B.Ratter: Jest jawnym zamachem na dobro, wiedzę i przyszłość polskiego dziecka

solidarni2010.pl 1 rok temu
Felietony
B.Ratter: Jest jawnym zamachem na dobro, wiedzę i przyszłość polskiego dziecka
data:03 października 2023 Redaktor: Redakcja
Ruch Ochrony Szkoly edukacja włączajaca edukacja dostępna dla wszystkich

"jest jawnym zamachem na dobro, wiedzę i przyszłość polskiego dziecka a więc polskiego narodu i państwa"...

Stwierdzamy z rozczarowaniem, iż mimo zapewnień płynących z MEiN przez cały czas wdrażany jest ideologiczny projekt edukacji włączającej pod szyldem wsparcia i pomocy, jak nie uczniów niepełnosprawnych, to uchodźców czy imigrantów, oraz pod coraz nowymi hasłami, jak np. w tej chwili „edukacja dostępna dla wszystkich” [SDW]. Równie wielki niepokój budzi uleganie modzie na innowacyjne pomysły w oświacie, przenoszone bezkrytycznie i bez nadzoru do Polski – fragment listu skierowanego do Ministra Edukacji i Nauki przez zatroskanych galopującym obniżeniem poziomu edukacji w polskich szkołach pracowników oświaty zrzeszonych w Ruchu Ochrony Szkoły.

Profesor Andrzej Nowak w eseju o chlubnych kartach naszej tradycji wolności (Kiedy w Polsce była demokracja w Ameryce byli tylko Indianie i bizony-WPIS 10/2022) przywołuje definicję Galla Anonima wyjątkowości kraju, w którym znalazł się dziejopis:

„Kraj pod tym względem zasługuje na wywyższenie nad inne, iż choć otoczony przez tyle ludów chrześcijańskich i pogańskich i wielokrotnie napadany przez wszystkie naraz i każdy z osobna, nigdy przecież nie został przez nikogo ujarzmiony w zupełności”.

Reakcją na wybór Augusta III pod bagnetami rosyjskimi, co oznaczało jawną utratę niepodległości po raz pierwszy, „była myśl polityczna o wolności od zewnętrznych dyrektyw, które mówią nam, co mamy robić, jak gdybyśmy sami nie wiedzieli. Jako pierwszy sformułował tę myśl Stanisław Konarski, mądry przedstawiciel zakonu pijarów, który w znakomity sposób w XVIII wieku zreformował edukację polską”. (Profesor Andrzej Nowak)

Mamy doskonałe działające placówki specjalne dla dzieci z niepełnosprawnościami i dysfunkcjami - zwłaszcza głębokimi. Reforma pod hasłem „edukacja dostępna dla wszystkich” i likwidacja tych placówek polegająca na przenoszeniu dzieci z niepełnosprawnościami, zwłaszcza głębokimi, do szkolnictwa masowego pod wpływem „zewnętrznych dyrektyw”, jest jawnym zamachem na dobro, wiedzę i przyszłość polskiego dziecka a więc polskiego narodu i państwa.

Rzeczypospolita Polska wieloetniczność, wielonarodowość, wielokulturowość, wieloreligijność ma wpisaną w 1000. letnią historię Rzeczypospolitej i ani Stanisław Konarski ani późniejsi reformatorzy edukacji polskiej nie obniżali jej jakości i nie dostosowywali jej do tożsamości, języków, tradycji i religii innych grup etnicznych i narodowych ale dbali o jej wysoki poziom. Dostosowanie innych grup do poziomu polskiej edukacji i tradycji było dla nich tak korzystne, iż dobrowolnie to czynili, o czym pisał Zdzisław Debicki:

„Nie tylko Niemcy asymilowali się w Polsce ówczesnej tak łatwo. Zasymilowaliśmy wówczas pokaźną liczbę Włochów, Węgrów, Czechów, Ormian, choćby Anglików i Holendrów. Wszystko to wsiąkło w nasz naród bez żadnego ze strony tego narodu wysiłku. Z dobrej woli, samo, z przywiązania do nowej swojej ojczyzny. O polityce polonizacyjnej nie śniło się w Polsce nikomu, choćby w stosunku do Litwy i Rusi. Jedynym czynnikiem asymilacyjnym była kultura polska, była wolność polska - kwiat tej kultury. Ona wywierała ten nieprzeparty urok na obcych, ona jednała ich dla Polski, czyniąc z nich nie tylko dobrych obywateli państwa, ale i wiernych synów ojczyzny. (Podstawy kultury narodowej 1922)

W efekcie reformy Konarskiego, w murach klasztoru w Krzemieńcu, Tadeusz Czacki tworzy fenomenalną uczelnię, która w tamtych czasach była polskim Oxfordem, polskimi Atenami. Zaprasza do współpracy najwybitniejszych wówczas uczonych, nauczycieli, Kołłątaja, Lelewela –historyka z Wilna, Euzebiusza Słowackiego (ojca Juliusza), brata Adama Mickiewicza, Willibalda Bessera i inne znakomitości. Przez 30 lat istnienia pod zaborem Liceum Krzemienieckie dało niezwykłe talenty, ludzi wielkiej klasy, polską elitę w kulturze, nauce, przemyśle, biznesie i polityce.

Na fali carskich represji wrogowie Rzeczypospolitej unicestwili polski ośrodek intelektualny w Krzemieńcu. W XXI wieku ich ideologiczni spadkobiercy chcą uczynić to samo. Czy zadbamy o następne pokolenia i upomnimy się o uwolnienie edukacji, nauki, kultury, tożsamości narodowej od zewnętrznych dyrektyw? Czy zgodzimy się na dalszą debilizację narodu?

Absolwentem polskich Aten w Krzemieńcu był rusiński (ukraiński) poeta Tymko Padura, autor pieśni „Hej sokoły”, co świadczy o tym, iż nie musimy degradować polskiego szkolnictwa, by mogły z niego korzystać ukraińskie dzieci.

A szkoła? Jakież są jej zadania? – pytał i odpowiadał Zdzisław Dębicki w 1922 roku:

Jeżeli rodzina kształci w nas uczucie, to szkoła kształci w nas wolę i rozum. Stawia ona dziecko oko w oko z obowiązkiem, wymaga spełnienia tego obowiązku, hartuje i ćwiczy wolę, zmuszając ją do pewnych stałych napięć, uczy pokonywać trudności, a więc zwyciężać i iść naprzód.

Jednocześnie, dając wychowańcom swoim pewną sumę wiadomości, wzbogaca ich umysły, rozszerza ich horyzonty myślowe, wprowadza ich do tej społeczności narodowej i ogólnoludzkiej, gdzie obok materialnych zdobyczy, osiągniętych w walce o byt, mają takie swoje znaczenie i swoją cenę zdobycze inne, niematerialne, nadające głębszy sens istnieniu człowieka i zbliżające go do poznania istoty swoich zadań i celów.

Ale dopiero człowiek, który przeszedł w rozwoju swoim przez te trzy stadia, to znaczy, któremu rodzina dała podstawy uczuciowe, a szkoła narodowa wykształciła w nim wolę do zwalczania przeciwności i rozum, zdolny do samodzielnej pracy i samodzielnego określenia swojego stosunku indywidualnego do społeczeństwa, narodu, państwa i ludzkości - ma szanse do stania się człowiekiem pełnym i obywatelem, godnym tych praw i swobód, które mu jego naród nadaje, nie po to, aby się burzył i powstawał przeciw nim, ale po to, aby je szanował, strzegł ich, umacniał i rozszerzał stopniowo.

(…) Rodzice zrozumieją, iż wychowują dziecko nie dla siebie, nie dla nasycenia swoich uczuć lub uzyskania pomocy w pracy, ale dla niego samego i dla narodu, iż ich syn i córka, dorósłszy, muszą żyć swoim własnym życiem i brać udział w życiu narodu pełnią swoich sił fizycznych, jako pracownicy i obrońcy ojczyzny, i pełnią swoich sił duchowych i umysłowych, jako twórcy jej pomyślności dziejowej i bogactw kulturalnych, rozstrzygających o wartości narodu i jego prawach do odrębnego bytu. Wtedy to mniej będziemy dbali o materialne zabezpieczenie dzieci i uwolnienie ich od walki o byt, co wytwarza dzisiaj pasożytującą na społeczeństwie warstwę „używaczy życia”, ludzi bez mięśni, o chorych nerwach, zwyrodniałych instynktach i pustych najczęściej duszach, narzekających na bezsens istnienia, ale, przeciwnie, wiedząc, iż tylko w walce hartują się wole i dojrzewają charaktery, dążyć będziemy do uposażenia dzieci w to wszystko, co do walki tej, nieuniknionej dla człowieka, uzbraja i co czyni go w niej zwycięzcą. (Podstawy kultury narodowej 1922)

Dzięki tak wychowywanym w rodzinach i szkołach Polakom odzyskaliśmy niepodległość w 1918 roku i nie staliśmy się sowiecką socjalistyczną republiką, dzięki nim Rzeczypospolita przeżyła prosperity w okresie międzywojennym odbudowując ją własnymi siłami po 123 latach zaborów, dzięki nim możemy szczycić się światowej sławy koryfeuszami nauki, kultury, sztuki, dzięki nim odbudowane zostały po II wojnie miasta, uczelnie, porty, kopalnie, szpitale itp.

Jeszcze jeden fragment wspomnień Zdzisława Dębickiego z 1895 roku :

Porozumiałem się z Adamem Zapolskim szybko. Mieszkanie wydało mi się dogodne, składało się bowiem z dwóch pokojów. Należało je tylko trochę domeblować, co jednak we Lwowie nie było rzeczą trudną, istniały tam bowiem na ul. Słonecznej żydowskie przedsiębiorstwa wynajmu wszelkich mebli za miesięczną opłatą. W ciągu godziny można było przeto mieszkanie zapełnić potrzebnymi sprzętami. Żydzi robili oczywiście na tym świetne interesy, gdyż w ciągu roku pokrywała im się całkowicie wartość wynajętych gratów, ale i dla strony wynajmującej było to nie bez zysku, chroniło bowiem przed jednorazowym wydatkiem ponad siły. Korzystali więc z tego z ochotą oficerowie, studenci i początkujący urzędnicy, w ogóle żywioł koczujący, którego we Lwowie było sporo. (Iskry w popiołach)

Bożena Ratter
Zdjęcia do artykułu :
Zdjęcia do artykułu :
Idź do oryginalnego materiału