„Czy chociaż jeden z autorytetów głoszących w roku 2016, iż prezydentura Trumpa będzie apokalipsą, rozliczył się ze swoich absurdalnych i oszczerczych sądów? Skądże. Dziś ci sami ludzie powtarzają to samo w jeszcze bardziej alarmistycznym tonie”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” Bronisław Wildstein.
Publicysta opisuje histerię, jaka zapanowała w lewicowo-liberalnych mediach na całym świecie w związku z możliwym zwycięstwem Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. W Polsce jednym z „histeryków” jest Adam Michnik, który na łamach „Gazety Wyborczej” grzmiał: „zwycięstwo Trumpa może mieć takie skutki jak dojście Hitlera do władzy”.
„Zawsze protestowałem przeciw interpretacji działań Michnika w świetle jego młodzieńczej lewicowości. Nie miałem racji. Okazuje się, iż raz bolszewik – zawsze bolszewik, w każdym razie w tym wypadku”, podkreśla Wildstein podsumowując „grzmoty” Michnika.
W podobnym tonie o Trumpie wypowiada się i pisze Anne Applebaum, żona Radosława Sikorskiego, polskiego szefa MSZ. „Stanowisko męża powinno zobowiązywać ją do milczenia, no, ale są to standardy cywilizacji, od której liberalizm nas wyzwala. Oto próbka owej publicystki: Nawołując do masowej przemocy, daje do zrozumienia, iż żywi podziw dla tych dyktatur (Hitlera, Stalina, Pol Pota, Mao), ale także demonstruje pogardę dla rządów prawa i przygotowuje swoich zwolenników do zaakceptowania idei, iż jego reżim może podobnie jak jego poprzednicy, łamać prawo bezkarnie”, relacjonuje autor „Ukrytego”.
Zdaniem Wildsteina Trump nie nawołuje do przemocy, a przytoczony wywód małżonki Sikorskiego jest przykładem „liberalnej równi pochyłej, która wywodzi, iż każdy, kto ma ideały, jest totalitarystą”. No chyba, iż ktoś ma „ideał liberalne” i jest pupilem salonów, jak Applebaum – wówczas taka osoba jest bezkarna.
„Od zawsze powtarzam, iż żyjemy w świecie na opak, w którym nienawistnicy aktywność swoją nazywają walką z nienawiścią, a kłamcy nie ominą okazji, aby pochwalić się swoimi bojami o prawdę. Wskazuje to już nie na afiliacje, ale wręcz zlanie się komunizmu z liberalizmem. Wprawdzie Wyborcza nie nazywa się Prawdą, ale już jej telewizyjny odpowiednik głosi całą prawdę całą dobę. Prawda potrafi jednak przecisnąć się choćby przez najbardziej szczelny bełkot”, podsumowuje Bronisław Wildstein.
Źródło: tygodnik „SIECI”
TG