Bezczelność Szmydta nie zna granic. Nie uwierzycie, co opowiada Białorusinom

1 tydzień temu
– Nie zostałem porwany przez KGB, które łamało mi palce – opowiada z cynicznym uśmieszkiem sędzia Tomasz Szmydt, który uciekł na Białoruś. A na pytanie, czy udało mu się wywieźć z Polski jakieś tajne dokumenty, mówi: "To trudne pytanie. Powiem tak: zobaczymy później".


Sędzia Tomasz Szmydt, który uciekł na Białoruś, udzielił kolejnego skandalicznego wywiadu w białoruskich mediach. W propagandowym programie Telekanał ONT zapytano go między innymi o to, czy udało mu się wywieźć z Polski "tajne dokumenty w formie papierowej lub elektronicznej".

Szmydt wywiózł tajne dokumenty z Polski? Skandaliczny wywiad na Białorusi


– To trudne pytanie. Powiem tak: zobaczymy później – odpowiedział Szmydt. Ale wyjaśnił też, iż miał dostęp do "sekretnych dokumentów różnego typu". – Ale nie będziemy o tym szczegółowo rozmawiać – dodał skromnie.



Tomasz Szmydt z ironicznym uśmiechem dodawał też, iż "nie został porwany przez KGB, które łamało mu palce".

Co ciekawe, białoruska propaganda przekonuje jednak, iż sędziemu udało się wywieźć dokumenty z naszego kraju. "Tajne dokumenty, które udało mu się wywieźć z Polski, sprawdzi KGB pod kątem autentyczności. (...) Dowiemy się wielu ciekawych rzeczy o tajnikach polskiego rządu" – tak Telekanał ONT napisał w opisie do wywiadu z uciekinierem.

Tomasz Szmydt wystąpił w programie Władimira Sołowjowa. Wywiad przerwano


To nie był jedyny medialny popis Tomasza Szmydta. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, trafił też do programu Władimira Sołowjowa, jednej z czołowych twarzy reżimu Władimira Putina. Od wielu lat propagandysta pracuje w telewizji publicznej Rossija 1. Od 2018 roku prowadzi jeden z popularniejszych programów w tym kraju "Moskwa. Kreml. Putin".

Ten format to tuba, z której bezpośrednio korzystają najbliżsi współpracownicy dyktatora Rosji. Jednym ze stałych bywalców jest tam rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Sam Sołowjow również regularnie opowiada o kolejnych działaniach Putina.

Sołowjowi nie udało się jednak dokładnie przepytać Szmydta, niedługo po tym, gdy zdrajca pojawił się na antenie (online), doszło do problemów technicznych. Prowadzący nie słyszał swojego gościa. Po chwili wywiad został przerwany.

Jak pisaliśmy w naTemat, w miniony poniedziałek oczy całej Polski zwróciły się na sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Tomasz Szmydt pojechał na Białoruś i zwrócił się do władz w Mińsku z wnioskiem o udzielenie mu azylu politycznego.

– Dlaczego do państwa przyjechałem? jeżeli chodzi o sytuację w moim kraju – jest to wyraz protestu przeciwko temu, jak jest prowadzona polityka Polski wobec Białorusi i wobec Rosji – powiedział już w Mińsku w rozmowie z propagandystami z agencji TASS.

"Gazeta Wyborcza" ustaliła z kolei, iż Szmydt miał styczność z dokumentami zawierającymi niezwykle wrażliwe informacje. Sprawy, którymi się zajmował w Polsce, dotyczyły dostępu do tak poufnych kategorii jak: NATO Secret, Secret UE oraz klauzuli ESA Secret (jednej z najwyższych klauzul tajności Europejskiej Agencji Kosmicznej).

Idź do oryginalnego materiału