„Bazooka handlowa”. Tego Donald Trump nie przewidział. UE może uderzyć w piętę achillesową USA. „Naprawdę zaboli”

news.5v.pl 4 dni temu

Gdy prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump przedstawił w środę listę ceł na szereg krajów, europejscy urzędnicy i prawodawcy od razu pomyśleli o pięcie achillesowej Waszyngtonu — w postaci Big Techów.

Unia Europejska ma nadwyżkę handlową w wysokości 157 mld euro (671 mld zł) w towarach, co oznacza, iż eksportuje więcej, niż importuje. Jednocześnie ma jednak deficyt w wysokości 109 mld euro (466 mld zł) w usługach, w tym tych cyfrowych. We wszystkich częściach rynku w Europie dominują wielcy giganci technologiczni, tacy jak Apple, Microsoft, Amazon, Google i Meta.

Podczas wtorkowej sesji Parlamentu Europejskiego, jeszcze przed ogłoszeniem przez Donalda Trumpa ceł, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wspomniała o tym, iż technologia jest jedną z „kart”, którą może grać Bruksela w negocjacjach z prezydentem USA. I jest ona naprawdę silna. Problem polega na tym, iż UE jest podzielona co do tego, czy powinna ją wykorzystać — tak poważne konsekwencje może za sobą pociągnąć.

Narzędzie UE i gniew bogaczy

Sztandarowe przepisy technologiczne UE, takie jak ustawa o rynkach cyfrowych (DMA) i ustawa o usługach cyfrowych (DSA), nie zostały stworzone jako narzędzia odwetowe. Podejmowane wcześniej próby nałożenia wyższych podatków na gigantów technologicznych zakończyły się niepowodzeniem.

Europejskie rządy mogłyby zmniejszyć swoje wydatki na firmy Big Tech poprzez zmianę polityki zamówień publicznych, ale w wielu przypadkach nie mają innych firm, do których mogłaby się zwrócić. Co więcej, niektóre stolice, takie jak Dublin, już ostrzegają, iż uderzenie w amerykańską technologię poważnie zaszkodzi gospodarce bloku.

Jest niemal pewne, iż bezpośredni atak na wielkie firmy technologiczne wywoła gniew prezesów firm technologicznych, takich jak Elon Musk, Jeff Bezos i Mark Zuckerberg, którzy nawiązali bliskie relacje z Trumpem.

VYACHESLAV OSELEDKO / AFP

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podczas konferencji prasowej w czasie szczytu UE-Azja Środkowa w Samarkandzie, 4 kwietnia 2025 r.

Europa mogłaby również wykorzystać swoją najsilniejszą jak dotąd broń handlową — Anti-Coercion Instrument . Za jej pomocą Bruksela mogłaby uderzyć w amerykańskie firmy technologiczne.

Narzędzie to nie jest jednak sprawdzone. Zostało zaprojektowane jako „bazooka handlowa” po pierwszej kadencji rządów Trumpa w latach 2017-2021, ale dotąd nigdy nie było użyte w praktyce.

Prawo kontra wojny handlowe

UE nie przeprowadziła jeszcze żadnego z przełomowych dochodzeń, które wszczęła w ramach ustaw DMA (dot. konkurencji cyfrowej) i DSA (dot. moderacji treści). Pod koniec tego lub na początku przyszłego tygodnia Komisja Europejska zamierza nałożyć grzywny na Apple i Meta za naruszenie zasad konkurencji cyfrowej — będą to pierwsze takie grzywny nałożone w ramach DMA.

Bruksela uznała również, iż serwis X Elona Muska naruszył unijne zasady dotyczące moderowania treści. To może skutkować karami finansowymi w wysokości 6 proc. rocznego globalnego obrotu firmy. Tym samym dochodzeniem objęta jest również Meta. Urzędnicy UE starają się podkreślić, iż egzekwowanie tych przepisów nie powinno być uważane za część wojny handlowej.

— DMA nie jest kartą przetargową. Rozporządzenie to ma ustanowić uczciwe zasady gry w Europie, a nie by wykorzystane w umowie handlowej ze Stanami Zjednoczonymi — powiedziała francuska prawniczka Renew Stephanie Yon-Courtin.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Andreas Schwab z centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPP), który jest zaangażowany w prace w ramach DMA, stwierdził, iż Komisja Europejska powinna szybciej wydać decyzje w sprawie Apple i Meta — właśnie po to, aby pokazać, iż „nie ma w nich nic politycznego”.

Jego główny argument jest taki, iż unijne przepisy technologiczne istnieją po to, aby wspierać europejskie wartości, a nie dyskryminować lub atakować dany kraj. Wszelkie sugestie, iż jest inaczej, mogą zaszkodzić Komisji Europejskiej — firmy Big Tech nieuchronnie będą się procesować w sprawie grzywn i kar wynikających z naruszenia przepisów.

Waszyngton zasugerował jednak coś przeciwnego. W lutym administracja Trumpa zagroziła cłami odwetowymi wymierzonymi w unijny reżim technologiczny — uzasadniła to rzekomymi zagrożeniami dla amerykańskich firm i wolności słowa. Środowe oświadczenie Białego Domu dotyczące ceł ponowiło apele do Brukseli o przyspieszenie dochodzeń prowadzonych przeciwko amerykańskim firmom technologicznym.

— Ponieważ Trump stwierdził, iż jest otwarty na negocjacje, obawiam się, iż będzie próbował wykorzystać usługi cyfrowe jako narzędzie negocjacyjne. Mam jednak nadzieję, iż Komisja Europejska będzie stanowcza — powiedziała duńska eurodeputowana Christel Schaldemose. Prawniczka Zielonych Alexandra Geese wypowiedziała się w podobny sposób. — Zdecydowanie egzekwujmy DSA i DMA — stwierdziła.

Podatki i opłaty

Zwolennicy odpowiedzi na cła Trumpa widzą kilka innych form odwetu — takich jak choćby nałożenie wyższych podatków na usługi cyfrowe i wykluczenie amerykańskich firm technologicznych z ubiegania się o kontrakty rządowe.

Brando Benifei, który przewodniczy delegacji Parlamentu do USA, zasygnalizował potrzebę podjęcia „szerokich środków zaradczych, które uderzą tam, gdzie naprawdę boli” i które będą „ukierunkowanie na usługi, takie jak duże firmy technologiczne”. W pisemnym komentarzu jako jedno z możliwych rozwiązań zasugerował wykluczenie ich z zamówień publicznych.

Usługi cyfrowe „nieuchronnie znajdą się w centrum uwagi” — powiedziała Aura Salla, fińska posłanka z Europejskiej Partii Ludowej (EPL), która jest również byłą czołową lobbystką Mety w Brukseli. Przewodniczący tego ugrupowania Manfred Weber powiedział z kolei we wtorek, iż „cyfrowi giganci płacą kilka za naszą infrastrukturę cyfrową, z której czerpią tak wiele korzyści”.

Niektóre kraje UE już dołączają do tych głosów. W czwartek rzeczniczka francuskiego rządu Sophie Primas powiedziała, iż kolejna fala działań odwetowych UE może być wymierzona w „usługi cyfrowe, które w tej chwili nie są opodatkowane”. Także francuski eurodeputowany Sandro Gozi zauważył, iż „opodatkowanie amerykańskich gigantów cyfrowych” może być jedną z opcji odpowiedzi na cła Trumpa.

Kwestia podatku od usług cyfrowych od pewnego czasu jest podnoszona w UE. 27 państw członkowskich bloku nie może jednak dojść do porozumienia w tej sprawie, a polityka podatkowa UE wymaga jednomyślności.

Niektóre kraje członkowskie podjęły więc samodzielne działania. Ostatnio koalicja rządząca w Belgii opracowała umowę w sprawie wprowadzenia podatku cyfrowego do 2027 r., jeżeli nie dojdzie do porozumienia na szczeblu międzynarodowym lub unijnym. Irlandia, europejska „stolica” kilku amerykańskich firm Big Tech, natychmiast odpowiedziała na to posunięcie. Irlandzki minister handlu Simon Harris zapewnił, iż nie jest to stanowisko całej UE, dodając, iż posunięcie to może być bardzo szkodliwe dla Irlandii.

Idź do oryginalnego materiału