Bożena Ratter: Berlin gra bez opamiętania marsz rozbiorowy Polski, unia mu wtóruje

solidarni2010.pl 1 dzień temu
Aktualności
Bożena Ratter: Berlin gra bez opamiętania marsz rozbiorowy Polski, unia mu wtóruje
data:18 czerwca 2025 Redaktor: Anna

Unia idzie w kierunku tak antypolskim, iż to już przestaje być przypadek. To znaczy iż to jest sterowane. A jak to jest sterowane, to znaczy iż Polska powinna zdobyć się na inną politykę – o wydarzeniach w Przeglądzie Tygodnia Klubu Ronina mówił dzisiaj Józef Orzeł. Wrogość Niemców i szkalowanie Polski obserwujemy od wieków. Mieliśmy elity, których wiedza i znajomość języków pozwalała na polemikę w międzynarodowym świecie intelektu i polityki, a więc obronę przed oszczerstwami naszych teutońskich sąsiadów z zachodu.
W przeciwieństwie do w tej chwili rządzącej „elity” czyli przebierańców, uczestników Marszu Równości. Obecność na tym marszu Trzaskowskiego czy Żukowskiej sugeruje poziom intelektualny kasty w tej chwili rządzącej, nie gwarantujący nam obrony. Musimy uczynić to oddolnie.

Oswald Balzer znakomity historyk prawa i ustroju, profesor i rektor Uniwersytetu Lwowskiego, dyrektor Archiwum Krajowego Aktów Grodzkich i Ziemskich we Lwowie, twórca i prezesa Towarzystwa Naukowego we Lwowie, obrońca sprawy Morskiego Oka
(dzięki niemu należy w tej chwili do Polski) napisał list otwarty w 1897 r. w odpowiedzi na oskarżenie Słowian o ich „niższą wartości” i „barbarzyństwo” przez niemieckiego uczonego z uniwersytetu w Berlinie dr Teodora Mommsena.
Dokonał analizy porównawczej wszystkich czynników mających wpływ na tworzenie się narodu i kultury niemieckiej i słowiańskiej. Wywód swój zakończył słowami:
W wyższym stopniu politycy i germanizatorowie, aniżeli cywilizatorowie, zidentyfikowali pojęcie kultury z pojęciem swojego państwa i narodowości; rozumieli i chcieli wmówić w świat, chcieli nawet, żeby świat w to uwierzył, iż droga do cywilizacyi prowadzi tylko przez Niemcy, i iż nie ma większego szczęścia dla innych ludów, jak dostać się tą drogą do wyższej doskonałości. Ogłosili się patentowanymi opiekunami wszystkich, którzy później od nich pracę cywilizacyjną poczęli, nie pytając się wcale o to, czy inni tej opieki chcą, i nie licząc się z tem, iż mogą samodzielnie pracować dla kultury, otrzymawszy w posagu od Boga to samo, co i Niemcy uzdolnienie. (…)
Niemcy nieśli kulturę pomiędzy Słowian przeważnie tylko za cenę wyrzeczenia się ich najwyższego dobra, swojej narodowości; gdzie Słowianie tej ceny zapłacić nie chcieli, tam stawiali oni wprost przeszkody ich samoistnemu rozwojowi cywilizacyjnemu, tam nie dozwalali im rozszerzać kultury dalej, choć chełpią się sami, iż jej bez przestanku wiernie służyli. Narody słowiańskie, które nie straciły swej narodowości, a przecież stały się narodami kulturalnymi, stały się nimi mimo, a choćby wbrew woli Niemców. Oto, dlaczego się im podoba nazywać ich dzikimi i barbarzyńskimi. …Kultura niemiecka nie jest ani pierwszą, ani ostatnią, ani jedyną, która by prowadziła do doskonałości.
Leopold Lityński odpowiadał na propagandę niemieckiego pisma (lipiec 1905r.) „Nowa Pressa” wyjaśniając zachowania Niemców wobec Polaków, Węgrów i Czechów:
Ogromny wzrost potęgi i wpływów państwa niemieckiego w ostatnich latach kilkunastu był niemałym bodźcem do wzmożenia się i spotęgowania energii niemieckiego żywiołu w Austryi. Potężny germański Drang nach Osten znalazł tutaj gotową expozyturę do swoich dróg i celów. Wszystkie nienawidzące się nawzajem stronnictwa polityczne niemieckie, zjednoczyły się pod sztandarem wielkiej misyi pangermańskiej i ochrony interesów czysto niemieckich.
Berlin gra bez opamiętania marsz rozbiorowy Polski, Wiedeń mu wiernie sekunduje. Mimo woli przypomina się smutna analogia, dająca się spostrzegać w działalności wszystkich Niemców względem naszego narodu. W Berlinie jest nie tylko „Wacht am Rhein” ale i „Wacht an der Weichsel”, która ma oczy zwrócone nie tylko na Poznań, ale i na Warszawę. Stamtąd idą sieci dyplomatycznych intryg, mających za zadanie zdławić polityczne życie Królestwa i nie dopuścić do naturalnego, normalnego krwi obiegu tej najważniejszej części organizmu Polski. (Instytut Śląski w Katowicach 1934 )
Karol Szajnocha pisał w 1902 roku „o zagrożeniu całej wschodniej Europy od teutonizmu” :
Przed laty stu pięćdziesięciu przez samych iż Polaków w ziemię pruską wszczepieni, używali Krzyżacy w pierwszym pięćdziesięcioletnim przeciągu hojnej pracy polskiej, w drugim pół wieku obrócił się utwierdzony już w Prusiech zakon przeciw własnej piastunce, Polsce i wydarł jej za burzliwych dni Łokietkowych Pomorze, Dobrzyń, Kujawy, najpiękniejszą cząstkę ówczesnej korony polskiej, drogę do morza - „o zagrożeniu całej wschodniej Europy od teutonizmu” w XIV wieku. Ciemięski wpływ sąsiedztwa teutońskiego tym boleśniej czuć się dawał Polakom, iż ciążył właśnie temu z narodów, który nad wszystkie inne cenił sobie miłość sąsiadów, brzydził się sąsiadem nieużytym.
Przywołał Karol Szajnocha historyka francuskiego, który „obeznany w uderzający sposób z obyczajami wszystkich ludów ówczesnych” tak charakteryzował naszych zachodnich sąsiadów w XIV wieku:
„Niemcy z natury są ludzie nieokrzesani i tępego pojęcia, chyba gdzie chodzi o łowienie korzyści, bo do tego mają dosyć dowcipu i zręczności. .. Niemcy nie dotrzymują nikomu słowa i niczego nie dochowują, co kiedykolwiek przyrzekli, albo o co układ zawarli... Niemcy są strasznie chciwi... Niemcy są tak chciwi, jak żaden inny naród, i nie mają miłosierdzia nad nikim, skoro władzę nad nim posiądą; a jeńców swoich wsadzają do więzień bardzo ciasnych, i zakuwają ich w obręcze bardzo kunsztowne i kolczaste, i używają przy tym różnych innych narzędzi i przyborów więziennych, na których wymyślaniu doskonale się rozumieją, aby większy okup wymusić od swoich jeńców... Ludzie Niemcom podobni gorsi są od Saracenów i pogan... Przekleństwo Niemcom! To ludzie bez czci i serca, i nie należałoby nawzajem litości mieć nad nimi”.
Bożena Ratter
Idź do oryginalnego materiału