Brejza przed komisją ds. Pegasusa. Ujawniła, jak lincz dawnej TVP uderzył w jej dzieci

2 godzin temu
Adwokatka Dorota Brejza pojawiła się w czwartek przed komisją ds. Pegasusa. Żona europosła KO Krzysztofa Brejzy ujawniła, jak w 2019 roku jej mąż padł ofiarą inwigilacji Pegasusem, a pozyskane dane były wykorzystywane w zmanipulowanych materiałach rządowych mediów. – To był medialny lincz – podkreśliła.


W czwartek (3 października) w ramach prac sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa przesłuchana została Dorota Brejza, adwokatka i żona europosła Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy.

Jej zeznania rzuciły nowe światło na kontrowersyjne użycie systemu szpiegowskiego Pegasus w Polsce. Według adwokatki miało to na celu prześladowanie opozycji w trakcie kampanii wyborczej w 2019 roku.

Przesłuchanie ujawniło nie tylko osobiste cierpienia rodziny Brejzów, ale także mechanizmy działania instytucji państwowych, które miały być wykorzystywane w politycznej grze.

Żona Brejzy przed komisją: "początek medialnego linczu"


Dorota Brejza przekazała, iż sierpień 2019 roku oznaczał dla jej rodziny "początek medialnego linczu". W tym czasie w TVP, które było pod mocnymi wpływami ówczesnej partii rządzącej, zaczęły się pojawiać zmanipulowane komunikaty z telefonu jej męża.

– Były to treści zaprezentowane w sposób zmanipulowany. Pozamieniany był nadawca z odbiorcą, różne treści wysyłane w różnym czasie do różnych osób były kompilowane w jedną treść, rzekomo wysłaną do kogoś innego. Dodany był do nich "przestępczy" kontekst, bardzo sensacyjny, bardzo aferalny – relacjonowała Brejza, podkreślając, iż takie materiały były emitowane przez kilka tygodni w okresie największej oglądalności.



Jak mówiła "atakowany był mój mąż, który wówczas był szefem sztabu największego opozycyjnego ugrupowania". W jej ocenie "rządowe media" prowadziły kampanię dezinformacyjną mającą na celu zdyskredytowanie opozycji, co potwierdzają także wyniki badań przeprowadzonych przez międzynarodowe organizacje.

Użycie Pegasusa: "Klarowny przypadek degeneracji instytucji"


W czasie rundy pytań ze strony komisji Dorota Brejza ujawniła, jak doszło do zainfekowania telefonu jej męża.

– Służby specjalne przesyłały sprofilowane wiadomości. Mąż otrzymywał wiadomości od osób, z którymi chwilę wcześniej rozmawiał i one dotyczył tematu tej rozmowy. Te wiadomości dotyczyły kampanii wyborczej, jeden z nich zawierał fałszywe analizy – one się pokazywały po kliknięciu w link. Wtedy dochodziło do zainfekowania – opisywała proces działania szkodliwego systemu żona polityka.

W trakcie przesłuchania Dorota Brejza zwróciła również uwagę na to, iż od kwietnia do października 2019 roku z telefonu jej męża pozyskano 85 tysięcy wiadomości tekstowych, co potwierdzają badania przeprowadzone przez Citizen Lab oraz Amnesty Tech.

– Służby miały pełny dostęp do skrzynki mailowej, poznały hasła do rozmaitych kont, w tym do bankowości internetowej (...). Mój mąż w tamtym czasie miał jeden telefon - prywatny i służbowy w jednym – przekazała Dorota Brejza.

Po chwili dodała jeszcze: – Użycie systemu przeciwko mojemu mężowi to klarowny przypadek, w jaki sposób funkcjonowały wówczas instytucje państwa i do jakiej degeneracji je doprowadzono.

Dorota Brejza podczas wypowiedzi zwróciła także uwagę na istotny kontekst polityczny związany z użyciem Pegasusa.

– W tamtym czasie stało się dla nas jasne, iż tamta kampania nienawiści z 2019 roku, emitowana na antenie wówczas rządowej telewizji, była oparta o materiały operacyjne pozyskane w sposób nielegalny Pegasusem – mówiła.

Zaznaczyła także, iż Komisja PEGA Parlamentu Europejskiego określiła użycie Pegasusa w kontekście wyborów jako "europejską Watergate", co podkreśla poważne zagrożenie dla demokratycznych procesów w Polsce. Adwokatka wskazała, iż instytucje państwowe były wykorzystywane do manipulacji wynikami wyborów.

Fala hejtu wymierzona w rodzinę w Brejzów


Dorota Brejza opowiedziała też o kulisach życia rodzinnego w czasie wybuchu afery podsłuchowej Pegasusa. – Syn mierzył się z hejtem, my z nim o tym rozmawialiśmy, tłumaczyliśmy. W 2019 roku byliśmy młodymi rodzicami trójki dzieci, w środku kampanii, każdy ze swoją pracą. Ale trzeba było jakoś to ogarnąć i wytłumaczyć dzieciom. Trzeba było włączyć tryb zadaniowy, dopiero potem doszła do mnie skala tej inwigilacji – powiedziała żona posła KO.

Dorota Brejza zaznaczyła również, jak wielką krzywdę wyrządziły jej rodzinie publikowane przez TVP zmanipulowane materiały. Jak przypomniała, zarówno wobec byłego, czołowego pracownika stacji Samuela Pereira, jak i przeciwko samej TVP Info wytoczyła szereg pozwów za naruszenie dóbr osobistych za udostępnienie nieprawdziwych informacji.



– Pod wpływem tych zmasowanych nagonek na antenie TVP, (...) efektem było to, iż pobudziło to niektórych ludzi, aby kierować w naszym kierunku groźby. W pewnym momencie, kiedy groźby zostały kierowane w kierunku dzieci i ich ewentualnego uprowadzenia, to nie brzmiało to zabawnie. Byliśmy wtedy objęci ochroną policyjną, ona trwała kilka tygodni – zeznała mecenas.

W podsumowaniu zaapelowała o reformę systemu kontroli operacyjnej w Polsce oraz o zaprzestanie nadużyć ze strony upolitycznionych służb specjalnych.

Idź do oryginalnego materiału