W polskiej polityce kilka było w ostatnich latach momentów tak symbolicznych jak obecna sprawa Zbigniewa Ziobry. Decyzja Sejmu o uchyleniu lub pozostawieniu jego immunitetu stała się nie tylko kwestią prawną, ale również testem na to, czy odbudowywane po latach państwo prawa potrafi zmierzyć się z zarzutami wobec byłych ministrów.
Wśród tych, którzy mówią o tym najotwarciej, jest europoseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. I trzeba zauważyć: jego diagnozy nie są politycznym teatrem — to logiczna konsekwencja faktów, które od miesięcy pojawiają się w przestrzeni publicznej.
Brejza nie owija w bawełnę. W rozmowie z RMF24 powiedział jasno: „Działali w zorganizowanej grupie przestępczej”. Te słowa odbiły się szerokim echem, ale przede wszystkim pokazują, iż polityk KO nie zamierza udawać, iż mamy do czynienia z typową potyczką partyjną. Według Brejzy sprawa Ziobry ma charakter „kryminalny, a nie polityczny”. I to jest klucz: europoseł nie feruje wyroków, ale podkreśla wagę zarzutów, którymi zajmują się prokuratorzy.
Co więcej, argumenty Brejzy nie są budowane na emocjach, ale na obserwacjach dotyczących samego zachowania byłego ministra. „Gdyby minister Ziobro miał rację, to stanąłby w prawdzie przed komisją” — stwierdził. Trudno nie dostrzec, iż unikanie konfrontacji z komisją, przy jednoczesnej eskalacji politycznych ataków na prokuraturę, tworzy obraz defensywy, a nie transparentności.
Warto przypomnieć, iż to właśnie prokuratura — instytucja, której przez lata szefował Ziobro — skierowała wniosek o uchylenie mu immunitetu. Komisja regulaminowa poparła ten wniosek, otwierając drogę do decyzji Sejmu. o ile państwo ma być poważne, nie może ignorować własnych procedur. I to podkreśla Brejza, mówiąc: „Jestem zwolennikiem szanowania majestatu Rzeczypospolitej, ale ludzie Ziobry państwa nie szanują”.
Najmocniejsze zdania padły jednak w kontekście Funduszu Sprawiedliwości. Brejza przypomniał liczne medialne doniesienia o nieprawidłowościach: pieniądze przeznaczone na pomoc ofiarom przestępstw miały trafiać do fundacji o niejasnych powiązaniach, na usługi o wątpliwej realności. „Zamiast pomagać ofiarom przestępstw, marnotrawili pieniądze i to trzeba rozliczyć i wyświetlić” — podkreślił. To nie jest polityczna przesada. To stanowisko człowieka, który od lat bada nadużycia władzy i traktuje je jako sprawę moralną, nie tylko prawną.
Szczególne znaczenie miała też uwaga Brejzy dotycząca międzynarodowego kontekstu działań Ziobry. Wizyta byłego ministra w Budapeszcie została przez niego skomentowana jednoznacznie: „Ucieka na Węgry do najbardziej skorumpowanego premiera w UE, czyli do prorosyjskiego Orbána, gdzie oligarchia rozkrada państwo i nie ma wolnych sądów”. Brejza nie ukrywa, iż widzi w tym próbę politycznego schronienia, nie zaś poważną argumentację wobec polskich instytucji. „Teraz pluje na Polskę w reżimie prorosyjskim Orbana i sam wystawia sobie świadectwo” — dodaje.
Te słowa, ostre i jednoznaczne, są jednak w pełni zrozumiałe. Nie można bowiem abstrahować od faktu, iż w ostatnich latach Ziobro był twarzą konfliktu z Unią Europejską, orędownikiem podporządkowania sądownictwa władzy politycznej i architektem systemu, w którym prokuratura była wykorzystywana jako narzędzie walki. Brejza słusznie pokazuje, iż dziś te same instytucje zaczynają wreszcie działać tak, jak powinny. „Czuję satysfakcję z tego, iż Polska odzyskała praworządność” — mówi.
Sprawa immunitetu Ziobry to moment przełomowy. o ile państwo ma być silne, musi umieć rozliczać nadużycia również tych, którzy przez lata stali na jego czele. Brejza jasno nazywa rzeczy po imieniu — i trafnie wskazuje, iż praworządność nie jest abstrakcją, ale fundamentem państwa, które szanuje własnych obywateli.

16 godzin temu











