Kandydatka Nowej Lewicy na prezydenta Magdalena Biejat zapewniła w poniedziałek (10 marca) w Rzeszowie, iż jako prezydentka uporządkuje rynek kredytów hipotecznych, które w Polsce są najdroższe w Europie. Dodała, iż ich wysokie oprocentowanie jest jak pętla, która zaciska się na szyi kredytobiorców.
Biejat podczas spotkania otwartego z mieszkańcami Rzeszowa mówiła o bezpieczeństwie „dnia codziennego” Polaków, gwarantowanym przez państwo, „które działa”, w którym ludzie chcą żyć i nie muszą się go wstydzić.
Jej zdaniem, bezpieczeństwo „na co dzień” Polaków staje pod znakiem zapytania np. wtedy, gdy ktoś szuka mieszkania. Musi bowiem wybrać między wynajmem lokum na rynku prywatnym albo kredytem zaciągniętym w banku na 30 lat, na który co raz mniej osób ma szansę. Zauważyła, iż w tej chwili w Polsce średnia wartość kredytu wynosi ponad 400 tys. zł, ale ich oprocentowanie powoduje, iż są one w tej chwili najdroższe w całej Europie.
Powołała się na informację przekazaną przez swoją wyborczynię. Kobieta wzięła w banku niecałe 450 tys. zł kredytu, ale bankowi musi oddać ponad 1,2 mln zł.
– Bo choćby ten, kto ma szansę na dostanie takiego kredytu, kto zarabia wystarczająco dużo, żeby mieć zdolność kredytową, bierze sobie na szyję pętlę, która potem wisi nad nim przez lata, pętlę ukręconą przez banki z pozwoleniem państwa – stwierdziła Biejat.
Oceniła, iż ta pętla zaciska się na szyjach kredytobiorców „nie dlatego, iż musi, tylko dlatego, iż banki w Polsce wiedzą, iż mogą w nieskończoność pompować naszym kosztem swoje zyski”.
Zapewniła, iż ona proponuje państwo, które powie takim praktykom „dość”, oraz prezydentkę, która nie będzie czekać „aż rząd przestanie się bać” banków i deweloperów i sama złoży ustawę, która nałoży górny limit zysków banków na kredytach hipotecznych. Przyznała, iż banki mają prawo zarabiać, ale nie kosztem życia i bezpieczeństwa Polaków i ich dostępu do mieszkań.
Przypomniała jednocześnie, iż lewica stoi na stanowisku, iż państwo musi wspierać samorządy, zachęcać i dawać im środki na budowę mieszkań pod wynajem. Powinny to być – jej zdaniem – mieszkania na ładnych, zielonych osiedlach, mieszkania, które będą dobrej jakości, z których nikt nie wyrzuci lokatorów, gdzie swoje miejsce znajdą zarówno rodziny z dziećmi, osoby samotne, samodzielne matki czy pary z psem.
– Wiem, iż to dzisiaj brzmi jak domy ze szkła, ale ja takie osiedla widziałam. Nie w Wiedniu, nie w Berlinie, tylko w Dąbrowie Górniczej, we Włocławku. Tam, gdzie rządzą samorządowcy Lewicy i którzy już takie osiedla budują – przekonywała.
Zwróciła uwagę, iż zanim jednak takie osiedla powstaną i staną się realne dla wszystkich obywateli w całym kraju, to ludzie są skazani na rynek kredytowy. -Czas ten rynek uporządkować. (…) Dość kłaniania się bankom, dość kłania się deweloperom, dość godzenia się na zżynanie z nas ostatniej koszuli, tylko po to, żeby można było sobie amortyzować pozwy frankowiczów, słuszne zresztą. Musimy wreszcie zrobić z tym porządek – powiedziała Biejat.
Zapewniła, iż jako prezydentka nie będzie się bała uporządkowania tych spraw. – Nie będę się bała lobbystów, nie będę się bała banków, bo dla mnie to jest sprawa najważniejsza i kluczowa – wasze bezpieczeństwo – zadeklarowała kandydatka.
Biejat przed spotkaniem w Rzeszowie odwiedziła jeszcze m.in. Hutę Stalowa Wola. Na Podkarpaciu gościć będzie jeszcze we wtorek i spotka się m.in. z prezydentem Rzeszowa Konradem Fijołkiem, a także z burmistrzem Rudnika nad Sanem i odwiedzi tamtejszą piekarnię. Później pojedzie do woj. lubelskiego.