Były ambasador w USA o cłach: Trump podejmuje bardzo ryzykowne decyzje. UE musi zareagować

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl


- Nie jest wykluczone, iż będziemy mieli do czynienia z poważnymi turbulencjami i w USA, a tym samym na cały świecie - stwierdził Marek Magierowski, komentując decyzję Donalda Trumpa dot. ceł. Były ambasador w USA ocenił również, czy Polska powinna samodzielnie - w oderwaniu od UE - negocjować ze Stanami Zjednoczonymi.
UE ważniejsza niż sama Polska: Marek Magierowski na antenie Radia ZET podkreślił, iż Polska nie powinna prowadzić samodzielnych negocjacji z USA ws. ceł. - Nie wiem, czy jesteśmy przekonani co do tego, iż w przypadku samodzielnych negocjacji, poza ramami UE, osiągniemy lepsze wyniki, niż negocjowanie w ramach UE - podkreślił. Jak dodał, Unia Europejska jest dużo ważniejsza z punktu widzenia interesów amerykańskich niż sama Polska.


REKLAMA


Co zrobi UE? Były ambasador Polski w USA zaznaczył, iż Europa "powinna z chłodną głową rozpocząć rozmowy, negocjacje, konsultacje - także wewnętrzne - co się będzie najbardziej opłacało z punktu widzenia UE" ws. nałożonych przez Donalda Trumpa ceł. - Unia Europejska musi jakoś zareagować, bo jest zbyt poważnym graczem gospodarczym, żeby przyjąć te ciosy bez szemrania - stwierdził.


Zobacz wideo Trump nałożył cła na... bezludne wyspy


Będzie recesja? Marek Magierowski zauważył, iż Donald Trump podejmuje "bardzo ryzykowne decyzje, również z punktu widzenia gospodarki globalnej, w której Ameryka odgrywa tak istotną rolę". - Kilka dni temu bank J.P. Morgan obwieścił, iż prawdopodobieństwo, iż Ameryka popadnie w recesję, wynosi już 60 proc. Nie jest wykluczone, iż będziemy mieli do czynienia z poważnymi turbulencjami i w USA, a tym samym na cały świecie - powiedział i dodał, iż mamy do czynienia ze "spiralą, kaskadą decyzji mikroekonomicznych, które prawdopodobnie wpłyną na to, iż Ameryka popadnie w recesję".
Odbicie na światowych giełdach: Tymczasem po kilku dniach gwałtownych spadków na światowych giełdach pojawił się kolor zielony. Oddech złapali inwestorzy w Azji - japoński Nikkei wzrósł o ponad 6 procent. Około 1,5-procentowe wzrosty notowały we wtorek również indeksy Hang Seng w Hongkongu i chiński CSI300. W poniedziałek Hang Seng zaliczył najgorsze zamknięcie od azjatyckiego kryzysu finansowanego w 1997 roku, spadając o ponad 13 procent. Chiny zapowiadają jednak, iż nie ugną się pod groźbami Donalda Trumpa, który teraz chce nałożyć na Pekin ponad 100-procentowe cła, o ile Państwo Środka nie wycofa się z ceł odwetowych. Wzrosty notowano także na rynkach w Australii i Korei Południowej. Natomiast inwestorzy na Tajwanie, w Singapurze, Wietnamie i Indonezji przez cały czas wyprzedają swoje akcje. Lekki optymizm zapanował też na giełdach europejskich. Główne indeksy - brytyjski FTSE100, francuski CAC40 i niemiecki DAX zaliczyły otwarcie z niewielkim wzrostem.Więcej na temat polityki prezydenta USA przeczytasz w tekście pt.: Trump topi giełdy celowo? Przypomnieli jego dawne słowa. "Lepiej mi idzie na złych rynkach".Źródła: Radio ZET, IAR
Idź do oryginalnego materiału