Beata Klimek wciąż jest poszukiwana przez służby i najbliższych. Co się mogło stać 7 października, gdy zaginęła? Były policjant podzielił się teraz swoją teorią, od której można dostać gęsiej skórki. To już przeszło trzy miesiące 47-letnia Beata Klimek, mieszkanka Poradza, zaginęła 7 października. Rano kobieta odprowadziła dzieci na przystanek, potem ślad po niej zaginął. Jej mąż Jan, z którym była w trakcie rozwodu, twierdzi, iż kobieta uciekła do kochanka z Niemiec. Rodzina zaginionej obawia się najgorszego. W sprawie jest wiele tajemnic. Samochód, którym Klimek jeździła do pracy, został pod domem. Zniknęła za to torebka i telefon kobiety. Intrygującym zbiegiem okoliczności jest fakt, iż akurat tego dnia w domu przestała działać kamera. Portal „Fakt” dowiedział się, co w dniu zaginięcia Braty Klimek robił jej mąż. Mężczyzna był na swojej posesji, twierdzi, iż widział, jak żona odprowadza dzieci na przystanek. Nie widział jednak jej powrotu – jak tłumaczy, sprzątał na tyłach domu. We wtorek 19 listopada około 8:00 rano na posesję męża zaginionej przybyła policja i strażacy. Służby przeczesywały znajdującą się tam sadzawkę. Pojawiła się też informacja, iż laweta zabrała jeden z pojazdów należący do rodziny Jana Klimka. Nikt jednak nie został zatrzymany. W akcję poszukiwawczą włączyli się też ratownicy z Grupy