„To koniec istoty demokracji” – Bartłomiej Sienkiewicz żąda ponownego przeliczenia głosów. O co chodzi?
Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych, polityk Koalicji Obywatelskiej i jeden z najważniejszych głosów w sprawie rzetelności tegorocznych wyborów prezydenckich, nie owija w bawełnę: „To jest koniec istoty demokracji” – mówi w kontekście podejrzeń o masowe nieprawidłowości przy liczeniu głosów.
Powtarzający się schemat. Zbyt często, by był przypadkiem
Sienkiewicz alarmuje, iż mamy do czynienia z sytuacją, która nie przypomina już zbioru pomyłek, ale system. Wskazuje na powtarzający się schemat błędów w protokołach obwodowych komisji wyborczych, który występuje niezależnie od lokalizacji – w komisjach oddalonych od siebie o setki kilometrów. Charakterystyczne są m.in.:
-
zawyżone liczby kart wyborczych, sięgające choćby 170–180% w stosunku do danych z pierwszej tury,
-
„pomyłki” w protokołach, które – jak zauważa – niemal zawsze faworyzują jednego kandydata,
-
oraz podejrzane losowania członków komisji, w których nadreprezentowane były komitety powiązane z osobami sympatyzującymi z PiS, w tym np. z o. Tadeuszem Rydzykiem.
Tajne szkolenia. „Nie mówcie, iż byliście szkoleni”
Szczególnie bulwersujący jest wątek tajnych szkoleń dla członków komisji. Sienkiewicz podkreśla, iż w 2023 roku Koalicja Obywatelska przeszkolila 60 tysięcy osób do pracy w komisjach, otwarcie i transparentnie. Tymczasem z nagrań wynika, iż osoby związane z obozem władzy prowadziły szkolenia z jawnym zaleceniem ukrywania samego faktu udziału. „To ja się pytam: czego dotyczyło to szkolenie, skoro trzeba było je utajniać?” – pyta Sienkiewicz.
Głosy do kosza?
Jedną z najpoważniejszych obaw jest możliwość masowego unieważniania głosów. Mowa o sytuacjach, w których głos wyborcy – poprzez błędy proceduralne, podwójne znaki lub niewłaściwe zakwalifikowanie – mógł zostać skutecznie wyeliminowany z procesu demokratycznego. jeżeli obywatel nie ma pewności, iż jego głos został uczciwie policzony, to – jak mówi Sienkiewicz – demokracja przestaje mieć sens.
Apel o pełne przeliczenie głosów
„Nie możemy udawać, iż nic się nie stało. jeżeli nie zbadamy tej sprawy do końca, oznaczać to będzie, iż pozwalamy na to, by część głosów w wyborach szła do kosza. A to już nie są wybory – to ich imitacja” – ostrzega polityk. Dlatego, wraz z innymi przedstawicielami opozycji, domaga się ponownego przeliczenia wszystkich głosów.
W obliczu tych oskarżeń pytanie brzmi nie tylko „czy wybory były uczciwe?”, ale znacznie poważniejsze: czy w Polsce jeszcze istnieje demokratyczny fundament, w którym głos obywatela znaczy tyle samo – zawsze i wszędzie?
Fałszowanie wyborów to przęstepstwo. Mamy tu do czynienia z grupą przestępczą powiązaną z PiS i masowym fałszerstwem.