Będzie można wyrzucać państwa z UE? Tego chce była premier Szwecji

2 tygodni temu

W swoim przemówieniu z okazji Święta Pracy była premier Magdalena Andersson wezwała do „zabezpieczenia unijnej demokracji” i wprowadzenia możliwości wydalania z UE państw, które nie przestrzegają rządów prawa.

Postulat, jaki wyraziła Magdalena Andersson, liderka Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej (SAP), w swoim pierwszomajowym przemówieniu, ma związek ze zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego. Była szefowa rządu chce, aby „unijna demokracja była bezpieczna”.

– Unia Europejska musi bronić tego, w co wierzymy: praw człowieka, praworządności i demokracji – powiedziała.

Jej zdaniem skoro państwa kandydujące do Unii Europejskiej muszą spełnić pewne kryteria, to normalne jest, iż państwa, które idą w złym kierunku, jeżeli chodzi o demokrację, muszą się liczyć z poważnymi konsekwencjami.

– Chcemy więc więcej narzędzi, i to ostrzejszych narzędzi, które moglibyśmy stosować wobec takich niesfornych państw – stwierdziła. Jej zdaniem należy doprecyzować kryteria, jeżeli chodzi o przestrzeganie bądź nieprzestrzeganie przez państwo praworządności, i bardziej pilnować przestrzegania tych kryteriów.

Przypomniała w tym kontekście o dwóch państwach, przeciwko którym wszczęto procedurę z mocy artykułu 7 TUE.

– Unia Europejska wyróżniła (w ten sposób – red.) dwa państwa: Węgry i Polskę. Chociaż Polska teraz ma nowy rząd, który chce na nowo umacniać demokrację – zwróciła uwagę.

Zdaniem Andersson państwa, których nie można już uważać za demokracje, powinno się wydalać z Unii Europejskiej.

– Nie chcemy wykluczać państw z UE, ale w ostateczności powinna być taka możliwość – stwierdziła.

Łatwiejsze zamrożenie unijnych funduszy

Andersson zaapelowała też o łatwiejszy mechanizm pozbawiania funduszy UE państwa nieprzestrzegające praworządności albo łamiące wolność mediów, prawa związków zawodowych i prawa obywatelskie.

Jej zdaniem państwom naruszającym zasady demokracji w skrajnych przypadkach można byłoby choćby zawiesić prawa wynikające z członkostwa w strefie Schengen.

Na chwilę obecną te odważne propozycje Andersson są nie do wdrożenia, bo wymagałyby zmian w unijnych traktatach. Szwedzka polityk nie traci jednak nadziei, iż poprą ją inne państwa, którym zależy na obronie demokracji w Unii Europejskiej.

– Teraz trzeba przekonać opinię publiczną, aby inne państwa się przyłączyły (do tych postulatów – red.) – powiedziała była premier.

Idź do oryginalnego materiału