Synodalna reforma Kościoła w Polsce i nowa odpowiedź na wykorzystywanie seksualne przez duchownych: to tematy, które zdominowały zebranie biskupów. Rozmawiano też o ideologicznej ofensywie Barbary Nowackiej. Co postanowili biskupi?
19 lipca zakończyło się 399. zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski. Hierarchowie rozmawiali o szeregu zagadnień, ale według komunikatów medialnych obrady zdominowały dwie kwestie – Synod o Synodalności oraz przestępstwa seksualne popełniane przez duchownych. Do tego dochodzi rosnący problem działań Barbary Nowackiej, która próbuje przekształcić polską szkołę w kluczu lewicowej ideologii.
Reformy synodalne w Polsce
W sprawie Synodu o Synodalności nie podjęto żadnych jawnych decyzji. Biskupi zgodzili się co do konieczności przebudowania funkcjonowania samej Konferencji Episkopatu Polski, tak, żeby jej organy były bardziej „synodalne”. Powołano się na konstytucję apostolską papieża Franciszka „Praedicate Evangelium”, która zreformowała działanie Kurii Rzymskiej. Tu mamy poważny problem. Dlaczego? Bo „Praedicate Evangelium” doprowadziła w Watykanie do nieoczywistych zmian. Jeszcze w 2021 roku było możliwe, by Kongregacja Nauki Wiary wydała w tak ważnej sprawie jak błogosławienie par LGBT decyzję opartą po prostu na Tradycji Kościoła, nie uwzględniając specyficznej optyki papieża Franciszka. Po reformie jest zupełnie inaczej. Franciszek umieścił na czele odnowionej „Dykasterii Nauki Wiary” swojego rodaka kardynała Victora Fernándeza, a ten bez żadnych konsultacji z resztą Kościoła odwołał decyzję z 2021 roku i wydał zgodę na błogosławienie par LGBT, doprowadzając do potwornego kryzysu w Kościele. o ile tak wygląda „synodalność” po „Praedicate Evangelium”, to doprawdy nie wiem, co mają oznaczać reformy w KEP.
Czy chodzi po prostu o szersze włączenie świeckich w prace KEP w związku z oficjalnie propagowanym celem synodalności? Tego nie ujawniono. choćby o ile właśnie tak miałoby być, trzeba pamiętać o jednym: na świecie w różnych organach tego rodzaju zasiadają często silnie „sklerykalizowani” świeccy, to znaczy ludzie powiązani organizacyjnie i finansowo z instytucjami kościelnymi, zależni od biskupów i przez to w gruncie rzeczy pozbawieni własnego zdania. Zobaczymy jednak, co naprawdę zrobi KEP. Mam nadzieję, iż odbędzie się niedługo konferencja prasowa, na której będzie można uzyskać konkretne i szczegółowe informacje o planach reform.
W kwestii zmian synodalnych na zebraniu Episkopatu podkreślono jeszcze obligatoryjny charakter rad diecezjalnych i parafialnych. To większy konkret, ale…
Takie rady już istnieją w Polsce, choć nie wszędzie; często są zresztą mocno pozorne. Na przykład: co to za „obowiązkowa rada”, którą w całości powołuje proboszcz, a w razie sprzeczności zdań po prostu wymienia jej członków? W diecezji warszawsko-praskiej opracowano w tym roku nowy statut rad parafialnych, wskazując na ich hybrydowy charakter: część członków pochodzi z nominacji proboszcza, część z wyboru.
Organizacja rzetelnych i mających autentyczny sens wyborów do takiej rady nie jest jednak rzeczą prostą ani przede wszystkim oczywistą w sytuacji, w której wcześniej podobnych rzeczy nigdzie nie było. Stąd można mówić tylko o bardzo początkowym procesie zmian.
Można powiedzieć nieco humorystycznie, iż jest możliwe, iż zanim w Kościele katolickim w Polsce zakorzeni się demokratyzacja struktur diecezjalnych i parafialnych, w świecie politycznym demokracja będzie już przeżytkiem. Może to zresztą i lepiej?
Problem wykorzystywania seksualnego
W komunikacie KEP podano też, iż biskupi wysłuchali sprawozdania z prac nad tworzeniem specjalnej „komisji ekspertów”, która ma zajmować się problemem wykorzystywania seksualnego w Kościele katolickim w Polsce. Znowu: trudno powiedzieć na ten temat cokolwiek konkretnego, bo projekt dokumentu jest dopiero w fazie konsultacji z prawnikami w KEP.
Biskupi spotkali się dodatkowo z reprezentantami osób tzw. skrzywdzonych – za zamkniętymi drzwiami. Publicznie podano tylko kilka ogólnych stwierdzeń, o „merytorycznej rozmowie”, „serdeczności”, „współpracy” i „poruszeniu na poziomie serca”. Co ma z tego wynikać, zupełnie nie wiadomo.
Zwracam jednak przy tej okazji uwagę na zasadniczy problem, z którym mierzył się Kościół katolicki w innych krajach.
Sprawa tzw. skrzywdzonych jest bardzo łatwo i chętnie wykorzystywana przez środowiska progresywne do formułowania postulatów na rzecz przeprowadzenia w Kościele doktrynalnej, moralnej i dyscyplinarnej rewolucji. Świadkami tego jesteśmy przede wszystkim w krajach germańskich, ale częściowo również w przestrzeni anglosaskiej.
W Niemczech próbuje się nadać tzw. skrzywdzonym wręcz teologiczne znaczenie, przekonując – nieco rzecz upraszczając – iż przemawia przez nich Duch Święty i postulaty, które formułują, powinny być traktowane jako zadane Kościołowi przez Boga.
Nie sądzę, żeby w Kościele katolickim w Polsce silna była podobna perspektywa; niemniej jednak powoływanie jakiejś rady czy komisji osób tzw. skrzywdzonych wiąże się z ryzykiem nadania tej grupie nieproporcjonalnego znaczenia. W efekcie może dojść do sugerowania jakichś strukturalnych reform, które miałyby odpowiadać wcale nie na autentyczne problemy Kościoła, ale raczej ogólne patologie społeczne ostatnich dziesięcioleci.
Kościół jest zawsze dzieckiem swoich czasów i przeważająca ilość istniejących w nim problemów odzwierciedla te same problemy w społeczności świeckiej. Pedofilia i ukrywanie sprawców? Tak było! A jak było w świecie polityki, kultury i sztuki? Wrażliwość współczesnych na przypadki wykorzystywania seksualnego już się zmieniła; wprowadzanie dziś radykalnych reform organizacyjno-strukturalnych może w gruncie rzeczy sprowadzać się do sztucznego konstruowania kolejnych problemów.
Mnie bardziej interesuje walka z homoseksualną kliką, która w wielu miejscach Kościoła katolickiego w Polsce rozpanoszyła się do tego stopnia, iż duchowni organizują sobie orgie z ofiarami śmiertelnymi. O tym jednak – cisza.
Ideologiczna rewolucja Barbary Noawckiej
Biskupi rozmawiali również na tematy edukacyjne. Chodzi o dwie sprawy: lekcje religii w szkole oraz tzw. edukację zdrowotną. W tej pierwszej sprawie, jak wiadomo, trwa ostry spór z rządem i przeciąganie liny. Z mojej perspektywy jest w dużej mierze jałowy, bo choć wyprowadzanie religii ze szkół jest samo w sobie niedobre, to jednak o wiele ważniejszym pytaniem niż o wymiar godzinowy jest to dotyczące celowości katechezy i treści przekazywanych uczniom. Krótko: jeszcze wszechobecna szkolna katecheza po 30 latach dała efekt w postaci galopującej laicyzacji, to wymaga zdecydowanej wewnętrznej przebudowy. Na tym, sądzę, powinny skupić się wysiłki: jak uczynić z lekcji religii narzędzie umacniania katolickiej, zdecydowanej tożsamości.
W sprawie edukacji zdrowotnej biskupi w komunikacie przedstawili krytykę w związku z „naruszeniem obowiązującego w Polsce prawa, godzenia w prawa rodziców do decydowania o dzieciach, zagrożeniem prawidłowego rozwoju dziecka i jego dobru”. To słuszne spostrzeżenia i mam nadzieję, iż hierarchowie będą przedstawiać w sposób zdecydowany niegodziwość idei Barbary Nowackiej. Tu konieczne jest jednak przede wszystkim zmobilizowanie świeckich, którzy będą mogli twardo oddziaływać na sferę polityczną.
Podsumowując, tzw. „synodalność” pozostaje w sferze całkowitych ogólników; sprawa wykorzystywania seksualnego zmierza w kierunku tworzenia jakichś komisji, bez odwołania się do problemu lawendowej sieci wpływu; w sprawie edukacji ciężar tak czy inaczej spoczywa na przestrzeni polityki i stąd – ludziach świeckich.
Na podstawie komunikatów oficjalnych: tyle można na dziś powiedzieć o przyszłości Kościoła w Polsce po 399. zebraniu KEP.
Paweł Chmielewski