Awantura w szpitalu w Oleśnicy. Poseł Braun i „obywatelskie zatrzymanie”

news.5v.pl 2 dni temu

Kandydujący na urząd prezydenta Grzegorz Braun w towarzystwie posła Romana Fritza z Konfederacji Korony Polskiej wtargnęli do szpitala w Oleśnicy. Oświadczyli, ze dokonują zatrzymania obywatelskiego ginekolog Gizeli Jagielskiej, wicedyrektor placówki. Ze względu na wywołaną przez polityków awanturę i przepychanki, wezwano policję.

Awantura w szpitalu w Oleśnicy. Grzegorz Braun blokował lekarkę

– Ja jestem w tej chwili w pracy dla Rzeczypospolitej. Narażaniem życia Polaków jest dopuszczanie tej pani. Ja dokonuję zatrzymania obywatelskiego. Wzywam was, panowie policjanci, byście nie dopuścili, by ta osoba, pani Gizela Jagielska, miała kiedykolwiek kontakt z pacjentami, w tym z nieletnimi – mówił Braun.

Europoseł nie pozwalał lekarce wyjść z pomieszczenia. Oskarżał kobietę o naruszenie jego nietykalności. Lekarka broniła się, twierdząc, iż chciała wykonywać swoje obowiązki, co uniemożliwiał jej przemocą polityk Konfederacji Korony Polskiej. – Jestem w pracy i pragnę wyjść do swojej pracy – tłumaczyła.

Policja w szpitalu w Oleśnicy. Braun wywołał niemałe zamieszanie

Grzegorz Braun wezwał policję i przedstawił swoją wersję wydarzeń. Poskarżył się na obecnego na miejscu funkcjonariusza i twierdził, iż nie wykonuje on swoich zadań.

– Zwleka i nie przystępuje do wykonywania czynności. Jesteśmy na miejscu przestępstwa. Wzywam pana do przybycia na miejsce przestępstwa. Policjant stoi jak kołek i nie reaguje. Zaczynam go podejrzewać o sabotowanie działań. Wzywam pana, żeby nie dopuścił pan do popełnienia nowego przestępstwa – mówił.

Policjanci tłumaczyli politykowi, iż sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy. Ten jednak nie dawał się przekonać i telefonował kolejno do Komendy Głównej Policji oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka. Później w świetle kamer prowadził modlitwy na szpitalnym korytarzu.

Lekarka po „wizycie” Brauna: Paranoja

W końcu Braun i towarzyszący mu ludzie weszli do pomieszczenia dyrekcji. Przebywali tam około 10 minut. W końcu Braun odjechał na spotkanie wyborcze w Nowym Sączu. Gizela Jagielska w rozmowie z OKO.press podsumowała całą awanturę określeniem „paranoja”.

– Byłam w sekretariacie, gdy do szpitala wtargnęli pan Braun z jakimiś ludźmi. Twierdzą, iż dokonali obywatelskiego zatrzymania i żądają mojego aresztowania. Stoją i wyzywają mnie od morderców. Policja na razie z nimi rozmawia. A ja od ponad 50 minut jestem zablokowana w sekretariacie, pacjentki na mnie czekają na porodówce, a ja nie mogę do nich pójść – mówiła.

Czytaj też:
Objawiała się tam Matka Boska, partia Brauna grzmi ws. profanacji sanktuarium. Padły groźby
Czytaj też:
Niespodziewane wyniki sondażu prezydenckiego. Jest jednak jedno wielkie „ale”

Idź do oryginalnego materiału