Awantura zamiast bezpieczeństwa. Macierewicz znów w centrum uwagi

4 dni temu
Zdjęcie: Macierewicz


W debacie po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej Antoni Macierewicz zamiast koncentrować się na faktach i działaniach służb, wywołał awanturę i szukał rozgłosu. Polska potrzebuje merytorycznych decyzji, a nie politycznych spektakli byłego ministra obrony.

Debata w Sejmie poświęcona naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony miała być momentem skupienia i rzeczowej rozmowy o bezpieczeństwie państwa. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz przedstawił informacje o działaniach wojska, wyjaśnił, jak przebiegała neutralizacja zagrożenia, i jakie kroki podejmują polskie służby, by chronić obywateli. Była to okazja, by w atmosferze powagi i współpracy dyskutować o przyszłości polskiej obronności. Niestety, Antoni Macierewicz – były minister obrony narodowej – postanowił zamienić ten moment w polityczny spektakl.

W swoim wystąpieniu Macierewicz stwierdził: „To nie był przypadek. To nie było doraźne działanie, to był początek wojny. Otóż tę wojnę możemy wygrać, ale o ile szefostwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego będzie się przez cały czas składało z agentów rosyjskich, których pan Donald Tusk mianował w 2011 roku (…).” Słowa te nie tylko wzbudziły oburzenie na sali sejmowej, ale przede wszystkim ujawniły, iż dla Macierewicza choćby w obliczu realnego zagrożenia najważniejszy jest rozgłos i kolejny atak na politycznych przeciwników.

Antoni Macierewicz od lat żyje politycznym konfliktem. Jego kariera opiera się na budzeniu emocji, podsycaniu podziałów i budowaniu narracji o spiskach. W czasie, gdy Polacy chcą usłyszeć spokojną i profesjonalną analizę sytuacji, były minister zamiast uspokajać – straszy i rzuca oskarżenia o agenturalność wobec oficerów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. Trudno o bardziej nieodpowiedzialne zachowanie w tak newralgicznym momencie.

Zamiast mówić o tym, jak modernizować systemy obrony powietrznej, jak rozwijać współpracę w ramach NATO czy jak wzmocnić polską odporność na zagrożenia hybrydowe, Macierewicz powtarza swoje ulubione teorie. A to nie pomaga ani żołnierzom w terenie, ani obywatelom, którzy oczekują, iż państwo będzie działać skutecznie i bez niepotrzebnych awantur.

Nie jest to zresztą sytuacja wyjątkowa. Wystarczy przypomnieć, iż Macierewicz, będąc ministrem obrony, nie raz wplątywał Polskę w medialne burze. Raporty, komisje, sensacyjne wystąpienia – wszystko to budowało jego pozycję w mediach, ale nie przekładało się na realne bezpieczeństwo. Armia potrzebowała modernizacji i spokoju do pracy. Zamiast tego dostawała kolejne fronty politycznych bitew.

Polacy pamiętają, iż przez lata to właśnie Macierewicz odpowiadał za resort obrony. I choć miał pełnię władzy, nie zbudował systemu, który dziś dawałby obywatelom poczucie bezpieczeństwa. Dziś, krytykując obecny rząd, zdaje się zapominać o własnej odpowiedzialności.

Trudno oprzeć się wrażeniu, iż Antoni Macierewicz potrzebuje przede wszystkim rozgłosu. W jego wystąpieniach nie chodzi o rzeczową analizę, ale o wywołanie burzy. Każde mocne słowo, każdy oskarżycielski gest ma zapewnić mu kilka minut uwagi. Problem w tym, iż odbywa się to kosztem powagi państwa i zaufania do instytucji, które muszą działać sprawnie.

W debacie o bezpieczeństwie nie ma miejsca na insynuacje o „rosyjskich agentach” bez dowodów. To nie są słowa, które budują odporność kraju – to słowa, które ją podważają.

W sytuacji, w której rosyjskie drony naruszają polską przestrzeń powietrzną, obywatele chcą jasnych informacji i planu działań. I to właśnie przedstawił minister Kosiniak-Kamysz – wyjaśniając, jak wygląda neutralizacja zagrożeń i jakie służby są zaangażowane. W działaniach uczestniczyło ponad 300 żołnierzy, jednostki saperskie, Żandarmeria Wojskowa, Policja i Straż Pożarna. To są fakty, które powinny być w centrum debaty.

Antoni Macierewicz wolał jednak odwrócić uwagę od realnych działań i skupić się na politycznym teatrze. To pokazuje, iż dla niego choćby bezpieczeństwo Polski jest okazją do autopromocji.

Jeżeli chcemy, by Polska była naprawdę bezpieczna, musimy odrzucić styl polityki, którego symbolem jest Antoni Macierewicz – styl oparty na konfliktach, insynuacjach i nieustannym szukaniu poklasku. W obliczu rosyjskiej agresji potrzebujemy powagi, współpracy i realnych działań, a nie kolejnych awantur sejmowych.

Macierewicz po raz kolejny udowodnił, iż bardziej niż odpowiedzialności szuka rozgłosu. I to jest jego największy problem – a zarazem największe zagrożenie, jakie wnosi do polskiej polityki.

Idź do oryginalnego materiału