10. dzień każdego miesiąca nie może być w Polsce dniem normalnym, prawda? W czasie miesięcznicy smoleńskiej doszło do kłótni. Poseł PiS Mariusz Gosek starł się z przeciwnikami jego partii. Gosek vs. przeciwnicy PiS 10 lutego prezes PiS Jarosław Kaczyński, jak ma to w zwyczaju, pojawił się pod pomnikiem smoleńskim na placu Piłsudskiego w Warszawie. Po drugiej stronie stali aktywiści, którzy starali się zagłuszyć jego przemówienie. I tak np. Maciej Bajkowski krzyczał do mikrofonu: „kłamca, kłamca”. Gdyby jednak wszystko pozostało w sferze pyskówek, można byłoby to jeszcze jakoś zrozumieć, ale problem w tym, iż do protestujących podszedł poseł PiS Mariusz Gosek, który chciał zmusić Bajkowskiego do zaprzestania skandowania słów o kłamcy. Doszło choćby do tego, iż starał się mu… wyrwać megafon. Co gorsza, policja nie chciała mu w tym pomóc, co bardzo go zdziwiło. — Wystarczyło podejść i wyciągnąć wtyczkę od nagłośnienia, co zrobiłem, ale z przykrością stwierdzam, iż policja mi to uniemożliwiła — skarżył się potem Gosek w rozmowie z „Faktem”. — Dziwie się policji, bo nie może być zgody na takie kalumnie, okrzyki i dezinformację pamięci prof. Lecha Kaczyńskiego. To są celowi prowokatorzy. To przechodzi ramy funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. Nie może być tak, iż policja uniemożliwia mi wyciągnięcie wtyczki,