Na Stadionie Śląskim podczas meczu z Nową Zelandią wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. W 72. minucie trybuny rozgrzały się nie po golu czy efektownej akcji, ale po… okrzykach na cześć Karola Nawrockiego. Prezydent nie był choćby obecny na meczu, ale to właśnie jego nazwisko rozbrzmiewało wśród tysięcy gardeł.