Czy Warszawa ograniczy sprzedaż alkoholu nocą? Ostateczna decyzja w sprawie tzw. nocnej prohibicji w stolicy ma zapaść w tym tygodniu.
Jak przekonują zwolennicy tego rozwiązania, prohibicja to „oszczędność dla miasta i większy porządek”. Przeciwnicy mówią zaś o tym, iż zakaz nie rozwiąże problemu, a straty poniosą przede wszystkim lokalne biznesy.
– Wprowadzenie nocnej prohibicji to miliony złotych oszczędności przeznaczanych na interwencje policji i straży miejskiej oraz na izby wytrzeźwień i hospitalizacje po nadmiernym spożyciu – uważa rzecznik okręgu warszawskiego partii Razem Aleksander Sławiński. – Każdy, kto był kiedyś na SOR-ze w nocy, wie, iż tam znaczna większość przypadków interwencji lekarskich w nocy jest związana z bezpośrednimi albo pośrednimi skutkami konsumpcji alkoholu.
Dwa projekty, większość dzielnic „na nie”
Dwa projekty zakładające wprowadzenie tzw. nocnej prohibicji w stolicy były opiniowane przez wszystkie warszawskie dzielnice pod koniec sierpnia. Tylko cztery dzielnice z 18 opowiedziały się „za”.
Projekty różniły się między sobą proponowaną godziną rozpoczęcia obowiązywania zakazu – Klub Lewica i Miasto Jest Nasze proponowały prohibicję w godzinach 22:00-6:00, a prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski – w godzinach 23:00-6:00. Projekt prezydencki zakłada też dłuższy okres karencji -– 3 miesiące, a radnych – 14 dni po opublikowaniu w Biuletynie Informacji Publicznej m.st. Warszawy.
Tak dużego sprzeciwu dzielnicowych radnych nie rozumie radna Pragi-Południe Dorota Spyrka, która jako jedna z nielicznych opiniujących w swoim rejonie głosowała „za” prohibicją.
– Mówią, iż Warszawa nie musi mieć tego ograniczenia, bo nie jest miastem turystycznym. Takich absurdalnych argumentów pojawiło się dużo więcej – relacjonuje radna.
Na ograniczenie sprzedaży alkoholu nocą zdecydowało się do tej pory 180 miast i miejscowości w Polsce, w tym m.in. Kraków, Szczecin i Wrocław.
Decyzja stołecznych radnych ma zapaść w najbliższy czwartek.