Nie milkną echa niesławnej eskapady białoruskich (uzbrojonych!) śmigłowców po polskiej stronie granicy. Maszyny nie zostały wykryte przez nasze systemy obrony przeciwlotniczej. Wojsko o incydencie dowiedziało się z mediów społczenościowych, w których pojawiły się zdjęcia helikopterów.
Tymczasem okazało się, iż dowódcy 3. Warszawskiej Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej… modlili się na Jasnej Górze.
– O opiekę dla „polskiego nieba” modlili się d-dcy 3. Warszawskiej Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej. Przekazali Maryi Królowej Polski wotum pamiątkowe odznaki wszystkich jednostek brygady z prośbą, aby Hetmanka Żołnierza Polskiego chroniła Ojczyznę i tych, którzy jej strzegą – napisał w mediach społecznościowych Leszek Miller.
I w myśl starej zasady o uderzaniu w stół i nożycach odezwał się urzędujący szef MON, Mariusz Błaszczak. Zamiast się jednak tłumaczyć, zaatakował Leszka Millera.
– Ja po stokroć wolę, aby polscy żołnierze (jak tysiące rycerzy, żołnierzy i ich dowódców w historii naszego Narodu) oddawali siebie pod opiekę #MKR, Hetmanki Żołnierza Polskiego, niż ślubowali wierność sojuszu z ZSRR. Tęsknota za Договор о дружбе, сотрудничестве и взаимной помощи? – napisał Błaszczak.
I to niby było zabawne?