
Podczas sesji rady miejskiej w Piotrkowie Trybunalskim doszło do dantejskich scen – były głośne okrzyki, wizyta policji i ryzyko utraty 148 mln zł z unijnych dotacji. Cały konflikt dotyczył planów utworzenia Centrum Integracji Cudzoziemców.
Głosowanie nad uchwałą sprzeciwiającą się utworzeniu Centrum Integracji Cudzoziemców z udziałem piotrowskich radnych miało odbyć się w środę za sprawą wniosku złożonego przez lokalnego działacza PiS. Na obrady udała się również grupa protestujących mieszkańców.
Mieli oni ze sobą transparenty, na których widniały napisy „Stop paktowi migracyjnemu” i „Stop relokacji”. Oprócz samych mieszkańców, w gronie protestujących pojawił się również działacz narodowy Robert Bąkiewicz.
Miasto może stracić miliony złotych
W trakcie obrad emocje sięgały zenitu, wskutek czego przewodniczący kilkakrotnie zarządzał przerwę. Na miejscu obecna była również gotowa do interwencji policja. Do sprawy odniósł się prezydent miasta Juliusz Wiernicki, który ostrzegł radnych przed konsekwencjami.
– Naruszenie zasady niedyskryminacji może skutkować nie tylko utratą możliwości ubiegania się o środki z Unii Europejskiej, ale też obowiązkiem zwrotu już otrzymanego dofinansowania – podkreślił, wskazując jednocześnie, iż miasto może stracić 148 mln zł.
Centra Integracji Cudzoziemców, które mają powstać w Polsce, są projektem zapoczątkowanym za rządów PiS. Ich celem ma być wspieranie cudzoziemców w sprawach urzędowych, prawnych i psychologicznych, choć nie zapewniają im zakwaterowania.
Jesteśmy w Piotrkowie Trybunalskim – wspieramy mieszkańców walczących o swoje bezpieczeństwo.
Własnie doszły mnie słuchy, iż po moim pojawieniu się prezydent i radni z PO wezwali policję…#RuchObronyGranic #PiotrkówTrybunalski pic.twitter.com/6HOtfKfFv8
— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) April 23, 2025