„Proszę wybaczyć, ale wypowiedzi sędziego Marciniaka naprawdę nie będą wyznacznikiem tego, co jest lub nie jest legalne, bo mówimy o legalności działania ministra finansów i niech te dwa elementy prawne się ziszczą i nie mam żadnych wątpliwości, iż minister finansów będzie postępował zgodnie z prawem, tylko muszą być czynności adekwatnych organów państwa we adekwatnej formie podjęte” – stwierdził Maciej Berek, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, w rozmowie z Polsat News. Odpowiedział w ten sposób na pytanie, czy minister finansów powinien wypłacić PiS pieniądze, jak sugerował wczoraj w tej samej stacji przewodniczący PKW Sylwester Marciniak. Ministrowi Berkowi „umknęło”, iż mamy tu nie tylko „wypowiedzi sędziego Marciniaka”, ale uchwałę PKW i orzeczenie Sądu Najwyższego.
Kiedy trzeba było przejąć media publiczne – nikt w rządzie długo nie wahał się, czy działanie, jakie wybrała do tego celu Koalicja 13 Grudnia będzie legalne. Podobnie, gdy wprowadzano uzurpatorów do Prokuratury Krajowej – najpierw Jacka Bilewicza, później Dariusza Korneluka. Przetrzymywanie bez wyroku duchownego i dwóch urzędniczek w aresztach, nadużywanie wobec nich takich środków jak kajdanki – również. Mało tego, sam premier Donald Tusk we wrześniu 2024 r. zapowiadał, iż jego ekipa może popełnić „czyny, które według niektórych autorytetów prawnych będą niezgodne albo nie do końca zgodne z zapisami prawa”, jednak nic nie zwalnia obecnego rządu z „obowiązku działania”, a co więcej, premier codziennie musi „podejmować decyzje, które można bardzo łatwo krytykować i podważać od strony prawnej”. Gdy przychodzi do wypłaty pieniędzy największej partii opozycyjnej, aby kampania wyborcza mogła być równa i sprawiedliwa – ministrowie, na czele z szefem resortu finansów, Andrzejem Domańskim, na którym spoczywa to zadanie, nagle mają mnóstwo rozterek, co do zgodności tego działania z prawem – mimo iż jest uchwała PKW i orzeczenie Sądu Najwyższego.
Legaliści z koalicji Tuska
O tym, czy te środki mają być wypłacone decydują dwa elementy: orzeczenie Sądu Najwyższego i uchwała Państwowej Komisji Wyborczej, a nie opinia przewodniczącego PKW, bo moglibyśmy znaleźć wypowiedź Sylwestra Marciniaka, gdy powiedział: tę uchwałę, którą PKW przyjęła, każdy rozumie jak chce
— stwierdził tymczasem w rozmowie z Polsat News Maciej Berek, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Proszę wybaczyć, ale wypowiedzi sędziego Marciniaka naprawdę nie będą wyznacznikiem tego, co jest lub nie jest legalne, bo mówimy o legalności działania ministra finansów i niech te dwa elementy prawne się ziszczą i nie mam żadnych wątpliwości, iż minister finansów będzie postępował zgodnie z prawem, tylko muszą być czynności adekwatnych organów państwa we adekwatnej formie podjęte
— powiedział Berek, pytany przez dziennikarza o wcześniejszą wypowiedź przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka, który w tej samej stacji podkreślił, iż Domański powinien wypłacić PiS środki. I, co ciekawe, w tej właśnie wypowiedzi, Marciniak wskazał na orzeczenie SN i uchwałę PKW.
Skąd „problem” z uchwałą PKW?
Zdaniem ministra Macieja Berka, 30 grudnia członkowie komisji „poróżnili się w wyjaśnieniu, co rzeczywiście uchwalili”.
Ci z państwa, którzy to śledzą, wiedzą iż PKW rozpoznając to pisma ministra finansów, w czasie posiedzenia, które było dostępne, jawne, pokazała: tak, my nie wiemy, co ta uchwała znaczy.
– wskazał polityk.
Powiedzieli, iż potrzebują dwóch tygodni, żeby przedstawić dwie koncepcje tej odpowiedzi. Z całym szacunkiem dla przewodniczącego Marciniaka, ale to jest sprawa Państwowej Komisji Wyborczej i czekamy. Minister finansów liczy, iż PKW ostatecznie zdecyduje, co uchwaliła
– ocenił gość Polsat News, zaznaczając, iż dyskusyjna jest również kwestia izby Sądu Najwyższego, która rozpoznała skargę PiS.
Kluczowym jest rozpoznanie skargi komitetu wyborczego przez Sąd Najwyższy. To nie chodzi o moją ocenę, ale poważnych nazwisk, prawników. Skarga komitetu wyborczego PiS nie została rozpatrzona przez SN, ukształtowany zgodnie z przepisami
– stwierdził.
„To jest skutek działań podejmowanych przez poprzedników”
Marcin Fijołek zwrócił uwagę, iż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych wydaje regularnie orzeczenia, które są następnie wykonywane.
Rada Ministrów nie odpowiada za zawirowanie z Sądem Najwyższym. To jest skutek działań podejmowanych przez poprzedników, bardzo świadomie
– odparł gość Polsat News. Zmiany te, zdaniem ministra Berka, PiS wprowadziło, aby „ekipa, która to robiła, miała poczucie bezkarności”.
Przypomnijmy, iż ta sama izba orzekała o ważności wyborów z października 2023 r. i nikt nie miał wówczas wątpliwości co do tego orzeczenia – ciekawe, dlaczego?
W ocenie Berka, szef resortu finansów „nie działa w motywacji politycznej, tylko szuka rozwiązania, które będzie prawnie jednoznaczne”.
Ale chyba jednoznaczne w myśl prawa tak, jak rozumie je Koalicja 13 Grudnia?
aja/Polsat News