Berlin – Brandenburg (Niemcy) | Masakra w Gardelegen

klubygp.pl 11 godzin temu

80 lat temu, w miejscowości Gardelegen na północ od Magdeburga, 13 kwietnia 1945 r., dwa dni przed wkroczeniem oddziałów amerykańskich, została dokonana jedna z najokrutniejszych zbrodni, w jakże obfitych w podobne akty zwyrodnialstwa, dziejach II wojny światowej. Tego dnia do obszernej, murowanej stodoły, której klepisko wyłożono do wysokości kolan słomą i ukrytymi materiałami palnymi zwabiono podstępem, albo wtłoczono siłą około 1.100 więźniów z „ewakuowanych” obozów koncentracyjnych, a także robotników przymusowych. Stodołę następnie zamknięto i podpalono. Do usiłujących się wyrwać z nagle rozpętanego piekła przez jedne z obluzowanych potężnych wrót, strzelano z broni maszynowej, zaś do środka wrzucano granaty zapalające. Któż tego dokonał? Bezpośrednimi sprawcami byli żołnierze SS, Luftwaffe, grupa około dwudziestu spadochroniarzy, młodzież z Hitlerjugend. Kiedy dwa dni później – 15 kwietnia 1945 r. żołnierze 102 Dywizji Piechoty IX Armii Stanów Zjednoczonych dotarli na to miejsce, znaleźli wypaloną stodołę i masę potwornie zniekształconych zwłok. Żołnierze amerykańscy udaremnili próbę zatarcia śladów zbrodni podjętą przez jej sprawców, czyli oddziały Straży Pożarnej, Technicznej Służby Ratowniczej, Służby Pracy Rzeszy, i inne, które rozpoczęły kopanie rowów i dołów, aby bez żadnego oznakowania zakopać ciała pomordowanych niewinnych więźniów. Na polecenie dowódcy 102 Dywizji Piechoty USA, generała Franka A. Keatinga, mężczyźni z Gardelegen zmuszeni zostali do przeprowadzenia ekshumacji zamordowanych i godnego ich pochówku. Prace pogrzebowe trwały wiele dni. Z ogólnej liczby 1016 spalonych ciał, udało się zidentyfikować kilka ofiar. Większość z nich stanowili Polacy. Leżą wspólnie niedaleko miejsca ich kaźni, na ogromnym cmentarzysku w pojedynczych mogiłach oznaczonych białymi krzyżami: Polacy, Ukraińcy, Rosjanie, Francuzi, Belgowie, Żydzi i inne narodowości. Spotkali się tylko raz. Cieszyli się wspólnie z pewnego już ocalenia, iż udało się im umknąć piekłu, ale złudną była ich radość, bo piekło ich dogoniło. Amerykanie zastrzelili w Gardelegen 20 schwytanych esesmanów, ale główny inicjator tej makabry, Gerhard Thiele, uciekł 14-tego kwietnia i żył posługując się fałszywymi dokumentami na nazwisko Gerhard Lindemann w zachodniej strefie okupacyjnej, a potem w RFN-w Kolonii, gdzie zmarł w 1994 roku. Dopiero w 1996 roku został zidentyfikowany przez Prokuraturę w Stendal.

Tylko nieliczne ofiary pogromu ocalały i mogły dać świadectwo prawdzie. Tej cząstce prawdy, bo na terenie naszego kraju są setki takich miejsc, gdzie niemieccy okupanci palili żywcem, przede wszystkim Polaków, dokonując gigantycznych ofiar całopalnych w rytuałach jakby wyjętych z germańskiej mitologii, kierowani narodowo-socjalistyczną ideologią, która stała się religią prawie całego narodu.

W czasach NRD na cmentarzu odbywały się masowe manifestacje w duchu
antyfaszystowskiej kultury pamięci. Po zjednoczeniu Niemiec miejsce pamięci pozostaje pod zarządem miasta Gardelegen. Od maja 2015 roku podlega fundacji Miejsc Pamięci Saksonii- Anhalt i zostało przekształcone w miejsce pamięci i historii, a w 2020 roku wyposażone w nowe Centrum Dokumentacji i Obsługi Zwiedzających oraz stałą wystawę historyczną, które oferuje program edukacyjny dla młodzieży i dorosłych.

Aby o tych zdarzeniach nie zapomnieć, aby nie mogły się więcej powtórzyć, organizacje: Klub Gazety Polskiej/Rodło Berlin-Brandenburg zamówiły Mszę Świętą w intencji ofiar celebrowaną przez czcigodnego Księdza Proboszcza Przemysława 13 kwietnia 2025r. o godzinie10:15 w bazylice pw. św. Jana w Berlinie. We Mszy św. uczestniczyli parafinaie i organizatorzy uroczystości żałobnej. Po Eucharystii uczestnicy uroczystości udali się na cmentarz w Gardelegen. Po przybyciu na cmentarz członkowie Klubu GP /Rodło modlili się, złożyli kwiaty i zapalili znicze w barwach Polski.

Dramatyczny opis wydarzeń w Gardelegen dał mistrz felietonu, Melchior Wańkowicz, który długo zbierał materiały do swojego reportażu, a solidność jego pióra może być gwarantem prawdziwości świadectwa o tym, co się w Gardelegen wówczas tragicznego wydarzyło.

Klub „Gazety Polskiej” Berlin-Brandenburg


Idź do oryginalnego materiału