Błaszczak i PiS w panice. Dlaczego boją się przeliczenia głosów?

3 dni temu

Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS, znów pokazuje, jak bardzo jego partia straciła grunt pod nogami. W ostrej reakcji na antenie Radia Zet i w mediach społecznościowych nazwał działania koalicji rządzącej, podważającej wyniki ostatnich wyborów prezydenckich, „niszczeniem państwa”.

Jego słowa brzmią jak desperacki krzyk, a pytanie, które nasuwa się samo, jest proste: dlaczego PiS tak bardzo boi się ponownego przeliczenia głosów? To nie tylko polityczna hipokryzja, ale też dowód na brak wiary w transparentność procesu, który sami przez lata kreowali jako wzór demokracji.

W miniony poniedziałek Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie z wyborów prezydenckich, w których zwyciężył Karol Nawrocki. Dokument, po uwzględnieniu poprawek dotyczących nieprawidłowości – zwłaszcza w drugiej turze – trafił do Sądu Najwyższego. Protesty wyborcze są rozpatrywane, a sędziowie sprawdzą, czy naruszenia miały wpływ na wynik. To standardowa procedura, a nie – jak chce Błaszczak – zamach na państwo.

W sposób zrozumiały koalicja rządowa domaga się wyjaśnień. To reakcja na doniesienia o nieprawidłowościach, które nie mogą być bagatelizowane, jeżeli Polska ma pozostać demokracją. I tu pojawia się Błaszczak z retoryką o „cynizmie PO” i „polaryzacji społeczeństwa”. Ale czy to nie PiS przez lata dzielił Polaków, kreując wrogów tam, gdzie ich nie było?

Błaszczak twierdzi, iż koalicja działa tylko dla „twardego elektoratu”, podważając oczywiste zwycięstwo Nawrockiego. Ale jeżeli wynik jest tak pewny, dlaczego PiS tak zaciekle sprzeciwia się weryfikacji? To pytanie, na które Błaszczak nie odpowiada, a jego milczenie budzi podejrzenia. Czy partia boi się, iż ponowne liczenie ujawni błędy, które mogłyby podważyć ich narrację o nieskazitelnym procesie? A może chodzi o coś więcej – o strach przed utratą kontroli nad narracją, którą PiS budował przez lata?

Krytyka Błaszczaka musi być ostra, bo jego słowa to nie tylko obrona wyniku, ale próba zastraszenia tych, którzy domagają się przejrzystości. Oskarżanie koalicji o niszczenie państwa, podczas gdy sama IKNiSP – pod wpływem PiS-owskich reform – jest kwestionowana, to szczyt hipokryzji. PiS, który sam zmieniał reguły gry pod siebie, teraz lamentuje, gdy ktoś chce je sprawdzić. To nie koalicja niszczy państwo, ale brak zaufania, który sami zasiały swoim podejściem do instytucji.

Polacy zasługują na pewność, iż ich głosy zostały policzone uczciwie. jeżeli Błaszczak i PiS są tak przekonani o słuszności wyniku, dlaczego nie poprą ponownego przeliczenia, by raz na zawsze zamknąć usta krytykom? Ich opór sugeruje, iż mają coś do ukrycia, a to najgorsza wiadomość dla demokracji. Błaszczak, zamiast straszyć „niszczeniem państwa”, powinien zachęcać do weryfikacji, by wzmocnić wiarygodność wyborów. Jego postawa to nie obrona Nawrockiego, a ochrona partyjnych interesów.

Dlaczego PiS tak bardzo boi się prawdy? Bez tego pytania nie da się sensownie rozmawiać o przyszłości Polski. Błaszczak i jego partia muszą zrozumieć, iż strach przed transparentnością to pierwszy krok do autorytaryzmu, a nie do stabilności.

Idź do oryginalnego materiału