.

Idź do oryginalnego materiału