„Biskupka” chciała „wbić szpilę” Trumpowi na inauguracji

news.5v.pl 4 godzin temu

Do zaskakującej sytuacji doszło w Katedrze Narodowej w Waszyngtonie podczas nabożeństwa międzywyznaniowego z okazji inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. „Kazanie” wygłosiła Mariann Budde, „biskup” Waszyngtonu od 2011 r. Prosiła prezydenta USA o „miłosierdzie” wobec nielegalnych migrantów, a także m.in. „dzieci transpłciowych, które boją się o swoje życie”. Już w 2020 r. „biskupka” protestowała przeciwko polityce Donalda Trumpa, wprost domagając się zmiany przywódcy Stanów Zjednoczonych.

Kazaniem” wygłoszonym przez Mariann Budde podczas nabożeństwa międzywyznaniowego w Katedrze Narodowej w Waszyngtonie z okazji inauguracji prezydentury republikańskiego przywódcy USA w Polsce zachwyciły się w większości osoby, które nie czują się związane z Kościołem lub z chrześcijaństwem w ogóle, ale, o dziwo, także niektórzy duchowni i zakonnicy katoliccy.

Pozwolę sobie na ostatni apel, panie prezydencie. Miliony ludzi zaufały panu. I jak powiedział pan wczoraj narodowi, poczuł pan rękę Opatrzności miłosiernego Boga. W imię naszego Boga proszę o miłosierdzie dla ludzi w naszym kraju, którzy są teraz przerażeni. Są geje, lesbijki i dzieci transpłciowe w demokratycznych, republikańskich i niezależnych rodzinach. Niektórzy z nich obawiają się o życie

— powiedziała Mariann Budde.

Ludzie, którzy zbierają nasze plony i sprzątają nasze biurowce, którzy pracują na fermach drobiu i w zakładach mięsnych, którzy zmywają naczynia po naszych posiłkach w restauracjach, pracują na nocnych zmianach w szpitalach, mogą nie być obywatelami lub nie mieć odpowiednich dokumentów, ale zdecydowana większość imigrantów nie jest przestępcami. Płacą podatki i są dobrymi sąsiadami. Są wiernymi członkami naszych kościołów i meczetów, synagog, świątyń Wadary

— podkreśliła.

Proszę o miłosierdzie, panie prezydencie, dla tych w naszych społecznościach, których dzieci obawiają się, iż ich rodzice zostaną zabrani i aby pomógł pan tym, którzy uciekają przed wojnami, prześladowaniami w swoich krajach, aby znaleźć tutaj współczucie i schronienie. Nasz Bóg uczy nas, iż mamy być miłosierni dla obcych, ponieważ wszyscy byliśmy kiedyś obcymi na tej ziemi

— powiedziała „biskupka”.

Miłosierdzie – owszem, jak najbardziej. Niestety, pani przebrana za księdza, w swoim wystąpieniu zawarła mniej więcej te same wnioski, co w 2021 r. poseł Koalicji Obywatelskiej Iwona Hartwich: „Wpuśćmy wszystkich tych ludzi, kim są, ustali się później”, tyle iż w ładniejszych słowach. Ktoś, kto nie ma odpowiednich dokumentów, aby przebywać na terenie danego kraju, łatwiej zgubi się w tłumie. Oprócz pewnego nieładnego, rasistowskiego i klasistowskiego stereotypu, którego użyła Budde: nielegalni migranci są pożyteczni w społeczeństwie, bo wykonują niskopłatne prace fizyczne, których rodowici obywatele wykonywać nie chcą, mamy tu też pewien problem: a co, jeżeli taki nielegalny imigrant nie zadowoli się niskopłatną pracą fizyczną, nie będzie w stanie zapewnić sobie i rodzinie godnego życia, a jego frustracja będzie się pogłębiać? Nietrudno przewidzieć, iż raczej do nielegalnych procederów. Ale najważniejszy jest virtue signalling, wywołanie wzruszenia na całym świecie, za którym na dobrą sprawę nic nie pójdzie.

Bełkot odchodzącego wokizmu”

Z „kazania” bardzo ucieszył się jezuita Grzegorz Kramer, nie pierwszy raz wygłaszający poglądy i opinie nie do końca zgodne z nauczaniem Kościoła Katolickiego.

Oczywiście można ją nazwać heretyczką, lewaczką, obrończynią wykolejeńców i oszustów. Niestety takie określenia padają z ust chrześcijan. Dla mnie, Ona jest jak Dawid przed Goliatem. Stanęła ta drobna kobieta przed największym i powiedziała prawdę. Szacun

— napisał na X.

Na wpis o. Kramera ostro zareagował Waldemar Krysiak, w sieci znany m.in. jako „Myślozbir”, bloger, felietonista, homoseksualista sprzeciwiający się ideologii LGBT+, a także m.in. coraz bardziej powszechnemu okaleczaniu dzieci w ramach rzekomej „korekty płci”.

Absolutnie obrzydliwe: „Biskupka” Mariann Budde stanęła w obronie okaleczania ludzi przez ideologię gender i nielegalnych imigrantów, okradających USA. Ks. @KramerGrzegorz porównuje ją natomiast do proroka Boga. Czy ksiądz POPIERA kastrowanie dzieci i niszczenie narodów?

— pyta Krysiak.

I proszę księdza: niech ksiądz nie zasłania się współczuciem, jak robi to cosplayerka nazywająca się „biskupką”.Trans aktywiści wszak boją się, jak mówi „biskupka”, bo Trump zamierza zakazać im okaleczania dzieci w imię gender. Po której stronie jest ksiądz @KramerGrzegorz?

— dodaje w kolejnym wpisie.

Na ideologiczne zabarwienie „kazania” zwrócił uwagę ks. Daniel Wachowiak.

Ta heretyczka, którą niektórzy zwą „biskupem” wygłosiła dziś w waszyngtońskiej katedrze, w obecności prezydenta i vice prezydenta, moralizatorskie kazanie o politycznej i zideologizowanej barwie. Bełkot odchodzącego wokizmu.

— napisał.

Czy stosowne było „wbijanie szpili w prezydenta w trakcie mszy”?

Inni komentatorzy, jak np. Tomasz Winiarski, dziennikarz piszący o Stanach Zjednoczonych, zwrócili uwagę, iż mamy tu do czynienia jednak z pewną polityczną niestosownością.

Podczas nabożeństwa inauguracyjnego, Mariann Budde, pani biskup episkopalna Waszyngtonu, zwróciła się bezpośrednio do prezydenta Donalda Trumpa o okazanie miłosierdzia społeczności LGBTQ+ i nieudokumentowanym migrantom. Czy nikt nie mógł tego dopilnować, żeby nabożeństwo prowadziła osoba, która nie będzie atakowała Trumpa? Nikt nie sprawdził poglądów tej pani? Coś takiego nie powinno mieć miejsca! Takie wbijanie szpili w prezydenta w trakcie mszy, to zachowanie wysoce niestosowne.

Katolicki dziennikarz i bloger Mateusz Ochman postanowił nieco odwrócić sytuację. Z jakim odbiorem spotkałoby się takie „kazanie”:

Panie prezydencie, miliony ludzi zaufały panu i, jak powiedział pan wczoraj całemu krajowi, poczuł pan opatrznościową rękę kochającego Boga. W imię naszego Boga, proszę pana o okazanie miłosierdzia dzieciom w naszym kraju, które żyją dziś w zagrożeniu. Są wśród nas dzieci poczęte, pochodzące z różnych narodowości, kultur i religii. Dorastają w łonach matek demokratów, republikanów i osób niezależnych. One nie mogą jeszcze mówić, ale każde z nich ma prawo do życia, które dziś jest niepewne.

Jak „pani ksiądz” chciała „wymienić Trumpa” już w 2020 r.

Dodajmy, iż „pani biskup” jest już znana ze swoich poglądów politycznych, głównie w Stanach Zjednoczonych. „Biskupem” Waszyngtonu była już w 2020 r.. Oprócz środowisk LGBT+ aktywnie wspierała m.in. protesty „Black Lives Matter”.

Odpuśćmy sobie przekonywanie prezydenta Trumpa. Trzeba po prostu wymienić prezydenta Trumpa

— mówiła wówczas w rozmowie z dziennikarką.

Zaraz, zaraz. Czy w takim razie nie jest to klasyczna sytuacja „mieszania się kościoła do polityki”? Gdzie są wszyscy ci, którzy chcieli „opiłowywać katolików” w Polsce? prawdopodobnie ronią łezki wzruszenia nad „kazaniem” pani „biskup”. Swoją drogą to szokujące, iż tak wielu ludziom przez cały czas trzeba tłumaczyć, iż polityka to nie pensjonarskie wzruszenia, tylko m.in. dbałość o dobro wspólne, także, a może choćby przede wszystkim – o dobro obywateli swojego kraju i ludzi, którzy danego polityka wybrali. Kościół natomiast, niezależnie od wyznania, powinien przy takich okazjach, jak inauguracja, szukać tego, co łączy, a nie dzieli. A manipulacyjne, ideologiczne „kazania” pogłębiają podziały.

aja/X

Idź do oryginalnego materiału