Bajkopisarz Kaczyński. Prezes PiS mówi rzeczy, w które sam nie wierzy

19 godzin temu
Zdjęcie: Kaczyński


Jarosław Kaczyński po raz kolejny pokazuje, iż dla niego polityka to gra w obronie własnych interesów, a nie walka o dobro Polski.

Na konferencji prasowej, gdzie bronił Karola Nawrockiego – kandydata PiS na prezydenta – Kaczyński nie tylko zbagatelizował kontrowersje związane z jego znajomościami z osobami z półświatka, ale też kolejny raz uciekł się do manipulacji, by odwrócić uwagę od problemów swojej partii. Jego słowa to mieszanka hipokryzji, populistycznych haseł i ataków na przeciwników, które mają zamaskować brak merytorycznych argumentów.

Kaczyński, odnosząc się do kontaktów Nawrockiego z osobami takimi jak „Wielki Bu” czy „Olo”, stwierdził, iż „każdy, kto nie żył w zamkniętym kręgu uprzywilejowanych w PRL-u, miał różne kontakty”. To kuriozalna obrona, która sprowadza się do tezy, iż powiązania z półświatkiem są czymś normalnym i nieistotnym. Prezes PiS próbuje zbagatelizować sprawę, porównując ją do rzekomych „absurdalnych” zarzutów wobec Andrzeja Dudy o dorabianie na uczelniach. Ale czy naprawdę można stawiać znak równości między dodatkową pracą a znajomościami z osobami o szemranej reputacji? Kaczyński, zamiast zmierzyć się z problemem, woli ośmieszać krytyków, sugerując, iż to oni się kompromitują. To typowa dla niego taktyka – unika odpowiedzialności, atakując innych.

Jego pochwały dla Nawrockiego – „bardzo uczciwy człowiek, dobry Polak, patriota, zdecydowany, konsekwentny, odważny” – brzmią jak desperacka próba stworzenia wizerunku idealnego kandydata. Kaczyński kontrastuje go z „galaretą wychowaną wśród uprzywilejowanych z PRL-u”, co jest kolejnym populistycznym chwytem, mającym grać na emocjach wyborców. Ale czy Nawrocki, z jego kontrowersyjnymi znajomościami, naprawdę jest tym „odważnym patriotą”, którego Polska potrzebuje? Kaczyński zdaje się ignorować fakt, iż wyborcy oczekują od prezydenta nieskazitelnej reputacji, a nie wymówek w stylu „wszyscy mieli takie kontakty”.

Prezes PiS nie poprzestał na obronie Nawrockiego. Odnosząc się do ataku Radosława Sikorskiego, który zarzucił PiS-owi antyzachodniość, Kaczyński nazwał to „odrażającym i bezczelnym chwytem kampanii reseciarzy”. Oskarżył przeciwników o związki z Moskwą i FSB, co jest kolejnym przykładem jego skłonności do rzucania ciężkich oskarżeń bez dowodów. To typowe dla Kaczyńskiego – zamiast merytorycznej debaty, woli siać teorie spiskowe, które mają zdyskredytować oponentów i odwrócić uwagę od własnych problemów.

Jego reakcja na sugestie Michała Kobosko o możliwym rozliczeniu prezydenta po zakończeniu kadencji również pokazuje, jak bardzo Kaczyński boi się odpowiedzialności. Mówiąc o „represyjnej dyktaturze” i grożąc, iż „tacy, którzy wzywają do rozliczeń, sami będą rozliczani”, lider PiS wyraźnie próbuje zastraszyć krytyków. To retoryka człowieka, który wie, iż jego partia ma wiele na sumieniu, i robi wszystko, by uniknąć konsekwencji.

Na koniec, Kaczyński sprzeciwił się obniżce składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, argumentując, iż podatki muszą być progresywne, a obecny system jest „absurdalny”. Choć w tej kwestii można się z nim zgodzić, jego słowa brzmią ironicznie w ustach człowieka, który przez lata popierał politykę faworyzującą określone grupy społeczne kosztem innych. Gdzie była jego troska o sprawiedliwość podatkową, gdy PiS rozdawał miliardy na programy społeczne, ignorując potrzeby przedsiębiorców?

Jarosław Kaczyński po raz kolejny pokazuje, iż dla niego liczy się tylko władza i obrona partyjnych interesów. Broniąc Nawrockiego, atakując przeciwników i unikając merytorycznej debaty, lider PiS dowodzi, iż nie ma nic nowego do zaoferowania Polakom. Jego retoryka to mieszanka strachu, manipulacji i hipokryzji, która coraz mniej przekonuje. Polska zasługuje na lidera, który stawia na uczciwość i odpowiedzialność, a nie na kolejne polityczne sztuczki.

Idź do oryginalnego materiału