Rok pracy Szymona Hołowni jako marszałka Sejmu przyniósł większą otwartość dla mediów i zmiany w regulaminie izby. Nie wszystkie jego zapowiedzi udało się jednak zrealizować – przez cały czas nierozwiązana pozostaje m.in. kwestia tzw. kilometrówek.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podczas bloku wieczornych głosowań w Sejmie w Warszawie, 06.11.2025. Fot. PAP/Paweł SupernakW piątek około godz. 17.30, przed rozpoczęciem bloku głosowań w Sejmie, Szymon Hołownia podziękował zgromadzonym na sali plenarnej posłom za dwa lata, kiedy pełnił on funkcję marszałka.
Pierwszego dnia po tym, jak Szymon Hołownia został marszałkiem Sejmu, z ulicy Wiejskiej zniknęły barierki. Stały tam przez prawie cały czas rządów PiS i skutecznie odgradzały budynek Sejmu od przechodniów. Dziennikarze znów mogli swobodnie chodzić tzw. korytarzem marszałkowskim – wcześniej był on dla nich całkowicie zamknięty. Zniknęła też słynna kotara zasłaniająca drzwi do gabinetu marszałka. Miała ukrywać, kto tam wchodzi, choć z dalszej odległości i tak dało się to bez trudu zauważyć.
Nowy marszałek wprowadził też zwyczaj regularnych konferencji prasowych, na których starał się odpowiadać na większość pytań dziennikarzy. Odbywały się one nie tylko przed posiedzeniami Sejmu, ale też przy różnych innych okazjach. Hołownia chętnie udzielał komentarzy również spontanicznie – gdy po prostu spotkał dziennikarzy na sejmowym korytarzu. Media nie były już też zwykle usuwane spod drzwi jego gabinetu, gdy czekały na informacje po zakończonych spotkaniach.
W listopadzie 2023 r. Szymon Hołownia spotkał się z grupą dziennikarzy, którzy na co dzień pracują w Sejmie. Chciał poznać ich pomysły na to, jak uczynić gmach parlamentu bardziej otwartym i przyjaznym dla mediów. Większość z tych postulatów udało się później zrealizować – poza jednym: ponownym otwarciem sejmowych kuluarów dla dziennikarzy. Zostały one zamknięte na początku 2016 roku, gdy marszałkiem został Marek Kuchciński z PiS. Jak mówią osoby z otoczenia Hołowni, sprzeciw części posłów, którzy chcą poruszać się po kuluarach bez obecności kamer i mikrofonów, przesądził o tym, iż tego postulatu nie udało się spełnić.
Jednym ze skutków otwarcia sejmowych korytarzy dla mediów była też zmiana sytuacji Jarosława Kaczyńskiego. W czasie rządów PiS prezes partii był otaczany szczelnym kordonem ochroniarzy i Straży Marszałkowskiej, a po Sejmie poruszał się zwykle tymi przejściami, do których dziennikarze nie mieli dostępu. W obecnej, dziesiątej kadencji, Kaczyński musi chodzić tymi samymi korytarzami co inni posłowie – co oznacza, iż niemal za każdym razem spotyka się z dużym zainteresowaniem mediów.
Na przełomie 2024 i 2025 roku ponownie otwarto salę 101 w głównym korytarzu, jako salę przeznaczoną na konferencje prasowe, która została zlikwidowana jako miejsce konferencji prasowych za rządów PiS, gdy konferencje te przeniosły się do głównego holu tuż przy schodach.
– Zmiana warunków pracy dziennikarzy była dla mnie, jako byłej dziennikarki, bardzo istotna, dlatego zdecydowaliśmy się na te wszystkie zmiany – powiedziała PAP dyrektorka Biura Obsługi Medialnej Kancelarii Sejmu Katarzyna Karpa-Świderek. – Poza tym, jak dziennikarze mają komfortowe warunki do pracy, efekty ich pracy będą lepsze – dodała.
Przyznała, iż np. otwarcie sali 101, gdzie realizowane są konferencje prasowe, spowodowało, iż zarówno dziennikarze, jak i parlamentarzyści mogli występować w znacznie lepszych warunkach. – Wcześniej, przyciśnięci do balustrady w holu, nie mieli zbyt dużego komfortu – mówiła Karpa-Świderek. Poza tym, dodaje dyrektorka BOM, wszystkie konferencje w sali 101 są rejestrowane przez Kancelarię Sejmu, co nie miało miejsca w przypadku konferencji w holu. – To bardzo ważne z punktu widzenia transparentności życia politycznego – podkreśliła.
Z początkiem 2025 roku w głównym holu przy schodach utworzono natomiast miejsce jedynie dla reporterskich relacji na żywo różnych stacji telewizyjnych. Wtedy też usunięto z głównego holu stoliki zajmowane przez dziennikarzy, stawiając tam rośliny. Dziennikarskie stoliki stanęły zaś wzdłuż okien, nad wejściem głównym. Dziennikarze uzyskali więcej miejsca, ale musieli pokonać znacznie większy dystans, by dogonić szukanego posła, jeżeli ten pojawił się akurat w holu. Wyremontowano zarazem pokoik socjalny dla dziennikarzy, otwarty osobiście przez marszałka Sejmu w końcu 2024 roku.
– Gdy architekt zobaczył to miejsce pracy dziennikarzy w holu głównym, to porównał to do pustego domu, w którym już ktoś wybił pierwszą szybę i zaraz nastąpi jego kompletna degradacja – tłumaczy dyrektorka BOM. – Wydaje mi się, iż zmiany, których dokonaliśmy, zostały zaakceptowane przez dziennikarzy, choć rzadko są oni zadowoleni (śmiech) – dodała.
Doświadczeni dziennikarze sejmowi, pytani przez PAP o ocenę wprowadzonych zmian, wypowiadają się o nich na ogół pozytywnie. Małgorzata Naukowicz z Polskiego Radia zwraca uwagę na lepszy komfort pracy dzięki zwiększeniu liczby stolików, większej swobodzie poruszania się po Sejmie oraz poprawie warunków konferencji prasowych w sali 101.
– Dobrze też, iż został wyremontowany pokój 116, tzw. pokój pani Toli (dawnej, wieloletniej pracowniczki biura prasowego Kancelarii Sejmu, która tam kiedyś urzędowała – PAP). Jej duch się unosi. Można tam spokojnie zrobić sobie kawę, herbatę, podgrzać jedzenie i spokojnie zjeść – mówiła dziennikarka Polskiego Radia.
Przyznała jednak, iż z deklarowaną dostępnością marszałka bywa różnie. Na początku kadencji Hołownia był bardziej otwarty na media, z czasem jednak zaczął czasem unikać dziennikarzy. Zdarzały się też sytuacje, gdy reporterów wypraszano z korytarza marszałkowskiego – w październiku 2024 roku spotkało to reporterkę TVN24, Agatę Adamek (która nie chce wypowiadać się na temat zmian wprowadzonych przez Hołownię). Później okazało się jednak, iż przyczyną tej sytuacji były ćwiczenia pirotechniczne.
Bardziej krytycznie wobec zmian wprowadzonych przez Szymona Hołownię wypowiada się znany z kontrowersyjnych opinii Łukasz Perzyna z portalu PNP24.pl. – jeżeli chodzi o otwarcie Sejmu dla dziennikarzy, to jest, mówiąc językiem marszałka, ściema. Jest gorzej niż było za Kuchcińskiego i Witek, bo wtedy przynajmniej wszyscy byliśmy sobie równi. Takie same restrykcje spotykały wiernopoddańczych dziennikarzy PiS-owskich i gotowych doskoczyć do gardeł PiS-owcom dziennikarzy TVN, jak i tych umiarkowanych. Dziś jednak kierownictwo BOM faworyzuje jednych dziennikarzy kosztem innych – uważa Perzyna.
Jego zdaniem sukcesem marszałka jest natomiast otwarcie Sejmu na zwiedzających, w tym przede wszystkim na wycieczki szkolne, których – jak mówi – jest dziś znacznie więcej niż kiedyś. – Sejm to nie jest muzeum, ale obywatele powinni tu przychodzić. W przypadku młodzieży może to zostawić ślad na całe życie, wpłynąć na wybory życiowe i zainteresowanie polityką – podkreślił.
Znaczenie tych wycieczek dostrzegają także posłowie. Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy przyznała, iż w porównaniu z poprzednią kadencją Sejm stał się znacznie bardziej otwarty na obywateli. – Jest tłok w Sejmie, ogrom wycieczek. Na początku kadencji był Sejmflix, ale dzięki temu obywatele zaczęli się interesować, jak wygląda władza ustawodawcza i jak tu się pracuje – mówiła posłanka. – Dzięki liczbie wycieczek więcej młodych ludzi myśli o tym, iż w przyszłości chciałoby zostać politykami, co widzę także w swoim regionie – dodała Kucharska-Dziedzic.
Według danych Biura Obsługi Medialnej w ciągu ostatnich dwóch lat Sejm odwiedziło około 300 tysięcy osób.
Posłanka Lewicy zwraca też uwagę, iż drugą stroną otwartości były przypadki wpuszczania do Sejmu niewłaściwych osób.
Kontrowersyjna była obecność w Sejmie 11-letniej Sary, która udawała dziennikarkę i w 2024 roku zadawała politykom pytania w gmachu Sejmu, zaś jej ojciec to rejestrował. Po kilku spektakularnych zdarzeniach z jej udziałem, gdy m.in. Jarosław Kaczyński powiedział, iż Sejm to nie miejsce dla dzieci, w tzw. zarządzeniu „wstępowym” Marszałka Sejmu oficjalnie przesądzono, iż status dziennikarza w Sejmie mogą mieć tylko osoby pełnoletnie.
Katarzyna Karpa-Świderek przyznaje, iż zaproszenie Sary do Sejmu i początkowo BOM potraktowało jako przyjazny gest, który miał być czymś w rodzaju projektu edukacyjnego. – Zakładaliśmy, iż nie wykroczy to poza ramy grzecznościowego wejścia rodzica, który ma status dziennikarza i zabiera ze sobą dziecko, a także, iż nie koliduje to z obowiązkami szkolnymi dziecka. Jednak sytuacja rozwinęła się w ten sposób, iż skończyło się doprecyzowaniem statusu dziennikarza pracującego w Sejmie. Ponieważ prawo prasowe daje dziennikarzowi prawa, ale też nakłada na niego obowiązki, w tym zachowania tajemnicy dziennikarskiej, osoba wykonująca ten zawód musi mieć pełną zdolność do czynności prawnych, czyli musi być pełnoletnia. W międzyczasie Kancelaria Sejmu przyjęła też standardy ochrony małoletnich, które są dodatkowym uzasadnieniem dla takiej decyzji – powiedziała dyrektorka BOM. Ojciec Sary nie pogodził się z tym i skierował wobec Kancelarii Sejmu sprawę na drogę sądową, ale sąd przyznał rację Sejmowi, choć sprawa nie pozostało prawomocnie zakończona.
Co do lepszego i gorszego traktowania dziennikarzy, Karpa-Świderek przekonuje, iż czasem zdarzają się sytuacje, gdy komunikat jest kierowany do mniejszego grona, bo taka jest chociażby formuła spotkania – np. śniadanie prasowe w gabinecie marszałka, gdzie zmieści się maksymalnie kilkanaście osób. W takich jednak sytuacjach BOM stara się traktować wszystkich równo, zapewniając możliwość udziału po jednym reprezentancie każdej redakcji i to jej powierzając decyzję, kto będzie ją reprezentował. Nie jest to dla wszystkich rozwiązanie optymalne, ale często jedyne możliwe. Przed nami zresztą ostatnie takie śniadanie, zapowiedziane przez Marszałka Sejmu. Myślę nad szerszą formułą, tak by stworzyć marszałkowi możliwość podziękowania dziennikarzom za dwa lata pracy w Sejmie, której efekty relacjonowali.
Co do zmian w medialnym obrazie Sejmu, dyrektorka BOM wskazuje na rozwój w czasach marszałka Hołowni sejmowych mediów społecznościowych. Jak zaznacza, profile sejmowe na Instagramie, YouTube, Facebooku i X obserwuje prawie milion subskrybentów i liczba cały czas rośnie. W przypadku YouTube za czasów marszałka Hołowni odnotowano wzrost obserwujących z 40 tys. do 700 tys., zaś konto na X obserwuje 208 tys. osób. W kanałach tych, jak podaje dyrekcja BOM, opublikowano 540 filmów wideo, dziesiątki odsłon, a łączny czas oglądania przez wszystkich widzów wyniósł 24,5 mln godzin. Z kolei podcasty video – „Sejm nowe otwarcie”, w którym sam marszałek Hołownia oprowadzał po zakamarkach Izby – obejrzało ponad dwa miliony osób.
Istotne zmiany objęły również Regulamin Sejmu. Przyjęta w lipcu 2024 roku przez Sejm X kadencji nowelizacja wprowadziła m.in. obowiązek przeprowadzania konsultacji społecznych w przypadku poselskich i obywatelskich projektów ustaw. Umożliwiła też kierowanie do konsultacji projektów senackich i prezydenckich.
Nowe przepisy ustanowiły wymóg sporządzania deklarowanych skutków regulacji (DSR) oraz oceny skutków regulacji (OSR). Ograniczono również możliwość stosowania tzw. przyspieszonych procedur legislacyjnych – co było jednym z „kamieni milowych”, od których spełnienia uzależniono wypłatę Polsce środków z KPO.
Zmieniony regulamin nakłada ponadto obowiązek uzasadniania poprawek i udostępniania ich w Systemie Informacyjnym Sejmu, a także ogranicza działanie tzw. „zamrażarki” ustawodawczej w komisjach sejmowych.
Szymon Hołownia od początku kadencji zapowiadał, iż za jego czasów w Sejmie nie będzie „zamrażarki” projektów ustaw, które w poprzednich latach często dotyczyły inicjatyw opozycji.
Posłowie przyznają jednak, iż nie wszystkie planowane zmiany w regulaminie udało się wprowadzić. – W tej sprawie góra urodziła mysz – powiedział jeden z członków komisji regulaminowej.
Różne opinie budzi też sama kwestia likwidacji „zamrażarki”. – Podczas ostatniego posiedzenia chciałem dyskutować o ustawie o patostreamingu, ale nie ma jej w harmonogramie. To pokazuje, iż zamrażarka wciąż działa – skomentował Michał Wójcik z PiS. – Poza tym to trochę ściema, bo projekty opozycyjne i tak są odrzucane w pierwszym czytaniu – dodał.
Z kolei posłanka Anita Kucharska-Dziedzic zwróciła uwagę, iż nie udało się rozwiązać problemu karania parlamentarzystów za skandaliczne zachowania. – przez cały czas nie wiadomo, jak reagować na łobuzerkę czy wandalizm, takie jak zachowania posłów Mateckiego, Mejzy czy Brauna. To jednostkowe przypadki, ale bardzo spektakularne – powiedziała.
Nierozwiązana pozostaje też kwestia tzw. kilometrówek. – Posłowie sami wpisują, ile kilometrów przejechali w danym miesiącu i nikt tego nie weryfikuje. Wielu zaniża lub zawyża te dane, bo mogą w ten sposób zyskać choćby 50 tys. zł rocznie – powiedział dziennikarz TVN24 Grzegorz Łakomski, który zajmował się tym tematem. Dodał, iż choć marszałek Hołownia zapowiadał zmianę systemu, do tej pory to nie nastąpiło.
W lutym 2024 roku wprowadzono natomiast zmiany w strukturze Kancelarii Sejmu. Powstały nowe biura: Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji, Biuro Spraw Europejskich i Współpracy Międzynarodowej oraz Biuro Obsługi Medialnej. Zlikwidowano m.in. Biuro Analiz Sejmowych, Biuro Spraw Międzynarodowych, Centrum Informacyjne Sejmu i Wydawnictwo Sejmowe (jako osobną jednostkę). Biuro Prawne i Spraw Pracowniczych podzielono na dwa odrębne: Biuro Prawne oraz Biuro Kadr i Rozwoju Zawodowego.
Piotr Śmiłowicz/PAP







![Poznajcie Superpiechurów 2025! [wideo, zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Superpiechur-Swietokrzyski-2025-35-1024x768.jpg)




