Bożena Ratter: Do szkoły tej kierowano zaufanych ludzi...
Bożena Ratter: Do szkoły tej kierowano zaufanych ludzi...
data:11 czerwca 2025 Redaktor: Anna
W normalnych, niezależnych warunkach, po takich klęskach gospodarczych i politycznych, gdy jasno i wyraźnie ta „przodująca klasa narodu” -jak chce frazeologia marksistowska – w całej swej większości wystąpiła przeciw komunizmowi - rząd komunistyczny powinien ustąpić, zarządzić nowe wybory, zmienić system rządzenia, etc. Ale nasi komuniści nie chcą! Rosja nie pozwala! Kurczowo trzymają się władzy i swych przywilejów –pisał Profesor Karol Estreicher we wrześniu 1983r w Dzienniku wypadków.
W czerwcu 2025 Unia nie pozwala i nasi współcześni komuniści nie chcą zaakceptować woli narodu, który wystąpił przeciw likwidacji Polski, głosując na Karola Nawrockiego (50%). Kurczowo trzymają się władzy i swych przywilejów.

Magnateria marksistowska, czerwona szlachta – jak ich naród nazywa – chce burze przeczekać, załagodzić i rozprowadzić. Liczą na to, iż jeszcze raz, przy pomocy starych sztuczek i haseł, znowu trzymać się będą na swych luksusowych synekurach. Znowu będą mieli własne poufne sklepy, bufety, kluby, sanatoria no i… dochody. Dochody, renumeracje, diety, nagrody, stypendia, premie, dodatki za zasługi, za ordery, na reprezentacje i studia. przez cały czas będą mieli fikcyjne posady- oni i wszystkie osoby w rodzinie: żona, syn i córka, zięciowie i synowe. Auta, najlepsze mieszkania, wille podmiejskie (dacze). Tytuły ambasadorów, ministrów, dyrektorów i „profesorów”- prof. Karol Estreicher w Dzienniku wypadków.
Przedstawiciele „nauki” jak i „kultury” ( z tych 50% wyborców Trzaskowskiego, mam nadzieję, iż nie wszyscy) powołują się na swój autorytet „intelektualny”. O autorytecie „intelektualnym” w rządzie, w nauce , w kulturze - pisze profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, Karol Estreicher:
Około roku 1960-65 dorosło pokolenie działaczy partyjnych kształconych na 112 różnych kursach i seminariach, których nauczono zewnętrznej kultury zachowania się, języka, obyczaju – obłaskawiono i ogładzono trochę i nimi zaczęto obsadzać wszystkie stanowiska. Powoli nadano im różne fałszywe stopnie naukowe – bez studiów lub za kłamliwymi świadectwami. Działacze partyjni otrzymywali bez trudu tytuły profesorów, docentów, doktorów nie mówiąc już o inżynierach, magistrach, adiunktach i asystentach! Wszyscy ministrowie i członkowie partyjni KC posiadali takie fałszywe studia – przeważnie ekonomiczne i inżynieryjne. Pokolenie tych aktywistów partyjnych doszło do władzy około r. 1960-70. Rozsiadło się na wygodnych fotelach i zaczęło na wielką skalę rządzić i kraść dla siebie i swych kolegów. Rozkazywać i kraść, żyć nad stan, gardzić zależnymi od nich i niszczyć wrogów. Partyjni władcy nie znają innych przedstawicieli społeczeństwa jak poddanych i wrogów. (Profesor Karol Estreicher) .
Nie dziwi więc kompletny upadek obecnego rządu, który na wiedzę odporny posługuje się fałszywą ideologią. Wypowiedzi pani Jandy, pana Bilewicza, pana Markowskiego itp. świadczą wyraźnie o tym, iż uważają się za partyjnych władców. A słowa, których używają, świadczą o ascezie intelektu i kultury osobistej.
Zabytki, dawne budowle i ich urządzenie, wszystko, co przypomina przeszłość, należy bezszelestnie burzyć, godzić się na niszczenie, rozkradanie, zmiany. Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte, to okres wypełniania tego programu przez wszystkich pachołków ideowych i najemnych. Przeżyłem to nie na najmniejszym odcinku – w Uniwersytecie Jagiellońskim-pisał Karol Estreicher. Rektor Mieczysław Karaś – adekwatnie dozorca partyjny – zdążył w ciągu dziesięciu lat swoich wpływów i rządów obniżyć poziom wydziałów humanistycznych UJ tak skutecznie, iż dziś są to szczątki dawnej struktury. Przeżyłem to także w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych atakowanym przez niejakiego Franciszka Kuduka – ciemnego, złośliwego aparatczyka-czynownika, który jak tylko mógł obniżał, szykanował, uniemożliwiał wszelką poważniejszą działalność kulturalną. Był przy tym nieuczciwy, był łapówkarzem, złodziejaszkiem, oszuścikiem, co oczywiście pozostało nie wykryte, bo działał w imieniu Partii i dawał partyjnym zarabiać. ( Karol Estreicher 1 III 1981 Dziennik wypadków)
Profesor Karol Estreicher w latach II wojny światowej – po ewakuacji cennych dóbr kultury z Krakowa (Wawel) przez Rumunię do Francji – jako sekretarz premiera RP na uchodźstwie gen. Władysława Sikorskiego zaangażował się w opracowywanie strat kultury polskiej pod okupacją niemiecką. Kierował wówczas 8-osobowym zespołem tworzącym Biuro Rewindykacji Strat Kulturalnych przy Ministerstwie Prac Kongresowych w Londynie.
Karol Estreicher stał się sygnatariuszem „Listu 34” do premiera PRL Józefa Cyrankiewicza w sprawie polityki kulturalnej, ograniczającej dostęp do papieru oraz krytykując działalność cenzury (mimo nacisków podpisu swojego – jak niektórzy sygnatariusze – nie wycofał). Ceną, jaką zapłacił za to Estreicher, było utrącenie w 1966 r. wniosku o nadanie tytułu profesora zwyczajnego, a także stosowany wobec niego ostracyzm ze strony kolegów uniwersyteckich, wyrażający się postponowaniem dorobku naukowego oraz rozpowszechnianiem nieprawdziwych i szkalujących opinii o Estreicherze.
(Dziękuję panu Piotrowi Wieczorkowi za wspaniałe materiały, z których skorzystałam. https://lustronauki.wordpress.com/)
Obecnie stosunek „profesorów” Markowskiego czy Bilewicza wobec polskiego narodu wyraża się postponowaniem rozumu i woli narodu polskiego oraz rozpowszechnianiem nieprawdziwych i szkalujących opinii o wyborcach.
„Inżynierowa przyjechała studiować prawo z małego mazowieckiego miasteczka. Na prawo pchnęła ją tradycja rodzinna, a także kontakt z prawniczymi książkami. -Ojciec - mówi inżynierowa-skończył zaraz po wojnie taką szkołę imienia Duracza. Dwa lata to chyba trwało. Pan rozumie takie były czasy. Na trzecim roku dostała stypendium fundowane, ojciec pomógł i już miała zaklepane pozostanie w Warszawie. (Maciej Rybiński Ryba w czerwonej zalewie, wybór tekstów do 1981 roku).
Centralna Szkoła Prawnicza im. Teodora Duracza, powołana została w roku 1948. Po dwuletnich studiach jej absolwenci stawali się sędziami, prokuratorami. Do szkoły tej kierowano zaufanych ludzi, nie musieli się wykazać choćby posiadaniem matury.
Takie to mogły być losy samozwańczej polskiej "elity".
Bożena Ratter
Przedstawiciele „nauki” jak i „kultury” ( z tych 50% wyborców Trzaskowskiego, mam nadzieję, iż nie wszyscy) powołują się na swój autorytet „intelektualny”. O autorytecie „intelektualnym” w rządzie, w nauce , w kulturze - pisze profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, Karol Estreicher:
Około roku 1960-65 dorosło pokolenie działaczy partyjnych kształconych na 112 różnych kursach i seminariach, których nauczono zewnętrznej kultury zachowania się, języka, obyczaju – obłaskawiono i ogładzono trochę i nimi zaczęto obsadzać wszystkie stanowiska. Powoli nadano im różne fałszywe stopnie naukowe – bez studiów lub za kłamliwymi świadectwami. Działacze partyjni otrzymywali bez trudu tytuły profesorów, docentów, doktorów nie mówiąc już o inżynierach, magistrach, adiunktach i asystentach! Wszyscy ministrowie i członkowie partyjni KC posiadali takie fałszywe studia – przeważnie ekonomiczne i inżynieryjne. Pokolenie tych aktywistów partyjnych doszło do władzy około r. 1960-70. Rozsiadło się na wygodnych fotelach i zaczęło na wielką skalę rządzić i kraść dla siebie i swych kolegów. Rozkazywać i kraść, żyć nad stan, gardzić zależnymi od nich i niszczyć wrogów. Partyjni władcy nie znają innych przedstawicieli społeczeństwa jak poddanych i wrogów. (Profesor Karol Estreicher) .
Nie dziwi więc kompletny upadek obecnego rządu, który na wiedzę odporny posługuje się fałszywą ideologią. Wypowiedzi pani Jandy, pana Bilewicza, pana Markowskiego itp. świadczą wyraźnie o tym, iż uważają się za partyjnych władców. A słowa, których używają, świadczą o ascezie intelektu i kultury osobistej.
Zabytki, dawne budowle i ich urządzenie, wszystko, co przypomina przeszłość, należy bezszelestnie burzyć, godzić się na niszczenie, rozkradanie, zmiany. Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte, to okres wypełniania tego programu przez wszystkich pachołków ideowych i najemnych. Przeżyłem to nie na najmniejszym odcinku – w Uniwersytecie Jagiellońskim-pisał Karol Estreicher. Rektor Mieczysław Karaś – adekwatnie dozorca partyjny – zdążył w ciągu dziesięciu lat swoich wpływów i rządów obniżyć poziom wydziałów humanistycznych UJ tak skutecznie, iż dziś są to szczątki dawnej struktury. Przeżyłem to także w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych atakowanym przez niejakiego Franciszka Kuduka – ciemnego, złośliwego aparatczyka-czynownika, który jak tylko mógł obniżał, szykanował, uniemożliwiał wszelką poważniejszą działalność kulturalną. Był przy tym nieuczciwy, był łapówkarzem, złodziejaszkiem, oszuścikiem, co oczywiście pozostało nie wykryte, bo działał w imieniu Partii i dawał partyjnym zarabiać. ( Karol Estreicher 1 III 1981 Dziennik wypadków)
Profesor Karol Estreicher w latach II wojny światowej – po ewakuacji cennych dóbr kultury z Krakowa (Wawel) przez Rumunię do Francji – jako sekretarz premiera RP na uchodźstwie gen. Władysława Sikorskiego zaangażował się w opracowywanie strat kultury polskiej pod okupacją niemiecką. Kierował wówczas 8-osobowym zespołem tworzącym Biuro Rewindykacji Strat Kulturalnych przy Ministerstwie Prac Kongresowych w Londynie.
Karol Estreicher stał się sygnatariuszem „Listu 34” do premiera PRL Józefa Cyrankiewicza w sprawie polityki kulturalnej, ograniczającej dostęp do papieru oraz krytykując działalność cenzury (mimo nacisków podpisu swojego – jak niektórzy sygnatariusze – nie wycofał). Ceną, jaką zapłacił za to Estreicher, było utrącenie w 1966 r. wniosku o nadanie tytułu profesora zwyczajnego, a także stosowany wobec niego ostracyzm ze strony kolegów uniwersyteckich, wyrażający się postponowaniem dorobku naukowego oraz rozpowszechnianiem nieprawdziwych i szkalujących opinii o Estreicherze.
(Dziękuję panu Piotrowi Wieczorkowi za wspaniałe materiały, z których skorzystałam. https://lustronauki.wordpress.com/)
Obecnie stosunek „profesorów” Markowskiego czy Bilewicza wobec polskiego narodu wyraża się postponowaniem rozumu i woli narodu polskiego oraz rozpowszechnianiem nieprawdziwych i szkalujących opinii o wyborcach.
„Inżynierowa przyjechała studiować prawo z małego mazowieckiego miasteczka. Na prawo pchnęła ją tradycja rodzinna, a także kontakt z prawniczymi książkami. -Ojciec - mówi inżynierowa-skończył zaraz po wojnie taką szkołę imienia Duracza. Dwa lata to chyba trwało. Pan rozumie takie były czasy. Na trzecim roku dostała stypendium fundowane, ojciec pomógł i już miała zaklepane pozostanie w Warszawie. (Maciej Rybiński Ryba w czerwonej zalewie, wybór tekstów do 1981 roku).
Centralna Szkoła Prawnicza im. Teodora Duracza, powołana została w roku 1948. Po dwuletnich studiach jej absolwenci stawali się sędziami, prokuratorami. Do szkoły tej kierowano zaufanych ludzi, nie musieli się wykazać choćby posiadaniem matury.
Takie to mogły być losy samozwańczej polskiej "elity".
Bożena Ratter