Czy nieżyjąca już Barbara Skrzypek, prawa ręka Kaczyńskiego, znana dziś jako „legendarna sekretarka PiS”, mogła przez lata działać jako oficer wywiadu rosyjskiego na terenie PRL i III RP? Coraz więcej głosów wskazuje, iż historia tej kobiety to nie anegdota o lojalnej urzędniczce PZPR i PiS, ale mroczny thriller polityczno-szpiegowski, którego kulisy dopiero dziś zaczynają wychodzić na światło dzienne.
Użytkownik XO, autor wpływowego konta @szkolaszpiegow na X, powiązanego ze środowiskiem analityków i ludzi byłych służb, rzucił nowe, bardzo niepokojące światło na przeszłość Skrzypek, z domu Trojnar. Według jego informacji, ojciec Skrzypek mógł być kadrowym oficerem rosyjskiego wywiadu, a sama Barbara przeszła dwuletnie przeszkolenie wywiadowcze w ZSRR jeszcze przed 1980 rokiem – w wieku zaledwie 20 lat. Co więcej – jak twierdzi XO – w wieku 24 lat Skrzypek miała już dostęp do TSZ, czyli jednego z najwyższych poziomów tajności w PRL, zarezerwowanego wyłącznie dla szefów wywiadu, generałów i najwyższych dygnitarzy. Władysław Szymański, polityk ZSL z Gorlic, miał oficjalnie wprowadzić ją do Jaruzelskiego jako osobę do „koordynacji”.
A przecież wcześniej, jak na ironię, nie figuruje w żadnych dokumentach PZPR ani ZSMP. Dlaczego? Według analityków dlatego, iż mogła być rezydentem radzieckiego wywiadu, a więc nie mogła oficjalnie przynależeć do struktur politycznych kraju, który był jedynie „terenem operacyjnym”. Z tego też powodu nie występuje w aktach jako TW – tajny współpracownik. Bo nie była współpracownikiem. Była oficerem prowadzącym. A przynajmniej tak wynika z tej hipotezy, która zyskuje coraz więcej danych, szczególnie wobec kompletnej nieprzejrzystości jej akt personalnych i życiorysu.
W 1989 roku, gdy PRL formalnie chylił się ku końcowi, Skrzypek wciąż była blisko najważniejszych osób w państwie, m.in. gen. Janiszewskiego i Jaruzelskiego. Trafiła do Kancelarii Prezydenta PRL i uczestniczyła w tworzeniu fundamentów „nowej Polski”. A potem – zniknęła z radaru. Aż do momentu, gdy pojawiła się w gabinetach PiS jako osobista sekretarka i „prawa ręka” Kaczyńskiego. Kobieta, która nigdy nie dawała wywiadów, nie pokazywała się publicznie, nie miała numeru telefonu, ale wiedziała wszystko o wszystkich.
Czy Jarosław Kaczyński wiedział, z kim ma do czynienia? Czy zbudował partię, która przez dwie dekady była sterowana przez osobę powiązaną ze strukturami rosyjskiego wywiadu? A może – co gorsza – właśnie dlatego Barbara Skrzypek znalazła się u jego boku? Dziś, gdy coraz więcej dokumentów wychodzi na jaw, a kolejne fakty z przeszłości PRL są weryfikowane, cień z Gorlic staje się coraz bardziej realny. Skrzypek nie była „zwykłą sekretarką”. Była – być może – najlepiej ulokowaną agentką rosyjskiego wywiadu w historii Polski.
A my wszyscy – przez dekady – traktowaliśmy ją jak ciekawostkę. Jak „Baśkę z Nowogrodzkiej”. Być może czas najwyższy przestać się śmiać. I zacząć pytać. Bo sprawa jest poważna – a odpowiedź na nią da nam też lepsze zrozumienie rosyjskich metod i rosyjskiej analityki stosowanej w działaniach PiS.
Jak Rosjanie wpadli na Baśke. Gorlice… W okolicy Gorlic byla jedna z kluczowych instalacji RU na terenie PRL – strategiczna stacja comm [relay] pod GRU, codename "BARS".
O jej ojcu w PRL praktycznie ZERO info. To co dostal @ipngovpl @Cenckiewicz= dezinfo. Facet byl kadrowym RU https://t.co/6nTPt3eqpp
— XO (@szkolaszpiegow) July 5, 2025