Biogazownie chcą ominąć kolejkę po przyłącze do sieci

2 dni temu
Zdjęcie: Biogazownie rolnicze w Polsce - dane po 2024 r.


Pierwsza rolnicza terawatogodzina w historii

W 2024 r. biogazownie rolnicze w Polsce po raz pierwszy przekroczyły symboliczny próg 1 TWh wyprodukowanej energii elektrycznej. Osiągnięcie tego wyniku zajęło blisko 20 lat, bo tyle minęło od uruchomienia pierwszej takiej instalacji.

Oczywiście 1 TWh nie jest imponującym wynikiem, biorąc pod uwagę ogólną produkcję energii w Polsce na poziomie prawie 170 TWh. Mimo wszystko trzeba jednak pamiętać, iż biogazownie - podobnie jak energetyka wodna i geotermia - pracują niezależnie od pogody, a przy tym utylizują odpady. Z kolei powstały w biogazowniach poferment to naturalny i tani nawóz.

Niemniej jest ich kilka biorąc pod uwagę skalę polskiego rolnictwa oraz przemysłu spożywczego, które należą do największych w Europie. Na koniec 2024 r. w eksploatacji znajdowało się 179 biogazowni rolniczych - o 17 więcej niż rok wcześniej, a ich łączna moc sięgnęła ponad 167 MW.

W ten sposób podtrzymano więc średnie tempo przyrostu w ostatnich latach, wynoszące kilkanaście nowych obiektów rocznie. Zatem nie jest ono imponujące i przy utrzymaniu takiej dynamiki osiągnięcie kolejnego, symbolicznego progu 2 TWh wyprodukowanej energii może zająć kolejną dekadę.

Czego brakuje, aby to tempo zwiększyć? Pierwsze na myśl przychodzą pieniądze, ale te w dużej ilości pojawiły się już za sprawą finansowanego z Funduszu Modernizacyjnego programu „Energia dla wsi” o wartości 1 mld zł.

Pierwszy nabór ruszył w styczniu 2023 r. i zakończył się w lutym 2024 r. Okazało się, iż program został całkowicie zdominowany przez biogazownie, a wartość złożonych wniosków niemal dwukrotnie przebiła budżet. Zsumowana moc zainstalowana projektów biogazowych ubiegających się o wsparcie wyniosła 41,25 MW. Natomiast dla pozostałych dwóch dopuszczonych technologii, fotowoltaiki i elektrowni wodnych, kolejno 2,9 MW oraz 0,17 MW.

Szybko zapowiedziano więc, iż łączna wartość programu zostanie zwiększona do 3 mld zł, aby można było odpowiedzieć na to zainteresowanie oraz ogłosić kolejny nabór.

Są pieniądze, ale nie ma przyłączy

W połowie minionego roku okazało się, iż tempo rozpatrywania wniosków i podpisywania umów z beneficjentami jest dalekie od oczekiwań.

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej tłumaczył to m.in. kwestiami formalnymi, dbałością o procedury czy też... obciążeniem wnioskodawców pracami polowymi. Branża biogazowa wskazywała natomiast, iż Funduszowi brakuje pracowników do obsługi programów. Więcej o tym pisaliśmy w artykule pt. Miliardowy program wsparcia OZE ostro przyhamował.

Wówczas, czyli w sierpniu 2024 r., wartość zawartych umów o dofinansowanie inwestycji z programu "Energia dla Wsi" wynosiła ponad 150 mln zł. w tej chwili jest to ok. 325 mln zł, więc tempo rozdzielania środków wciąż nie zachwyca. Ponadto znacząca większość zawieranych umów dotyczy mikrobiogazowni o mocach rządu kilkudziesięciu kilowatów, a nie większych instalacji.

Produkcja biogazu rolniczego i wytworzone z niego energii elektrycznej.

Od lutego trwa też kolejny nabór wniosków, który potrwa do grudnia. Trudno jednak oczekiwać, aby licznik zawieranych umów mocno przyspieszył. W czym zatem może jeszcze tkwić problem? W marcu odbyło się połączone posiedzenie senackich komisji gospodarki oraz rolnictwa, gdzie przedstawiciele branży tę szerszą diagnozę już przedstawili.

Lech Gryko, Zielonej Energii Michałowo, przewrotnie stwierdził wówczas, iż choćby cieszy się z trwającego już od dwóch lat rozpatrywania wniosku przez NFOŚiGW, bo wciąż nie udało mu się uzyskać warunków przyłączenia do sieci.

- Dojdziemy do 3 mld zł, ale to są pieniądze, na które będzie można tylko popatrzeć. (...) Pieniądze są, nie ma problemu z finansowaniem biogazowni, jest jednak problem z warunkami przyłączeniowymi - mówił prezes Gryko o programie "Energia dla Wsi".

Resort rolnictwa chce mocy dla biogazu

Na tym samym posiedzeniu Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi, wskazywał jako rozwiązanie dla tego problemu zagwarantowanie 2 GW mocy przyłączeniowych dla biogazowni rolniczych. Tak, aby nie musiały się ustawiać w tej samej kolejce co dziesiątki gigawatów projektów fotowoltaicznych czy wiatrowych.

Resort rolnictwa składał też poprawki do nowelizacji ustawy offshorowej (UD162) oraz sieciowej nowelizacji Prawa energetycznego (UC84), w których proponował "zagwarantowanie wydawania warunków przyłączenia instalacji do sieci do momentu osiągnięcia w ramach poszczególnych technologii mocy do 2000 MW".

Zobacz więcej: Duże zmiany w przyłączeniach do sieci. Jest projekt nowelizacji

- Biogazownie rolnicze oraz małe elektrownie wodne jako stabilne i przewidywalne źródła energii odnawialnej powinny stać się bazowym elementem miksu energetycznego Polski. W perspektywie kilku lat, powinny przejmować miejsce elektrowni opartych na paliwach kopalnych. W związku z powyższym należy stworzyć optymalne warunki sprzyjające rozwojowi tych instalacji - oceniał resort rolnictwa.

Biuro prasowe Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, pytane przez WysokieNapiecie.pl o ten temat, podkreśliło, iż "resort rolnictwa chce, aby biogazownie rolnicze nie były obarczane skutkami destabilizacji sieci elektroenergetycznych wywoływanymi przez inne zależne od warunków meteorologicznych instalacje OZE".

- Budowanie bezpieczeństwa energetycznego wymaga uwzględnienia stabilnych źródeł wytwarzania energii z OZE działających w podstawie. Dlatego konieczne są również zmiany obecnych zasad, w tym zasad wsparcia, aby zapewnić możliwość funkcjonowania również tych źródeł OZE, które stabilizują prace sieci elektroenergetycznych - podkreśliło.

- Nasze dotychczasowe szacunki, oparte jedynie na surowcach z rolnictwa wskazują na możliwość pozyskania ponad 7,8 mld m sześc. biogazu rolniczego rocznie (ok. 2000 MW). Przy uwzględnieniu surowców pochodzących z przetwórstwa rolno-spożywczego, istniejący potencjał może być choćby dwukrotnie większy - wskazało biuro prasowe MRiRW.

Natomiast Ministerstwo Klimatu i Środowiska, pytane przez nasz portal o uwagi składane przez resort rolnictwa, odpowiedziało, iż ogółem w ramach konsultacji publicznych projektu UC84 wpłynęły uwagi o łącznej objętości ponad 700 stron.

- w tej chwili w MKiŚ trwa proces analizy i oceny przesłanych propozycji, w tym również tych dotyczących wprowadzenia dodatkowych preferencji dla biogazowni rolniczych. Na tę chwilę trudno jednak ocenić, które ze zgłoszonych rozwiązań i w jakim zakresie zostaną przyjęte - stwierdziło biuro prasowe MKiŚ.

Dodało też, iż resort klimatu w projekcie UC84 zaproponował rozwiązanie, dotyczące wyłączenia z obowiązku sporządzania ekspertyzy wpływu na system elektroenergetyczny biogazowni przyłączanych do sieci o napięciu niższym niż 110 kV.

- Warunkiem skorzystania z takiej możliwości byłoby zobowiązanie się podmiotu do działania zgodnie z harmonogramem pracy uzgodnionym z przedsiębiorstwem energetycznym, uwzględniającym potrzebę dopasowywania się do potrzeb systemu elektroenergetycznego - wskazało MKiŚ.

Na razie biogazowniom wystarczy choćby 500 MW

Ministerstwo Rolnictwa oczekuje zagwarantowania dla biogazowni rolniczych 2000 MW mocy przyłączeniowych, ale samą branżę zadowoliłaby znacznie mniejsza wartość, co też akcentowała na wspomnianym wcześniej marcowym posiedzeniu komisji senackich.

- Chcielibyśmy, aby dla biogazowni rolniczych zarezerwować docelowo do 500 MW mocy przyłączeniowych na terenie całego kraju - podkreśla Przemysław Krawczyk, prezes budującej biogazownie spółki agriKomp Polska oraz członek Rady OZE przy Konfederacji Lewiatan, w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl.

Jak dodaje, nie jest to dużo patrząc na cały Krajowy System Elektroenergetyczny, ale bardzo dużo dla potencjalnego rozwoju biogazowni rolniczych - prawie trzykrotnie więcej od w tej chwili zainstalowanych mocy. Ponadto skala 500 MW jest niewielka na tle całego kraju w kontekście planowanych inwestycji w sieci, a także prowadzonego przez operatorów procesu uwalniania mocy, blokowanych dotychczas przez nierealizowane umowy przyłączeniowe.

Fot. KOWR

- Wcześniej trochę podobnej rezerwacji dokonano już na potrzeby morskiej energetyki wiatrowej, co było oczywiście łatwiejszym zadaniem, gdyż było determinowane to położeniem inwestycji na Bałtyku. W przypadku biogazowni rolniczych taka rezerwacja mogłaby następować jedynie dla projektów, dla których wydane zostałyby przez starostwa powiatowe pozwolenia na budowę instalacji, a więc już dla zaawansowanych projektów - tłumaczy Krawczyk.

- Wydając takie pozwolenie starostwo automatycznie zawiadamiałoby działającego na tym terenie operatora systemu dystrybucyjnego o potrzebie rezerwacji mocy przyłączeniowej dla biogazowni rolniczej w danej lokalizacji. To jest więc fundamentalna różnica, gdyż nie powoduje tworzenia “pustych”, niewykorzystywanych rezerw mocowych, a ogranicza się tylko do miejsc, gdzie projekt może powstać bardzo szybko, np. w ciągu roku - wyjaśnia.

Rolniczy stabilizator KSE

Branża biogazowa liczy, iż uda się uzyskać sieciowe preferencje z uwagi na pozytywny wpływ, który mogą mieć te instalacje na pracę KSE. O takiej roli pisaliśmy chociażby przez rokiem w artykule pt. Biogazownie mogą stabilizować system, ale droga ku temu daleka.

Przemysław Krawczyk w tym kontekście wskazuje na koncepcję biogazowni semi-szczytowych - takich, które akceptują inny profil wytwarzania energii. Zamiast pracy przez 24 godziny na dobę z pełną mocą - tak, jak to mają w zwyczaju tradycyjne, już istniejące instalacje - obiekty takie przygotowują się na pracę w reżimie pracy nocnej, gdzie ryzyko cen ujemnych oraz redysponowania jest najmniejsze.

- Aby wykorzystać cały potencjał biogazu oraz osiągnąć wymagany do rentowności próg produkcji energii elektrycznej, takie instalacje byłby zaopatrzone w dodatkową jednostkę kogeneracyjną. Obrazując: skoro pracowałyby połowę czasu w ciągu doby, to pozostałą część dnia produkowałyby energię elektryczną ze zdwojoną mocą - wskazuje Krawczyk.

- Biogazownia tradycyjna o mocy 500 kW wytwarzałaby więc tyle samo energii elektrycznej co biogazownia semi-szczytowa o mocy 1 MW. Istotne jest to, aby w tym przypadku instalacje semi-szczytowe nie były w żaden sposób dyskryminowane. Przykładowo chodzi o zachowanie przywileju w postaci braku konieczności uzyskania decyzji środowiskowej, co przysługuje instalacjom do 500 kW - dodaje.

Wydane odmowy warunków przyłączenia do sieci dystrybucyjnej w podziale na źródła. Fot. URE

W jego opinii biogazownie semi-szczytowe to jedno z rozwiązań, obok magazynów energii, które może bilansować inne źródła OZE, a jednocześnie łagodzić wahania cen na rynku energii. Biogazownie (w tym semi-szczytowe) mogą też ograniczyć skalę inwestycji w elektrownie gazowe konieczne do bilansowania KSE.

- Projekt nowelizacji Prawa Energetycznego (UC84), nad którym w tej chwili toczą się prace, skupia się przede wszystkim na uporządkowaniu procesu przyłączeniowego. Dlatego chcemy wykorzystać te prace do dyskusji, jak w tym lub innych aktach prawnych uregulować proces przyłączeniowy dla biogazowni - zaznacza Krawczyk.

- Polskie Sieci Elektroenergetyczne, jako podmiot odpowiedzialny za KSE, są pozytywnie nastawione do rozwoju stabilnych źródeł odnawialnych, czyli elektrowni wodnych i biogazowni - w tym rolniczych, oraz do instalacji odgazowania składowisk odpadów biodegradowalnych, które dają szansę na zwiększenie elastyczności systemu - podkreśla.

Co na to operatorzy?

Maciej Wapiński, rzecznik PSE, odnosząc się do tematu stwierdził, iż z punktu widzenia systemu elektroenergetycznego biogazownie rolnicze mogą funkcjonować jak małe jednostki gazowe, a więc zapewniać moc dyspozycyjną oraz świadczyć usługi systemowe.

- Jednak ze względu na ich niewielką moc oraz przyłączanie na poziomie sieci dystrybucyjnych, będą one miały znaczenie przede wszystkim lokalne. Potencjalnie mogą mieć istotne znaczenie przy tworzeniu tzw. lokalnych obszarów bilansowania - przekazał nam Wapiński.

Katarzyna Zalewska-Wojtuś, dyrektor biura Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej, wskazała natomiast, iż dystrybutorzy dostrzegają zdolność biogazowni rolniczych do elastycznej pracy i bilansowania systemu - zwłaszcza w godzinach, gdy znacząco wzrasta wytwarzanie energii z fotowoltaiki.

Podkreśliła też, iż rozwiązania wprowadzone w 2023 r. tzw. specustawą biogazową przewidują ułatwienia dla takich instalacji, m.in. skrócone terminy wydania warunków przyłączenia oraz odrębne podejście do instalacji realizowanych w formule spółdzielni energetycznych.

Ponadto - jak dodała - wprowadzone w Prawie energetycznym zmiany, w tym możliwość przyłączania biogazowni z harmonogramem pracy (co najmniej 12 godzin na dobę), pozwoliły znacząco zwiększyć liczbę wydawanych warunków przyłączenia.

- W praktyce operatorzy często wyznaczają dłuższy czas pracy - do 17 godzin dziennie w okresie jesienno-zimowym oraz 14 godzin w okresie letnim - co dodatkowo zwiększa efektywność tych źródeł. Z danych zebranych przez czterech największych operatorów sieci dystrybucyjnych (OSD) wynika, iż w 2024 roku zdecydowana większość wniosków o warunki przyłączenia, w których zadeklarowano gotowość do ograniczania mocy zgodnie z harmonogramem, zostało rozpatrzonych pozytywnie - przekazała Zalewska-Wojtuś portalowi WysokieNapiecie.pl.

Operatorzy systemów dystrybucyjnych w Polsce w 2023 r.

Operatorzy uważają, iż ewentualne, dalsze ułatwienia mogłyby w ocenie pójść w kierunku ustawowego zwiększenia liczby godzin w ciągu doby, w których możliwe jest wprowadzanie energii elektrycznej do sieci - z 12 do np. 17 w okresie od września do marca i 14 w okresie od kwietnia do sierpnia, kiedy znacząco wzrasta wytwarzanie energii z fotowoltaiki.

- Z dużą ostrożnością OSD podchodzą natomiast do pomysłu wprowadzenia rezerwacji mocy przyłączeniowych na rzecz biogazowni. W przypadku instalacji o lokalnym, rozproszonym charakterze - takich jak biogazownie rolnicze - takie rozwiązanie jest w praktyce trudne do zastosowania i mogłoby skutkować nieuzasadnionym uprzywilejowaniem jednego rodzaju źródeł kosztem innych technologii - wskazała dyrektor PTPiREE.

- Opowiadamy się za dalszym dialogiem w zakresie rozwinięcia rozwiązań prawnych, które umożliwią efektywne przyłączanie i eksploatację biogazowni, z uwzględnieniem rzeczywistych możliwości technicznych pracy sieci oraz podstawowych obowiązków OSD wobec odbiorców - podsumowała.

Ile potrzeba na to kasy?

Na koniec warto wspomnieć jeszcze trochę o realiach finansowych związanych z eksploatacją i budową biogazowni rolniczych. Przemysław Krawczyk zwraca uwagę, iż coraz więcej biogazowni będzie wpadało w system Feed-in Premium (FIP).

- Dlatego choćby instalacje, które otrzymują warunki przyłączeniowe na pracę 24-godzinną będą musiały zmienić swój profil pracy, gdyż zmusi je do tego ekonomia w godzinach z niskimi, a zwłaszcza ujemnymi, cenami energii. Biogazownia do osiągnięcia rentowności musi pracować rocznie przez 80-90 proc. czasu, więc jeżeli przez 12 godzin dziennie nie będzie wytwarzać energii, to przez kolejne 12 godzin będzie musiała to robić ze zdwojoną mocą - wyjaśnia prezes.

- w tej chwili większość wydawanych warunków przyłączenia biogazowni do sieci przewiduje 12-godzinny, gwarantowany czas pracy - choćby w miesiącach, gdy generacja z fotowoltaiki nie stanowi dużego udziału w KSE. Jednocześnie z 500 do 200 kW obniżono w ustawie o OZE próg dla instalacji, które mogą być objęte systemem feed-in tariff (FIT) - dodaje.

Koszt budowy klasycznej biogazowni kogeneracyjnej o mocy 500 kW, pracującej w trybie 24-godzinnym, to według Krawczyka w tej chwili ok. 18-21 mln zł - w zależności od substratów, czyli surowców używanych w instalacji.

Biogazownie semi-szczytowe potrzebują natomiast budowy dodatkowego magazynu na biogaz, w którym będzie on gromadzony w czasie, gdy energia nie jest produkowana. Ponadto potrzebny jest też dodatkowy układ kogeneracyjny, który podwoi podstawową moc biogazowni.

- W nowym miksie energetycznym może być coraz ciężej znaleźć miejsce dla biogazowni pracujących w modelu 24-godzinnym, który był stosunkowo tani pod kątem inwestycji. Dodatkowy kogenerator to koszt ok. 3 mln zł, a magazyn energii i kocioł grzewczy to łącznie ok. 2 mln zł - wylicza.

- Niemniej systemowo korzyść jest istotna, gdyż biogazownie pracując w ramach swojej oddzielnej cenie gwarantowanej, uwzględniającej koszty inwestycji, mogą stabilizować KSE. W rachunku ciągnionym, mimo wyższej ceny energii, wydaje się to być mimo wszystko korzystne rozwiązanie, biorąc pod uwagę koszty rynku mocy dla elektrowni gazowych - w tym aukcji dogrywkowych. Zwłaszcza, iż podstawowym zadaniem biogazowni rolniczych jest utylizacja odpadów - uważa prezes.

Odmowy przyłączeń do sieci w latach 2020-2024. Fot. URE

Obecnie cena referencyjna dla biogazowni rolniczych poniżej 0,5 MW mocy, wytwarzających energię elektryczną w wysokosprawnej kogeneracji, wynosi 1025 zł za MWh.

- Według naszych wyliczeń, dla biogazowni semi-szczytowych cena referencyjna powinna być wyższa o jakieś 20 proc. - po uwzględnieniu wyższych kosztów inwestycyjnych i operacyjnych takich instalacji. Niemniej jednak patrząc na notowania cen energii na TGE, koszty systemowe związane z wyrównaniem salda ujemnego byłyby niższe niż dla biogazowni pracujących 24 godziny na dobę. Jest tak, gdyż obserwuje się zjawisko wzrostu cen rynkowych w godzinach popołudniowych - mówi Krawczyk.

- Biogazownia o mocy zainstalowanej 1 MW, choćby jeżeli pracuje tylko 12 godzin, to i tak potrzebuje tyle samo substratu co biogazownia o mocy 0,5 MW, która pracuje przez 24 godziny. Niestety cena referencyjna dla tej pierwszej jest niższa, choć systemowo może pełnić bardzo pożyteczną rolę, pracując w godzinach, w których brakuje energii z fotowoltaiki - wyjaśnia.

Podsumowując zaznacza również, iż biogazownie semi-szczytowe to dodatkowa opcja, a nie rozwiązanie mające całkowicie zastąpić biogazownie rolnicze pracujące w trybie 24-godzinnym.

- W niektórych przypadkach, jak np. mniejszych instalacjach, zwłaszcza poniżej 400 kW, lub instalacjach odpowiadających za dostawy ciepła, nie będzie możliwa zmiana profilu pracy ze względów technologicznych i biologicznych - konkluduje Przemysław Krawczyk.

Idź do oryginalnego materiału