Boją się zwycięstwa Le Pen. Scholz pisze SMS-y do Macrona

2 dni temu
Zdjęcie: Prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Olaf Scholz Źródło: PAP/EPA / FILIP SINGER


Kanclerz Niemiec Olaf Scholz obawia się zwycięstwa we Francji formacji Marine Le Pen. Dlatego pisze SMS-y ze wsparciem do Emmanuela Macrona.


Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wspiera prezydenta Francji Emmanuela Macrona po jego porażce w pierwszej turze wyborów parlamentarnych. Teraz codziennie wysyła Macronowi wiadomości SMS. – Omawiamy sytuację, która jest naprawdę deprymująca – przyznał kanclerz Niemiec we wtorek na festynie parlamentarnej lewicy w Berlinie.


Deutsche Welle zauważa, iż "chociaż zwykle kanclerz Niemiec trzyma się z dala od demokratycznych wyborów w zaprzyjaźnionych krajach, w przypadku Francji Scholz robi wyjątek i zajmuje wyraźne stanowisko". – Ja osobiście trzymam kciuki za to, aby Francuzom, których tak kocham i cenię, krajowi, który tak wiele dla mnie znaczy, udało się zapobiec utworzeniu rządu kierowanego przez prawicową partię populistyczną – powiedział Scholz.


Polityk apeluje, aby Niemcy były teraz "ostoją stabilności w Europie". – Niepewność polityczna ogarnęła wszystkie kraje europejskie – powiedział, odnosząc się do wyników wyborów w Skandynawii i Holandii. Scholz wspomniał również o Belgii, Hiszpanii, Portugalii i Austrii.


"Rośnie nerwowość". "Bild" w sensacyjnym tonie o planach Le Pen


Już w najbliższą niedzielę odbędzie się druga tura wyborów parlamentarnych we Francji. W minioną niedzielę, w pierwszej turze, najlepszy wynik zanotowało Zjednoczenie Narodowe, czyli formacja Marine Le Pen. Wywołało to panikę w wielu europejskich stolicach. Ugrupowanie prezydenta Emmanuela Macrona było dopiero trzecie. Teraz trwa akcja jednoczenia się przeciw Le Pen, która przez liberalno-lewicowe media jest określana jako polityk "skrajnie prawicowy".


Niemiecki "Bild" przekonuje, iż Le Pen ma w planach prawdziwą rewolucję, która miałaby objąć nie tylko Francję, ale także funkcjonowanie UE. Stąd "rośnie nerwowość" w Paryżu i Brukseli. "W kwestii migracji domaga się wprowadzenia maksymalnego limitu 10 tys. imigrantów rocznie. Jej zdaniem uchodźcy nie powinni także mieć zagwarantowanej opieki medycznej. Chce, aby agencja straży granicznej Frontex całkowicie zamknęła zewnętrzną granicę UE" – czytamy. Gazeta ostrzega także, iż Le Pen "kwestionuje podstawowe zasady gospodarcze UE". "Jednym z jej postulatów jest to, iż każdy kraj powinien mieć prawo do ochrony rodzimych firm przed zagranicznymi (np. dzięki dotacji państwowych). Według niej energia dla francuskich firm powinna stać się tańsza – domaga się również natychmiastowego rabatu dla Francji w budżecie UE. Oznaczałoby to jeszcze większe koszty dla innych państw" – zaznaczono.


Kolejna kwestia to wjazd na terytorium Francji. "Jednym z postanowień Le Pen jest także ograniczenie swobody podróżowania w UE (strefa Schengen). Tylko obywatele UE powinni mieć możliwość wjazdu do Francji bez paszportu" – wskazano. "Lider partii Le Pen Jordan Bardella chce również opuścić obecny system handlu energią w UE, co spowoduje wyższe ceny energii elektrycznej" – ostrzega "Bild".


Niemiecka gazeta ma też obawy związane z podejściem Zjednoczenia Narodowego do wojny na Ukrainie. "Najbardziej niepokojące jest to, iż aż do początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Marine Le Pen była jedną z sojuszniczek kremlowskiego despoty Władimira Putina, a choćby pozwoliła na przepływ rosyjskich pieniędzy (zadeklarowanych jako pożyczka) do partii. Podczas wizyty w Moskwie w 2017 r. osobiście odwiedziła prezydenta Rosji.


Czytaj też:Le Pen idzie po władzę. Tusk opublikował ostry wpisCzytaj też:Le Penowie – długi marsz na Paryż?
Idź do oryginalnego materiału