W obliczu rosnących wyzwań rynkowych i narastającej presji regulacyjnej, globalny gigant rezerwacji turystycznych, Booking.com, ogłosił masowe zwolnienia oraz mierzy się z bezprecedensowymi pozwami zbiorowymi. Platforma, która przez lata dominowała w branży turystycznej, planuje zredukować zatrudnienie o około tysiąc osób na całym świecie, w tym ponad 200 pracowników w swojej głównej siedzibie w Amsterdamie. Jednocześnie, Booking.com staje w obliczu potężnego oporu ze strony konsumentów i hoteli, którzy zarzucają jej manipulowanie cenami, ukryte opłaty i nadużycia pozycji rynkowej. Ta podwójna presja – wewnętrzna restrukturyzacja i zewnętrzne batalie prawne – może fundamentalnie zmienić krajobraz rezerwacji online w 2025 roku, wpływając na miliony podróżnych i tysiące partnerów biznesowych.
Fala zwolnień u giganta rezerwacyjnego. Co dalej z pracownikami?
Booking.com, zatrudniający globalnie około 13 tysięcy osób, ogłosił plan zwolnienia blisko 1000 pracowników. Redukcje mają na celu uproszczenie struktury organizacyjnej firmy i zwiększenie jej efektywności operacyjnej. Największe cięcia, obejmujące ponad 200 osób, dotkną biura w Amsterdamie, gdzie pracuje około 7 tysięcy pracowników. Na obecnym etapie nie ujawniono, które inne kraje i miasta będą objęte redukcjami, co budzi niepokój wśród pozostałych zespołów. Dla polskiego rynku, choć bezpośrednie zwolnienia nie zostały jeszcze potwierdzone, ta globalna decyzja może oznaczać zmniejszenie wsparcia operacyjnego lub zmianę strategii rozwoju, wpływając na dostępność usług i innowacji oferowanych przez platformę.
Decyzja o zwolnieniach, pomimo deklaracji o zwiększeniu efektywności, jest sygnałem rosnących wyzwań, z jakimi mierzą się giganci technologiczni w postpandemicznej rzeczywistości. Firmy, które w okresie boomu zatrudniały na masową skalę, teraz szukają sposobów na optymalizację kosztów. Dla zwolnionych pracowników, zwłaszcza tych z Amsterdamu, oznacza to konieczność szybkiego odnalezienia się na konkurencyjnym rynku pracy, często w obliczu podobnych redukcji w innych międzynarodowych korporacjach.
Klienci pozywają Booking.com. Ukryte opłaty i sztuczna presja sprzedaży
Platforma Booking.com mierzy się z potężnym pozwem zbiorowym zainicjowanym przez holenderską organizację ochrony konsumentów Consumentenbond. Do pozwu dołączyło już ponad 130 tysięcy osób, zarzucających platformie szereg nieuczciwych praktyk. Wśród głównych zarzutów wymienia się zawyżanie cen, stosowanie ukrytych opłat oraz wykorzystywanie sztucznej presji sprzedażowej. Klasyczne przykłady to komunikaty typu „ostatni pokój!” czy „rezerwuje X osób!”, które mają skłonić użytkowników do szybkiej decyzji, często bez pełnego rozeznania w rzeczywistych warunkach oferty.
Dla polskiego konsumenta te zarzuty są szczególnie istotne. Oznacza to, iż podróżni rezerwujący noclegi przez Booking.com powinni zachować szczególną ostrożność. Zawsze należy dokładnie weryfikować ostateczną cenę, sprawdzać, czy nie ma dodatkowych, ukrytych opłat, oraz nie ulegać impulsywnym decyzjom pod wpływem presji. Pozew ten podkreśla rosnącą świadomość konsumentów i ich gotowość do walki o przejrzystość i uczciwość w cyfrowym świecie, co może doprowadzić do zmian w sposobie prezentowania ofert przez wszystkie platformy rezerwacyjne w 2025 roku.
Hotele żądają zwrotu prowizji. Miliony euro za 20 lat dominacji
Równolegle z pozwami konsumentów, Booking.com jest obiektem pozwu zbiorowego ze strony hoteli i organizacji branży hotelarsko-gastronomicznej. Hotele domagają się zwrotu części prowizji pobranych przez platformę przez ostatnie 20 lat, co może opiewać na dziesiątki, a choćby setki milionów euro. Głównym punktem spornym jest tzw. „klauzula parytetowa”, która przez lata uniemożliwiała hotelom oferowanie niższych cen za noclegi poza platformą Booking.com.
Ta praktyka, choć przez lata powszechna, została już zakazana przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, co daje hotelom silne podstawy prawne do dochodzenia swoich roszczeń. Jak zauważył Frans Hazen, były szef sekcji hotelarskiej w KHN i właściciel hotelu, Booking.com „z jednej strony dostarcza gości, a z drugiej odbiera nam kontrolę nad własnym biznesem”. Ten pozew ma najważniejsze znaczenie dla przyszłości relacji między platformami rezerwacyjnymi a usługodawcami. jeżeli hotele wygrają, może to doprowadzić do znaczącego przesunięcia równowagi sił i stworzenia bardziej sprawiedliwych warunków współpracy, co w efekcie może wpłynąć na ceny i dostępność ofert dla konsumentów w Polsce i całej Europie.
Koniec dominacji platform cyfrowych? Przyszłość branży turystycznej
Obecne problemy Booking.com to nie tylko izolowane incydenty, ale symptomy szerszego trendu – rosnącej presji na gigantów technologicznych, aby działali w sposób bardziej transparentny i etyczny. Zarówno pozwy konsumentów, jak i hoteli, wspierane przez wyroki unijnych trybunałów, wskazują na koniec ery nieograniczonej dominacji platform cyfrowych. W 2025 roku możemy spodziewać się dalszego zacieśniania regulacji, które mają na celu ochronę zarówno konsumentów, jak i małych i średnich przedsiębiorstw przed nadużyciami rynkowymi.
Dla branży turystycznej oznacza to potencjalne otwarcie na większą konkurencję i innowacje, ponieważ hotele i inne podmioty będą miały większą swobodę w zarządzaniu własnymi ofertami i cenami. Konsumenci z kolei mogą liczyć na bardziej przejrzyste warunki rezerwacji i potencjalnie lepsze ceny, jeżeli platformy będą zmuszone do konkurowania uczciwiej. To najważniejszy moment, który może na nowo zdefiniować, jak rezerwujemy podróże i jak dostawcy usług turystycznych prowadzą swój biznes w erze cyfrowej.
Continued here:
Booking.com zwalnia tysiąc osób. Klienci i hotele żądają zwrotu milionów euro!