Komisja Europejska przedstawiła propozycję mającą uchronić unijny sektor stalowy przed skutkami globalnej nadpodaży. To akt o strategicznym znaczeniu, który może przesądzić o przyszłości jednej z najbardziej kluczowych gałęzi przemysłu w Europie – ale też test dla wiarygodności unijnej polityki przemysłowej i handlowej.
Bruksela chce ograniczyć bezcłowy import stali do 18,3 mln ton rocznie, czyli o 47 proc. mniej niż wynosi obecny limit. Jednocześnie proponuje podniesienie ceł poza kwotą do 50 proc. – dwukrotnie więcej niż w dotychczasowym mechanizmie ochronnym. To radykalna zmiana, która ma przywrócić równowagę między otwartym handlem a ochroną własnego rynku.
W propozycji znalazł się też wymóg Melt and Pour, nakładający obowiązek wskazania miejsca wytopu i przetopu surowca. Ten techniczny detal ma ogromne znaczenie – pozwoli śledzić pochodzenie stali i przeciwdziałać obchodzeniu przepisów poprzez reeksport przez państwa trzecie.
Nowe regulacje mają zastąpić obecne środki ochronne, które wygasną w czerwcu 2026 r. Ich zadaniem będzie zapewnienie „nieprzerwanej ochrony sektora” – jak podkreśla Komisja – przy jednoczesnym zachowaniu zasad Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Polityka ochronna czy protekcjonizm?
Komisja broni się przed zarzutami protekcjonizmu, wskazując, iż plan jest w pełni zgodny z zasadami WTO, a jego celem nie jest zamykanie rynków, ale przywrócenie „uczciwej konkurencji”. Argumentuje, iż światowa nadprodukcja stali – ponad pięciokrotnie przewyższająca roczne zużycie w UE, które wynosi ok. 620 mln ton – zagraża egzystencji europejskiego przemysłu.
Prezydent Ursula von der Leyen wprost ostrzegła, iż globalna nadpodaż „niszczy unijny przemysł stalowy”, który jest niezbędny dla konkurencyjności, bezpieczeństwa gospodarczego i strategicznej autonomii Europy. W podobnym tonie wypowiedział się wiceprzewodniczący Komisji Stéphane Séjourné, podkreślając, iż bez silnej i odpornej stali nie ma przyszłości przemysłu europejskiego.
Trudno jednak nie dostrzec, iż nowy mechanizm ochronny – choć przedstawiany jako element „uczciwego handlu” – jest także reakcją polityczną na rosnące napięcia gospodarcze. Państwa członkowskie, europosłowie i związki zawodowe od miesięcy apelują o „stałe i silne instrumenty” ochrony europejskich zakładów.
Sektor w kryzysie
Sytuacja unijnego hutnictwa od lat jest alarmująca. Europa, będąca trzecim największym producentem stali na świecie, straciła od 2007 r. ok. 65 mln ton mocy wytwórczych. W 2024 r. wskaźnik wykorzystania mocy spadł do 67 proc., podczas gdy zdrowy poziom to ok. 80 proc. Od tego czasu ubyło choćby 100 tys. miejsc pracy, a sektor odnotował rekordowe straty finansowe.
To nie tylko efekt napływu taniej stali z Azji. Wysokie koszty energii, rosnące ceny emisji CO₂ i niskie wewnętrzne zapotrzebowanie sprawiają, iż europejskie huty tracą konkurencyjność. Dodatkowo, coraz więcej państw spoza UE stosuje środki ochronne i subsydia, zamykając swoje rynki dla unijnych producentów.
Komisja w marcu 2025 r. zapowiedziała w „Steel and Metals Action Plan” przygotowanie nowych rozwiązań, które mają z jednej strony chronić rynek, a z drugiej wspierać dekarbonizację sektora. Najnowszy projekt jest więc konsekwencją tej zapowiedzi – choć w praktyce otwiera nowy etap w europejskiej polityce przemysłowej.
Między ochroną a transformacją
Jednym z najtrudniejszych pytań, jakie stawia ta propozycja, jest to, czy ochrona przed importem nie spowolni transformacji niskoemisyjnej sektora. Wsparcie dla tradycyjnych hut, wciąż w dużym stopniu opartych na węglu, może budzić wątpliwości w kontekście Europejskiego Zielonego Ładu.
Z drugiej strony, brak ochrony może sprawić, iż europejskie zakłady po prostu nie przetrwają, zanim zdążą się zmodernizować. Jak podkreśla von der Leyen, celem Komisji jest „silny, zdekarbonizowany sektor stali”, który będzie w stanie tworzyć dobre miejsca pracy i wspierać bezpieczeństwo strategiczne Unii.
Dlatego Komisja postuluje jednoczesne wdrożenie reformy CBAM (Carbon Border Adjustment Mechanism), wzmocnienie popytu na stal niskoemisyjną oraz wsparcie inwestycji w technologie czystej produkcji. Nowa ochrona handlowa ma być zatem jedynie „pierwszym krokiem” – nie rozwiązaniem ostatecznym.
Współpraca zamiast izolacji
Zgodnie z propozycją, Unia chce negocjować z partnerami handlowymi w ramach procedury art. XXVIII GATT, by ustalić nowe, krajowe limity importowe. Jak zapowiada komisarz Maroš Šefčovič, rozmowy mają ruszyć niezwłocznie po uzyskaniu mandatu od Rady. Celem jest osiągnięcie „wspólnej odpowiedzi” na problem nadpodaży, a nie otwarta konfrontacja handlowa.
Z nowego mechanizmu wyłączono eksport z Norwegii, Islandii i Liechtensteinu – państw powiązanych z rynkiem wewnętrznym przez Porozumienie EOG. Komisja zapowiedziała też uwzględnienie „szczególnej sytuacji bezpieczeństwa” Ukrainy przy ustalaniu kwot importowych.
To gest polityczny, ale też sygnał, iż Bruksela chce zachować równowagę między ochroną rynku a solidarnością międzynarodową. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy główni globalni gracze – w tym Chiny, Indie czy Turcja – zechcą uczestniczyć w „kolektywnych rozwiązaniach”, o których mówi Komisja.
Polityka przemysłowa pod presją
Propozycja Komisji to nie tylko reakcja na bieżący kryzys. To także test, czy Unia potrafi prowadzić spójną politykę przemysłową, łączącą cele klimatyczne, handlowe i społeczne.
W tle widać napięcie między zasadą otwartego handlu a potrzebą strategicznej autonomii. Z jednej strony, Bruksela chce bronić zasad wolnego rynku i systemu WTO. Z drugiej – musi reagować na rosnący protekcjonizm światowych potęg.
To dylemat, którego nie da się rozwiązać jednym aktem. W praktyce decydująca będzie interpretacja: czy nowe środki ochronne staną się tymczasową tarczą, czy też trwałym zwrotem w stronę gospodarki interwencyjnej.
Kolejne kroki
Projekt trafi teraz do Parlamentu Europejskiego i Rady, które w ramach zwykłej procedury legislacyjnej zdecydują o jego ostatecznym kształcie. Przyjęcie decyzji o rozpoczęciu negocjacji będzie wymagało większości kwalifikowanej w Radzie.
Jeśli proces przebiegnie zgodnie z planem, nowe przepisy wejdą w życie po wygaśnięciu dotychczasowych środków ochronnych – w czerwcu 2026 r. Komisja zapewnia, iż celem jest uniknięcie „luki ochronnej”, która mogłaby wystawić europejski przemysł na ryzyko zalewu taniej stali z zagranicy.