Bożena Ratter: Ten kto wybaczy powinien umrzeć tego dnia...
1 kwietnia 1944 r. we wczesnych godzinach rannych jednostka Waffen SS-Galizien wspierana grupą ukraińskich szowinistów z OUN UPA wtargnęła do Poturzyna, gdzie znajdowała się wielka grupa uciekinierów z terenu gmin dołhobyczowskiej i kryłowskiej. Zamordowali 152 osoby (relacja K. Leszczyńskiego).
W swoim okrucieństwie żołdacy ukraińscy w niemieckim SS mogli iść o lepsze ze swoimi „konkurentami” z UPA, z policjantami, z ukraińską czernią a wreszcie z kolaborantami azerbejdżańskimi i kałmuckimi, którzy też pastwili się nad polską ludnością cywilną, Polakami Ormianami i Żydami. Sadyzm i „wyrafinowane” okrucieństwo ukraińskich faszystów na „antypolskim froncie” chwalonych przez różnych Drozdów, Smoleńskich, Misiłów, Czechów, Motyków, Grajewskich, Tymów, Sierakowskich, Berdychowskich, - nie miał granic – pisał Edward Prus w 2001 roku. Czy dołączyli do nich wnioskodawcy z PAN?
Simon Wiesenthal opisał postawę ludności ukraińskiej latem 1941roku: Najogólniej rzecz biorąc, Ukraińcy w zdumiewająco szybkim tempie przeszli na stronę Niemców i współdziałali z nimi. Szczególnie policja ukraińska, po wkroczeniu wojsk niemieckich do Galicji w końcu czerwca, na początku lipca 1941, odegrała nikczemną rolę. Większość tych ludzi służyła już poprzednio w milicji sowieckiej, ponieważ po zajęciu tych terenów w 1939 roku Rosjanie oparli się przede wszystkim na ludności ukraińskiej, składającej się z parobków, chłopów i robotników, a więc niejako z założenia podatnej na właściwą ideologię. Kiedy Rosjanie musieli się wycofać, wystarczyły zaledwie 24 godziny, aby dotychczasowi milicjanci podporządkowali się nowym, narodowosocjalistycznym władcom i stali się ich najwierniejszymi pomocnikami.
Celem UPA było fizyczne unicestwienie, totalne wyniszczenie Polaków „do korzeni”. Świadczą o tym najlepiej fakty, setki i tysiące przykładów rozbójniczych napadów sotni UPA na uciekających za Bug Polaków, którzy cały dorobek swój, ojców i dziadów pozostawiali na pastwę ognia i rabunku szowinistycznych upowskich hord. Do tego należy jeszcze dołączyć j masowość zbrodni i jej rozmiar - pół miliona trupów: dzieci, kobiet i starców!
Rządy Polski i Ukrainy na obczyźnie zgodnie orzekły, iż banderowski ruch antypartyzancki jest rebelią faszystów ukraińskich - obywateli polskich - wymierzony przeciwko rządowi Rzeczypospolitej. Przeciwko jego suwerennym prawom na obszarze, który banderowcy wybrali na teren swojego ludobójstwa: Polaków, Żydów i Cyganów. Ponieważ banderowcy głosili również, iż są ruchem zbrojnym wszech ukraińskim, zamierzali, wbrew ukraińskiemu rządowi uchodźczemu, działać także na Ukrainie (za Zbruczem). Rząd ukraiński na czele z następcą Symona Petlury, prezydentem i głównym atamanem Andrijem Liwyćkim, uznał banderowców za rebeliantów, a ich poczynania za antypaństwowe i zagroził postawieniem poza prawem.
Po raz pierwszy o rebelianckim charakterze UPA pisała w sierpniu 1943 roku amerykańska gazeta „Washington Post”, przerażona wieściami napływającymi z Wołynia i Małopolski Wschodniej. UPA przedstawiono jako „rebelię wewnętrzną” oraz dodano, iż UPA jest wewnętrzną sprawą państwa polskiego. Gazeta nie dopuszczała wątpliwości, iż formacja ta jest czymś innym, niż rebelią antyrządową, jej czyny zaliczała do zbrodniczych, godnych kary i zadośćuczynienia.
W ślad za opinią amerykańskiej gazety cały świat zachodni uznał UPA za antypaństwowy bunt ukraińskich faszystów wymierzony w interes Polski, osłabiający polską zdolność walki z okupantem hitlerowskim. Wielu jednak komentatorów prasowych poddawało w wątpliwość napływające wieści, godne Apokalipsy. Trudno było w nie uwierzyć.
Home Office ma zapis przesłuchań tysięcy wojaków dywizji z lat 50. Wówczas w ramach sprawdzania lojalności 200 tys. imigrantów ze Wschodu z byłymi esesmanami rozmawiali brytyjscy agenci. Ukraińcy przyznawali się chętnie do przynależności do dywizji - był to najlepszy probież ich antykomunizmu. Home Office użyło tych zeznań w 1999 roku, podczas skazanego za zbrodnie wojenne Ukraińca Wasyla Sawoniuka. Jest to, jak dotąd, jedyny w Wielkiej Brytanii proces zbrodniarza wojennego zakończony wyrokiem skazującym. Czy o tym wszystkim wiedziały i wiedzą władze polskie, przecież najbardziej zainteresowane sprawą?-pytał Edward Prus w 2001 roku.
Przypominają mi się słowa Szymona Wiesenthala, żeby umieć się bronić to trzeba być poinformowanym. Trzeba mówić, trzeba pamiętać żeby się nie powtórzyło”.
Działanie pani Barbary Nowackiej (jeszcze nie zdymisjonowanej za wypowiedź o polskich obozach czyli za zdradę stanu) na rzecz wdrożenia debilizującej edukacji włączającej , usunięcia przedmiotu WDŻ by zastąpić go permisywną seksualizacją w przedmiocie zwanym „edukacja zdrowotna” wskazują, iż chce wydedukować bezbronne pokolenia Polaków.
Lucie Cytryn – Bialer, ocalała z shoah wnuczka bogatego łódzkiego przemysłowca, ortodoksyjnego polskiego żyda po wojnie wyjechała do Francji. W reportażu TV wspomina: W Paryżu profesor mówi, iż to nie istniało, iż to drobnostka! My umieramy gdy to słyszymy...nawet do żydów w Ameryce mam pretensję, iż dopiero teraz zaczynają mówić o shoah a po wojnie żadna organizacja nie udzieliła nam pomocy ! .Czy to myśmy zabijali, to myśmy mordowali? To Niemcy robili z premedytacją. Oni teraz krzyczą, iż nie mają pieniędzy. Co oni zrobili z tym majątkiem, przecież w całej Europie byli i wywieźli co tylko mogli, u nas choćby zęby złote, głupi naszyjnik z medalikami, które dziadek każdej z nas zrobił, i obrazy i biżuterię i wszystko. Przecież oni majątki zabrali, majątki wywieźli. Z naszej skóry robili kapelusze, z naszego tłuszczu mydło. Czy to można wybaczyć? Ten kto wybaczy powinien umrzeć tego dnia- kończy Lucie.
To samo dotyczy pamięci o barbarzyńskim ludobójstwie ukraińskich szowinistów na Polakach.
Bożena Ratter