Awantura w PiS. Nawrocki stawia warunki, a partia trzeszczy w szwach

12 godzin temu

W polskim życiu politycznym zawrzało. Prawo i Sprawiedliwość, które niedawno świętowało zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich, znalazło się na krawędzi pierwszego poważnego konfliktu z własnym kandydatem.

Prezydent elekt, zamiast cieszyć się triumfem, postawił jasne warunki dotyczące swojej kancelarii, co wywołało prawdziwą burzę w szeregach partii Jarosława Kaczyńskiego. Awantura, która rozgorzała za kulisami, pokazuje, jak kruche mogą być sojusze w obliczu władzy i jak gwałtownie lojalność ustępuje miejsca osobistym ambicjom.

Kluczową postacią w tym sporze jest Przemysław Czarnek, były minister edukacji, który według medialnych doniesień ma objąć stanowisko szefa Kancelarii Prezydenta. Czarnek sam potwierdził, iż jest brany pod uwagę, określając to „wielkim zaszczytem i honorem”. Jednak brak ostatecznej decyzji i jego dotychczasowa rola w PiS rzucają cień na plany Nawrockiego. Prezydent elekt wyraźnie nie chce, by Czarnek łączył funkcję szefa kancelarii z wiceprezesurą partii, co ma być jednym z głównych punktów zapalnych. Jak podaje Łukasz Jankowski z Radia WNET, Nawrocki stawia na niezależność, co nie podoba się ani Czarnkowi, ani części PiS-owskiego establishmentu. Czarnek, jak sugeruje dziennikarz, wolałby pozostać w strukturze partyjnej, gdzie jego wpływy są większe, niż pełnić rolę podrzędną wobec prezydenta.

Ten impas ujawnił głębokie pęknięcia w relacji między Nawrockim a PiS. Prezydent elekt, który przez kampanię przedstawiany był jako „kandydat obywatelski” popierany przez partię, zdaje się teraz dążyć do uniezależnienia się od Nowogrodzkiej. Warunki, jakie stawia, to nie tylko kwestia personalna, ale i sygnał, iż chce budować kancelarię na własnych zasadach, a nie jako przedłużenie partyjnej machiny. To z kolei budzi obawy w PiS, gdzie wielu polityków liczyło na pełną kontrolę nad Pałacem Prezydenckim. Jankowski donosi, iż w partii słychać choćby głosy, by Nawrocki „spuścił z tonu” – sugestia, która brzmi jak groźba, a nie rada.

Awantura nabrała tempa, gdy okazało się, iż Czarnek nie jest jedynym punktem spornym. Media spekulują, iż Nawrocki planuje otoczyć się ludźmi z własnego kręgu, jak Paweł Szefernaker czy Sławomir Cenckiewicz, co może oznaczać marginalizację polityków lojalnych wyłącznie wobec Kaczyńskiego. Dla partii, która postrzegała zwycięstwo Nawrockiego jako trampolinę do powrotu do władzy w 2027 roku, taka autonomia prezydenta jest nie do przyjęcia. PiS liczyło na lojalnego wykonawcę swoich planów, a nie na partnera negocjującego warunki. Tymczasem Nawrocki, wspierany przez blisko 11 milionów głosów, zdaje się czuć na tyle silny, by rzucić wyzwanie partyjnemu betonowi.

Konflikt ten ma szersze implikacje. Po pierwsze, pokazuje, jak bardzo PiS uzależnia się od osobistych układów Kaczyńskiego. Bez jego żelaznej ręki partia traci spójność, co może osłabić jej pozycję w przyszłych wyborach. Po drugie, Nawrocki, mimo poparcia PiS, jawi się jako polityk, który chce grać własną grę. jeżeli uda mu się narzucić swoje warunki, może to być początek końca dominacji Kaczyńskiego nad prawicą. Z drugiej strony, jeżeli PiS zdoła go przywołać do porządku, prezydentura Nawrockiego może zamienić się w fasadę dla partyjnych interesów.

Awantura w PiS to nie tylko spór o stanowiska, ale i walka o przyszłość polskiej prawicy. Czy Nawrocki zdoła utrzymać niezależność, czy zostanie wciągnięty w partyjne tryby? Odpowiedź na to pytanie zdecyduje, czy jego prezydentura będzie symbolem nowej ery, czy jedynie kolejnym rozdziałem starej gry o władzę. Jedno jest pewne – w tej rozgrywce nikt nie zamierza ustąpić, a Polacy będą świadkami politycznego spektaklu, który dopiero się rozkręca.

Idź do oryginalnego materiału