Burmistrz wszedł do śmietnika. Nagranie podbija sieć. "Pokażę wam, ile pieniędzy wyrzucamy"

1 tydzień temu
Burmistrz Kleczewa opublikował niedawno nagranie, które w ciągu doby obejrzało ponad 2,5 miliona osób. Możemy zobaczyć na nim, jak Mariusz Musiałowski wskakuje do pojemnika na śmieci i sortuje odpady mieszkańców. Celem tej nietypowej akcji jest zwrócenie uwagi na konsekwencje braku segregacji śmieci.
Kleczew to miasto i gmina położone we wschodniej części województwa wielkopolskiego. Jak w większości polskich miejscowości, znaleźć tu możemy różnokolorowe pojemniki na odpady. Niestety bardzo często nie są one wykorzystywane zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Mariusz Musiałowski postanowił zatem zakasać rękawy i wypełnić obowiązki burmistrza w niecodzienny sposób, tłumacząc mieszkańcom, czemu segregacja śmieci jest ważna.


REKLAMA


Zobacz wideo Co się dzieje z naszymi śmieciami? Gazeta.pl z wizytą w sortowni BYŚ


Jakie są problemy związane z sortowaniem odpadów? Burmistrz Kleczewa pokazał, co ląduje w śmieciach zmieszanych
Wspomniane na wstępie nagranie burmistrz Kleczewa zostało opublikowane w jego mediach społecznościowych 28 lipca w godzinach porannych. Na TikToku wyświetlono je już 2,6 miliona razy, a facebookowy post udostępniono 2,2 tysiąca razy.
Dziś pokażę wam, ile pieniędzy dosłownie wyrzucamy do śmietnika
- rozpoczyna filmik burmistrz Musiałowski, wyposażony w odpowiedni kombinezon i rękawice, stojąc w pojemniku na odpady zmieszane. Następnie pojemnik ten opróżnił i zabrał się za segregację. Okazało się, iż wśród zmieszanych śmieci znalazło się wiele materiałów, które można oddać do recyklingu. Były tu m.in. szklane butelki, odpady bio oraz plastikowe opakowania. Każdy z nich powinien trafić do dedykowanego pojemnika.
Zobacz też: Mieszkańcy nie chcieli segregować śmieci. Miasto ustawiło kamery
Musiałowski podkreślał również, iż segregacja nie wymaga od nas podjęcia wielu dodatkowych kroków. Butelki szklane mogą być wyrzucone razem z nakrętkami, a ponadto opakowania mogą być brudne (wystarczy je opróżnić, bez konieczności opłukiwania). Burmistrz oszacował, iż ponad połowa śmieci z dwóch czarnych pojemników nadawała się do recyklingu. Częściowo problemem jest tu niewiedza, ale wielu osobom nie chce się po prostu segregować odpadów. Tymczasem konsekwencje zaniedbań w tym zakresie są poważne.


Co grozi za złe segregowanie śmieci? Burmistrz Musiałowski podkreśla, iż koszty ponoszą wszyscy mieszkańcy
Burmistrz Musiałowski przypomniał, iż w 2025 roku polskie gminy są zobowiązane osiągnąć poziom 55 proc. recyklingu odpadów. W przeciwnym razie będą musiały zapłacić karę.
Za jeden taki pojemnik szacuję 200-300 zł tygodniowo. W skali miesiąca to 1200 zł, a w skali roku to niemal 15 tys. zł. A takich pojemników mamy przecież w gminie kilkadziesiąt
- wylicza Mariusz Musiałowski. Jednocześnie zaznacza, iż koszty te ostatecznie płacą wszyscy mieszkańcy. Przekłada się to bowiem na stawki za gospodarowanie odpadami w gminie.
Nikt nie będzie za nas sortował śmieci. Bo to my decydujemy, gdzie trafi nasz odpad. To my mamy wpływ na to, czy coś wróci do obiegu, czy zasili górę nieposegregowanych śmieci
- podsumowuje burmistrz w swoich mediach społecznościowych. Na koniec przypomniał, iż te same przepisy obowiązują już od wielu lat w całej Unii Europejskiej i zaapelował o szacunek dla pracowników zajmujących się odbiorem odpadów.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału