„Bałkański Trump” po raz drugi. Zoran Milanović wygrywa wybory

1 dzień temu

Obecny i przyszły prezydent Chorwacji już w pierwszej turze o mało nie zdobył większości. Druga tura okazała się formalnością i pokonał w niej przedstawiciela rządzącej partii HDZ (Chorwacka Wspólnota Demokratyczna), zdobywając prawie 75 proc. głosów.

Milanović jest związany z Socjaldemokratyczną Partią Chorwacji, wywodzącą się z dawnej partii komunistycznej. Jego sukces nie przekłada się jednak na poparcie dla tego ugrupowania. To HDZ jest u władzy od dziewięciu lat i w kwietniu ubiegłego roku ponownie utworzyła rząd koalicyjny.

Wyborcy w Chorwacji od 2000 roku na prezydenta wybierają kandydata opozycyjnego wobec rządu. Ponadto Zoran Milanović za swojej kadencji stał się prezydentem antysystemowym. Mimo lewicowego zaplecza w wielu sprawach faktycznie popierał stanowiska przypisywane prawicy – zwracał lub przyznawał odznaczenia zbrodniarzom wojennym, atakował przedstawicieli mniejszości i kobiety. Serca lewicy zdobywał, krytykując prawicowy rząd.

Podczas wyborów parlamentarnych zapowiedział swój start, przy czym nie zamierzał rezygnować ze stanowiska prezydenta. Wywołał tym poruszenie, a Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż skoro jest bezpartyjnym prezydentem, nie może brać udziału w kampanii. Milanović w swoim stylu nazwał wtedy sędziów „niepiśmiennymi gangsterami” i zignorował ich orzeczenie.

Chociaż prezydentura w Chorwacji jest ceremonialną funkcją, to daje wpływy polityczne i zapewnia pozycję najwyższego dowódcy wojskowego. W październiku 2024 roku Milanović sprzeciwił się udziałowi chorwackich żołnierzy w misji, której celem było szkolenie ukraińskich żołnierzy i koordynowanie dostaw dla Ukrainy. Od początku wojny zresztą trzyma się stanowiska, iż Chorwacja powinna zajmować się własnym podwórkiem. – To nie jest nasza wojna – powiedział i użył metafory: – Kiedy słonie walczą, myszy powinny stać z boku. Jest przez to często określany jako prorosyjski, przy czym tuż po wybuchu wojny stwierdził: – Od 2014 roku do roku 2022 obserwowaliśmy, jak ktoś stale prowokował Rosję, żeby doszło do wybuchu wojny. I wojna wybuchła. W światowych mediach zrobiło się o nim głośno, gdy zestawił ukraiński okrzyk „Slava Ukraini” z nazistowskim „Sieg Heil”.

– Milanović ma osobowość i wizerunek złego chłopca, który ludzie lubią, w tym sensie, iż mówi to, co myśli, i nie jest ograniczony przez polityczne decorum czy dobre zachowanie – wyjaśnił Florian Bieber, ekspert ds. polityki bałkańskiej. Jego hasło kampanii prezydenckiej brzmiało „Prezydent z charakterem”. Do Donalda Trumpa porównuje się go ze względu na retorykę krytykującą UE i NATO. Jego poglądy na wojnę w Strefie Gazy też są kategoryczne i w 2023 roku wzywał chorwacki rząd do uznania niepodległości Palestyny. Stawiał warunki przyjęcia Finlandii i Szwecji do NATO i wymieniał uściski z Orbánem. W czasach pandemii łamał zasady lockdownu i chodził do klubów, a ma na koncie też skandal dyplomatyczny, kiedy to opisał środki kontroli COVID-19 w Austrii jako „powrót do faszyzmu”.

Filmy z nieocenzurowanych konferencji czy wywiadów Milanovicia często stają się viralami w mediach społecznościowych i zawierają komentarze w stylu: – Mogę kwalifikować się do oddziału psychiatrycznego, ale tylko jako szef kliniki. Jest też nagranie z konferencji, kiedy ktoś podaje prezydentowi wodę, a ten pyta: – Nie ma pan kokainy? Na porządku dziennym są wyzwiska w kierunku premiera Plenkovicia, przy czym tamten nie pozostaje dłużny. Im bardziej wymyślne, tym częściej się je cytuje w mediach.

Milanović przedstawia się jako człowiek prostych słów i jasnych idei, który nie owija w bawełnę. To właśnie ludzie lubią: silnych mężczyzn, mówi Żarko Puhovski, politolog z Zagrzebia.

Idź do oryginalnego materiału