B.Ratter: historia bowiem może otworzyć oczy niejednemu, których oszczercze pisma Niemców obałamuciły

solidarni2010.pl 3 miesięcy temu
Felietony
B.Ratter: historia bowiem może otworzyć oczy niejednemu, których oszczercze pisma Niemców obałamuciły
data:01 czerwca 2024 Redaktor: Redakcja

...historia bowiem może otworzyć oczy niejednemu z tych pomiędzy nami, których oszczercze pisma Niemców i ich najemników obałamuciły...

Gazety niemieckie nie od dziś pracują nad tym, ażeby to wszystko, co dzieje się zohydzić, ponieważ w tej chwili na czele rządu krajowego w Galicji stoją istotnie Polacy, i oni mają naprawdę przeważny wpływ na bieg spraw krajowych. Pismaki niemieckie wrzeszczą na tzw. polnische Wirtschaft (gospodarkę polską), przypisując tej gospodarce polskiej całą biedę i nędzę w kraju i oczerniając kłamliwie polskich urzędników - o rządach niemieckich w 1906 roku w zaborze austriackim pisał J. Sierpniak.

Wprawdzie przyzwyczajeni już jesteśmy do kłamstw niemieckich, do niemieckiego fałszowania i podrabiania historii, mimo to jednakże może to będzie dla niejednego pouczające, gdy przedstawimy tu pokrótce rządy niemieckie od r. 1772 do 1870.

Obraz tej deutsche Wirtschaft, czyli kilkudziesięcioletniej gospodarki niemieckiej w Galicji wyjaśni nam lepiej stan dzisiejszy kraju, niż kłamliwe i oszczercze pisaniny gazeciarzy niemieckich z Berlina i Wiednia. (Rządy niemieckie w Galicji napisał J. Sierpniak w Cieszynie, d. 28. maja 1906).

Niestety, zabrakło polskiej inteligencji. Od zakończenia II wojny światowej rządzący przez cały czas cenzurują dzieła piśmiennictwa, które wielkie mają znaczenie dla trwania narodu. Czy przekazaliśmy kolejnym pokoleniom przesłanie J. Sierpniaka?:

Kończąc tę rzecz naszą o rządach urzędników niemieckich w Galicji, wyrażamy pragnienie, aby rzecz ta zachęciła czytelnika polskiego do dokładnego zapoznawania się z historią własnego narodu, historia bowiem może otworzyć oczy niejednemu z tych pomiędzy nami, których oszczercze pisma Niemców i ich najemników obałamuciły, dając im złośliwie poprzekręcane wiadomości o Galicyi (Polsce pod zaborami) i jej dziejach. Nie wierzyć bezmyślnie, ale w historii szukać należy prawdy.

Dostrzegali prawdę w wrogich planach i bronili Polski i jej gospodarki nasi mądrzy przodkowie, urzędnicy i obywatele. Choć byliśmy pod zaborami a wrogowie RP uznają te czasy za zacofane.

A w tej chwili urzędnicy (polscy?) wtórują niemieckim pismakom i bismarckowskim potomkom.

Pani Minister Nowacka posłusznie uczestniczy w procesie fałszowania i podrabiania historii a pan Premier Donald Tusk zastępuję polnische Wirtschaft deutsche Wirtschaft i wypowiada walkę Kościołowi szkalując działające w jego imieniu instytucje.

„Rozwój narodowy Polaków powstrzymać, oświatę utrudnić, dobrobyt zniszczyć, sprowadzić do kraju chmarę pasożytów umundurowanych, jak pajace, i urzędowymi przyozdobionych „pirogami” to wszystko było mało urzędnikom niemieckim - postanowili oni jeszcze ludność kraju pod względem moralnym zepsuć, a nadto zasiać pomiędzy nią jadowite ziarno niezgody i swarów” – pisał J. Sirepniak w 1906 roku.

Obecnie niemieckich urzędników zastępuje Premier Donald Tusk, realizując plan wręcz identyczny z realizowanym przez nich w czasie zaborów:

Urzędnicy niemieccy niszczyli ten kraj i sprowadzili nań ubóstwo i nędzę przez nakładanie wysokich podatków, i przez złośliwy sposób ich ściągania, - wiemy też, iż urzędnicy niemieccy nie dopuszczali do rozwoju przemysłu w Galicji, aby Galicja sama nic nie wyrabiała u siebie, a wszystko musiała kupować w niemieckich prowincjach austriackich i im się opłacać, - wiemy też, iż aby móc bez oporu krajem samowolnie rządzić, urzędnicy niemieccy starali się Galicję ogłupić przez złe szkoły- pisał J. Sirepniak w 1906 roku.

Obecnie niemieckich urzędników zastępuje Minister Barbara Nowacka, wykonując polecenia zgodne z planem realizowanym w czasie zaborów:

Historya polska, dla młodzieńca polskiego najważniejsza, była opowiedziana na kilkunastu kartkach, na których jakiś najmita urzędników niemieckich lichą polszczyzną popisał mnóstwo kłamstw i fałszów. Rozbiory w tej przez urzędników niemieckich fabrykowanej historii polskiej, były przedstawione jako dobrodziejstwo narodu polskiego, poopuszczano zaś w tej historii wszystko, co jest narodu polskiego zasługą i chwałą. (…) Chodziło o to, aby uczyć wiele i długo, a nauczyć jak najmniej.

Toteż młodzież polska z takim np. arcydziełem jak „Pan Tadeusz” Mickiewicza, zaznajamiała się w taki sposób, iż go z jednego przemyconego z zagranicy egzemplarza przepisywała w całości, lub uczyła się na pamięć. Ale biada było takiemu, u którego wszystkowiedząca policja znalazła „Pana Tadeusza”, choćby tylko odpisanego. Taki nieszczęśnik nie tylko nie mógł już skończyć szkoły, ale nadto musiał się zapoznać z więzieniami, o których będziemy jeszcze mówili w następnych rozdziałach tego opowiadania.

(…)Takiej szkole średniej, jaką prowadzili urzędnicy niemieccy po zajęciu Polski przez Austrię w r. 1772, potrzeba przypisać upadek oświaty w kraju, brak ludzi uczonych, i zepsucie, które przez długie lata się szerzyło, a które urzędnikom niemieckim było bardzo na rękę. To zepsucie odrywało ludzi od pożytecznej pracy i odbierało siły do wszelakiej obrony przed nadużyciami, a tern samem nadużycia i samowolę ułatwiało. Ta zaś zgraja urzędników niemieckich przez lat kilkadziesiąt miała tyle nadużyć i przewinień na sumieniu, iż musiało jej chodzić o bezkarność. Ciemnota i zepsucie, mające źródło w ówczesnym sposobie wychowania, to były bezkarności najpewniejsze rękojmie.

(…) Każdy, choćby najmniej wykształcony człowiek, wie, czym jest piśmiennictwo (czyli literatura) i jak wielkie ono ma znaczenie w życiu każdego narodu. Otóż do tego wszystkiego potrzeba dodać, iż urzędnicy niemieccy starali się także zdobyć sobie „zasługę w przeszkadzaniu rozwojowi piśmiennictwa polskiego, zadaniem ich bowiem było zniszczyć wszelką kulturę polską w zagarniętej przez Austrię części Polski, a w jej miejsce zaszczepić niemczyznę- pisał J. Sirepniak w 1906 roku

Obecnie niemieckich urzędników zastępuje Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar, realizując wytyczne zbieżne z ich pomysłami w czasie zaborów:

Urzędnicy niemieccy mieli jeszcze inne sposoby do przeszkadzania wolności słowa i rozwojowi piśmiennictwa polskiego. Jednym z takich sposobów była cenzura.

Polegała cenzura na tym, iż każda rzecz, która miała być drukowana, musiała być przedtem w rękopisie czytana przez urzędników, nazywanych cenzorami; od zezwolenia cenzorów zależało, czy jakiś artykuł w gazecie, broszura, czy książka, mogły być drukowane czy nie. Byli więc cenzorowie stróżami, niejako policjantami myśli ludzkiej, - pilnowali oni pilnie, aby w druku nie pojawiało się nic, co by się nie podobało urzędnikom pod jakimkolwiek względem. Wierni zasadzie zabijania przemysłu polskiego, urzędnicy niemieccy wszelkimi sposobami utrudniali Polakom zakładanie i utrzymywanie księgarń i drukarń. Złośliwość i chęć robienia wszędzie trudności Polakom, była stałą adekwatnością urzędników niemieckich, niejedna pożyteczna książka, zamiast wyjść z pod pras drukarskich na światło dzienne, ginęła bezpowrotnie w cenzurze. Pomysłem też urzędników niemieckich było opodatkowanie piśmiennictwa, którego nie było nigdy choćby w Rosji.

(…)Posłowie niemieccy, ogromnie solidarni, gdy chodzi o zaszkodzenie w czymkolwiek Polakom, starają się Polakom, gdzie się tylko da, podstawić nogę. Dla przemysłu galicyjskiego np. jest bardzo ważne upaństwowienie kolei północnej (z Krakowa do Wiednia), bo kolej państwowa da towarom galicyjskim dogodniejsze ceny przewozowe (taryfy), niż daje kolej prywatna, którą rządzą Niemcy. Nadto upaństwowienie kolei północnej jest bardzo ważne dla Polaków na Śląsku cieszyńskim, jest bowiem nadzieja, iż po upaństwowieniu kolei północnej urzędnicy jej zaprzestaną może bodaj częściowo tej roboty germanizacyjnej, którą prowadzą jako urzędnicy prywatni. (Rządy niemieckie w Galicji napisał J. Sierpniak w Cieszynie, d. 28. maja 1906)

Nie widzimy zmiany w zachowaniu naszego zachodniego sąsiada (również Rusinów, którzy Polsce podstawiali nogę solidaryzując się z zaborcami) w temacie CPK. Wielkie też podobieństwo profesji i działań niektórych obecnych włodarzy:

"Skoro rozpoczęły się rządy austriackie w Galicji, skoro tylko z gmachów rządowych pozrywano orły polskie, a na ich miejsce powsadzano orły austriackie, natychmiast zleciała się do kraju ćma Niemców, takich, którzy w niemieckich prowincjach Austrji nie mogli znaleźć sobie zajęcia, ani kawałka chleba. Niemcy ci pozajmowali w Galicji stanowiska urzędowe. Jacy to byli ci Niemcy, to zrozumie każdy, kto się dowie, iż dyrektor dystryktu (zarządu powiatowego) lwowskiego, a więc bardzo wysoki urzędnik, Ferdinandi, przed przyjazdem do Lwowa na poważne stanowisko urzędowe, był we Wiedniu lokajem".

Bożena Ratter

Idź do oryginalnego materiału