Wybory w prestiżowej dzielnicy Paryża obnażają głębokie podziały na francuskiej scenie politycznej. W tle – osobiste ambicje, zarzuty korupcyjne i walka o wpływy przed wyborami prezydenckimi w 2027 roku.
Walka o reprezentowanie najbardziej prestiżowej dzielnicy Paryża przerodziła się w polityczny konflikt wewnątrz obozu prawicy. Do rywalizacji stanęli unijny weteran Michel Barnier oraz uwikłana w skandale minister kultury Rachida Dati, co postawiło prezydenta Emmanuela Macrona w trudnym położeniu.
W tym tygodniu Barnier, były główny negocjator ds. brexitu z ramienia Unii Europejskiej, uzyskał poparcie francuskich Republikanów jako kandydat w przedterminowych wyborach parlamentarnych w zamożnej siódmej dzielnicy Paryża.
Decyzja ta wywołała gwałtowną reakcję Dati, wpływowej postaci w szeregach Republikanów i burmistrzyni tej samej dzielnicy. Odmówiła ona rezygnacji i natychmiast ogłosiła, iż również weźmie udział w wrześniowym głosowaniu.
Dati, obecna minister kultury w rządzie Macrona, liczyła na poparcie zarówno swojej macierzystej partii, jak i prezydenckiego ugrupowania Odrodzenie, planując start w przyszłorocznych wyborach na burmistrza Paryża. Stanowisko jest często trampoliną do najwyższych szczebli władzy. Jej szanse osłabiają jednak zarzuty korupcyjne.
Spór o mandat uwidocznił poważne rozbieżności wśród liderów francuskiej prawicy. Komitet nominacyjny Republikanów starał się załagodzić napięcia, określając Dati mianem „najsilniejszego głosu na rzecz zmian w Paryżu” – mimo iż wcześniej udzielił poparcia Barnierowi. Sam Barnier podkreśla, iż nie ma zamiaru ubiegać się o stanowisko burmistrza stolicy.
Kłopotliwy sojusznik Macrona
Dati, wywodząca się ze środowiska robotniczych imigrantów, uchodzi za symbol awansu społecznego i sukcesu w ramach prawicy. Jej wejście do rządu Macrona w ubiegłym roku było dowodem nie tylko jej politycznej siły przebicia, ale także potrzeby prezydenta, by odświeżyć swoje ugrupowanie po serii porażek i odzyskać wpływy w miejskich bastionach, takich jak Paryż.
Partia Macrona wciąż marzy o przejęciu władzy w którymś z dużych miast, ponieważ nie posiada solidnego lokalnego zaplecza. Z kolei Republikanie chcą odzyskać Paryż, dawną twierdzę prawicy za czasów Jacques’a Chiraca.
— Obie strony potrzebują kandydata, który się wyróżnia, ale jednocześnie nie jest obciążony prawnie — ocenia politolog Bruno Cautrès z Sciences Po.
Dati jest oskarżana o przyjęcie 900 tys. euro za doradztwo w 2012 roku od spółki zależnej Renault-Nissan, kiedy zasiadała w Parlamencie Europejskim. Polityczka zaprzecza jakimkolwiek nieprawidłowościom.
Zarzuty rodzą poważne pytania o potencjalne konflikty interesów i nadużycie przywilejów parlamentarnych dla korzyści korporacyjnych. Śledczy twierdzą, iż Dati wykonała kilka lub żadnych rzeczywistych usług doradczych, otrzymując wynagrodzenie w zamian za wykorzystanie swojej pozycji jako członkini Parlamentu Europejskiego do lobbowania na rzecz Renault i byłego prezesa firmy.
Europosłanką była w latach 2009–2019, w okresie zaostrzonych regulacji dotyczących lobbingu. Jej sprawa prawna prawdopodobnie nie zostanie rozstrzygnięta ani przed wrześniowymi wyborami, ani przed samorządowymi w 2026 roku.
Postać, która dzieli
Dati wzbudza silne emocje zarówno wśród działaczy Republikanów, jak i w obozie Macrona. Jej zaskakująca decyzja o kandydowaniu postrzegana jest jako ruch wyprzedzający przed przyszłorocznymi wyborami na burmistrza. Mimo to Republikanie zdecydowali się poprzeć Barniera, uważanego za bardziej stabilnego i mniej kontrowersyjnego.
W obozie prezydenckim dylemat pozostało większy. Minister sprawiedliwości Gérald Darmanin, były członek Les Républicains (LR), otwarcie poparł Dati. Inni politycy wyrażają obawy.
Były minister ds. europejskich Clément Beaune skrytykował Dati za ataki na wymiar sprawiedliwości, po tym jak oskarżyła sędziów o motywacje polityczne. W wywiadach ostrzegał: „To nie są Stany Zjednoczone Trumpa”.
Jeden z wysokich rangą działaczy partii Odrodzenie, proszący o anonimowość, przyznał, iż „połowa aktywistów Macrona w Paryżu zrezygnowałaby, gdyby kazano im prowadzić dla niej kampanię”. Jak dodał, „Dati uosabia wszystko, czemu ruch Macrona miał się przeciwstawiać”.
— Macron doszedł do władzy w 2017 roku, obiecując zerwanie z tradycyjną polityką, radykalne reformy i wysokie standardy etyczne — przypomina były poseł jego partii.
— Zdymisjonował czterech ministrów, w tym François Bayrou, dzisiejszego premiera, z powodu zarzutów równie poważnych jak te, które dziś ciążą na Dati — zwraca uwagę.
Coraz mniejsze pole manewru
Mimo kontrowersji Macron może nie mieć lepszego wyboru. Dati to jedna z nielicznych postaci z rozpoznawalnym nazwiskiem, doświadczeniem wyborczym i gotową strukturą lokalną, cechami trudnymi do zignorowania, choćby mimo jej problemów prawnych i politycznych.
Gabriel Attal, były premier i obecny lider partii Odrodzenie, jak dotąd nie odniósł się publicznie do kandydatury Dati. To jednak jego poparcie może się okazać najważniejsze dla jej oficjalnej kandydatury.
— Wybory na burmistrza Paryża będą pokazem sił i testem dla francuskiej sceny politycznej. Pokażą również, czy tradycyjne partie potrafią jeszcze kontrolować własne skrzydła — ocenia Stéphane Zumsteeg, szef działu badań politycznych w Ipsos.
Zarówno Dati, jak i Barnier zapowiedzieli start, co, jak wskazują sondaże, może doprowadzić do podziału głosów centroprawicy, z korzyścią dla lewicy. Niektórzy obserwatorzy widzą w tej sytuacji także test trwałości kruchego sojuszu Macrona z prawicą.
— To wszystko zaczyna przypominać zwierciadło, które odbija chaos i brak przygotowania obozu prezydenckiego do nadchodzących wyborów — ocenia jeden z jego wpływowych działaczy.
Ze względu na to, iż wybory prezydenckie w 2027 roku zbliżają się wielkimi krokami, stawka jest dziś wyższa niż kiedykolwiek.