BIOGRAFIA WIELKA I ZNAKOMITA, MIMO ŻE NAPISANA W TEMPIE EKSPRESOWYM

3 dni temu

Kiedy nad Watykanem pojawia się biały dym – wiadomość o tym rozprzestrzenia się w Rzymie lotem błyskawicy. Dźwiękiem, który wtedy rozlega się zewsząd jest trzask pospiesznie zamykanych drzwi sklepów, mieszkań, restauracji i urzędów oraz tupot coraz większego tłumu zmierzającego na Plac Świętego Piotra.

Pragnienie osobistego powitania nowego Ojca Świętego i zarazem Biskupa Rzymu jest w Wiecznym Mieście potrzebą powszechną i najszczerszą a zarazem tradycją żywą od wieków. Jakąś rolę gra w niej i ciekawość tego, kto będzie nowym papieżem. Od 16 października roku 1978, kiedy to po raz pierwszy od 455 lat wybrana została głowa Kościoła nie włoskiej narodowości wiadomo też, iż konklawe zaskoczyć może decyzją, jakiej mało kto się spodziewał. Tym bardziej, iż po św. Janie Pawle Wielkim papieżami zostawali kardynałowie z Niemiec i z Argentyny. A im wybór mniej spodziewany – tym osoba wyniesiona na tron papieski rzeszom wiernych mniej znana. Stąd i oczywista ciekawość kim jest oraz jaki będzie i czym zaznaczy się nowy pontyfikat.

Okładka najobszerniejszej biografii papieża Leona XIV autorstwa Adama Sosnowskiego, z unikalnymi fotografiami Michała Klaga. Publikacja wydawnictwa Biały Kruk zawiera również historyczne opracowanie ks. Janusza Królikowskiego poświęcone papieżom o imieniu Leon.

Robert Francis Prevost do grona kardynałów dołączył niespełna rok i dziesięć miesięcy przed jego wyniesieniem na tron papieski. Siłą tego faktu dla większości katolików musiał być postacią, o której za wiele wiedzieć nie mogli. Tym bardziej taki wybór konklawe nie tylko w Rzymie, ale wśród wszystkich członków Kościoła powszechnego na całym świecie musi wzbudzać wyjątkowo duże zainteresowanie i pytań, dotyczących nowego Ojca Świętego, musi być wyjątkowo wiele. Cząstkowe na nie odpowiedzi od razu pojawiły się w bezliku przekazów medialnych. Nie są one jednak w stanie zastąpić wiedzy rzetelnej, dojrzałej, całościowej. Taką służyć może wyłącznie obszerna książka napisana przez bardzo kompetentnych ludzi. Najprawdziwszym fenomenem jest to, iż pierwsza taka publikacja ukazała się – w Polsce.

Wydawnictwo Biały Kruk przyzwyczaiło nas do tego, iż dzięki niemu ukazują się dzieła najpotrzebniejsze, zawsze świetne a do tego w niezrównanie starannej, przepięknej szacie graficznej. Teraz udowodniło też, iż potrafi wydać książkę mającą nie tylko wszystkie te walory, ale również wydać ją – w tempie ekspresowym. Nowa głowa Kościoła wyłoniona została 8 maja. A już w czerwcu ukazał się okazały, liczący ponad czterysta stron tom zatytułowany „Leon XIV. Biografia ilustrowana” autorstwa doktora Adama Sosnowskiego i księdza profesora Janusza Królikowskiego, ilustrowany fotografiami przede wszystkim Michała Klaga.

Czytając część napisaną przez Adama Sosnowskiego aż trudno dać wiarę temu, iż w czasie tak krótkim zdołał stworzyć dzieło aż tak erudycyjnej klasy. Do pewnego stopnia tajemnicę tę wyjaśnia częsta obecność autora w Rzymie. Także w czasie, gdy dokonywany był wybór, kiedy Wieczne Miasto przygotowywało się do inauguracji nowego pontyfikatu i w serii pierwszych związanych z nim wydarzeń, np. Mszy Świętych w bazylikach Rzymu. Nad wyraz pomocna być też musiała doskonała znajomość wszystkiego, z czym papiestwo się wiąże. To, iż w temacie tym autor porusza się jak przysłowiowa „ryba w wodzie” nie zmienia jednak faktu, iż w czasie jakże krótkim musiał zebrać mnóstwo informacji na temat nowego papieża. I to zebrać je w tak rozległym spectrum różnorodności, by możliwym było napisanie tej książki w sposób, za pomocą którego tytułowego bohatera czytelnicy poznają przez pryzmat aż tak wielu punktów widzenia. Żeby owoce tej pracy mogły być tak nadzwyczajne, jak lektura zawarta w tym okazałym tomie – wykonana być musiała praca wręcz tytaniczna. Jednak mimo, iż ten benedyktyński trud musiał być okupiony dużym wysiłkiem (nie uwierzę, by obeszło się bez zarywania nocy nad klawiaturą i piętrzącymi się dokumentami), książkę ta jest w czytaniu zaskakująco lekka i przyjazna. W sporej mierze jest to zasługa lekkiego stylu i tej właśnie metody, która czyni tego rodzaju książki najbardziej interesującymi. Czytając można bowiem odnieść wrażenie, iż autor od pierwszych akapitów przeobraża się w kogoś w rodzaju przewodnika po miejscach, z którymi w swym życiu związany był nasz nowy papież. Momentami opowieść tego naszego przewodnika przypomina nieco mini – wykłady krajoznawcze. Poznając dzielnicę Chicago, w której lata chłopięce spędzała dzisiejsza głowa Kościoła, poznajemy też problemy tej części Stanów Zjednoczonych, jej obyczajowy koloryt, styl życia tej akurat klasy społecznej, z której wywodzi się Robert Prevost. Oczywiście kategorią fundamentalna jest tu model życia religijnego a także edukacji, w dużej mierze polegającej na uczęszczaniu do szkół katolickich. Nie bez znaczenia jest też to, skąd przybyli do Ameryki przodkowie naszego nowego papieża, kim byli jego rodzice, jak wyglądało i jak wygląda jego życie rodzinne. Niezwykłe jest to, iż aby o tym opowiedzieć, autor zdołał sięgnąć do bezliku wypowiedzi bliższych i dalszych krewnych, kolegów, sąsiadów, przyjaciół ze studiów czy współpracowników. A wszystko to nie tylko ze skarbca wiedzy o latach spędzonych w Stanach Zjednoczonych, ale też we Włoszech i w Peru, o którym jakby przy okazji, też dowiadujemy się bardzo wiele. Dowiadujemy się wszystkiego, co naprawdę ważne. Autor oszczędza nam przy tym własnych wniosków. I bardzo dobrze, bo z przytoczonych bardzo licznych i bardzo różnych wypowiedzi to w czytelniku buduje się obraz człowieka, o którym jak najwięcej pragniemy się dowiedzieć. Nie chcąc zdradzać zbyt wielu szczegółów powiem tylko, iż jest to obraz nadzwyczaj sympatyczny, ciepły, przyjazny a zarazem – imponujący i charakterem i klasą intelektu.

Ze swojego życia pamiętam kilku papieży. W czasach Pawła VI główny przekaz mediów niemal nie uwzględniał istnienia Kościoła. W świątyniach i na katechezach ojciec święty był znany z portretów i słów zawartych w jego naukach. Był dla nas postacią serdeczną i ważną, ale siłą rzeczy – nie najlepiej znaną a może i nieco odległą. Dorośli prawdopodobnie widzieli to inaczej, ale ja w momencie śmierci Pawła VI miałem czternaście lat. I trudno, żebym wtedy zasadniczo inaczej postrzegał postać Jana Pawła I, którego pontyfikat należał do najkrótszych. To, kim dla mnie i dla milionów innych stał się Jan Paweł II, posługując się tutaj cytatem z Edwarda Stachury stwierdzę: „Nie powiem, bo nie wy – po – wiem!” Stwierdzę więc tylko, iż mnóstwo słów, myśli i wydarzeń związanych z Papieżem – Polakiem od lat, za sprawą mej pamięci, towarzyszy mi codziennie. A w czasach Benedykta XVI i Franciszka zrozumiałem, jak wielką sprawą jest kategoria tak indywidualna osobowość papieża. Jan Paweł II był niezrównanym osobowościowym gigantem. A wielki Benedykt swoją osobą dowodził, jak wielkim można być pomimo odmienności w porównaniu ze swym poprzednikiem. Jak bardzo można działać odmiennie – służąc najściślej tej samej, największej Sprawie. I jaka potęga kryje się w bogactwie takiej wartości, którą zwykle kwitujemy dwoma słowami: „personalizm chrześcijański”. A co wiem o naszym obecnym papieżu po pierwszych miesiącach jego pontyfikatu a przede wszystkim (absolutnie przede wszystkim!) dzięki książce doktora Adama Sosnowskiego i księdza profesora Janusza Królikowskiego? Otóż wiem jedno: Duch Święty skutecznie natchnął uczestników ostatniego konklawe. Wybór został dokonany doskonale. Szczerze się cieszę, iż bohater książki, o której teraz piszę, został naszym papieżem!

Często pierwszą częścią odpowiedzi na pytanie o to, jakim będzie nowy papież, jest wybierane przez niego imię. Świetnie pamiętam, jak Karol Wojtyła o imionach Jan i Paweł mówił, iż są to imiona jego wielkich poprzedników. Nie inaczej motywował swój wybór kardynał Ratzinger i otwarcie kardynał Bergolio też stwierdzał, dlaczego pragnie być znany jako Franciszek. A co oznaczało będzie w tym pontyfikacie imię Leon? Znów najlepszym tropem zmierzającym ku wyjaśnieniu tej zagadki jest biografia wydana przez Białego Kruka. Ksiądz profesor Janusz Królikowski przedstawia bowiem wszystkich imienników Leona XIV – od Leona I wielkiego, który bez wątpienia był jedną z najwybitniejszych papieży czasów starożytnych po Leona XIII – wielkiego odnowiciela religii i chrześcijańskiej cywilizacji. Przypuszczać można, iż właśnie ten z Leonów – jest najważniejszym dla naszego nowego papieża. Bez wątpienia oznaczałoby to wyzwanie ogromne. I od razu nasuwające się też retoryczne pytanie: Czyż nie najbardziej potrzebujemy dziś kogoś właśnie takiego?

„Leon XIV. Biografia ilustrowana” to księga wręcz kipiąca szalenie potrzebną nam wiedzą, ale też księga pełna przyczynków do głębokiej refleksji. Jest to więc jedno z tych dzieł, do których sięgało będzie się często. Na pewno czynić tak będą wszyscy, dla których ważna jest sprawa teraźniejszości i przyszłości Kościoła. Co zarazem przecież znaczy: sprawa teraźniejszości i przyszłości naszego świata.

Artur Adamski

Idź do oryginalnego materiału